Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
26 kwiecień 2024

Z życia Stowarzyszenia Wychowanków AGH

Pragniemy poinformować drogich przyjaciół, że profesor Artur Bęben, Wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Wychowanków AGH, przedłożył JM Rektorowi AGH profesorowi Antoniemu Tajdusiowi rękopis opracowania pt.: Górnicza lampa się pali… o tradycjach górniczych i hutniczych w AGH i nie tylko – bogato ilustrowany przewodnik subiektywny. Przedłożone opracowanie ujęte w planie wydawniczym Stowarzyszenia Wychowanków Akademii Górniczo-Hutniczej jest kolejnym wydawnictwem z zakresu szeroko pojmowanego górnictwa, tradycji, obyczajowości, przypominającym o ich wartościach i potrzebie pielęgnowania dla popularyzacji górnictwa i jego kultury.

Opracowanie zawarte na 380 stronach wydruku komputerowego, zostało potraktowane przez autora jako treści o pięknym zawodzie górnika – szeroko pojmowanego – który powinien być ustawicznie dowartościowywany przypominaniem o jego bardzo starym pięknym rodowodzie i swoistej tradycji.

W słowie wstępnym autor podkreśla, że przedłożone w przewodniku subiektywnym z obszaru dziejów górnictwa i tradycji górniczego stanu, treści, nie pretendują w pełni do naukowego opracowania, stanowią luźną opowieść opartą jednak na opisanych z datami faktach i zdarzeniach, oplatanych wierszowanymi opisami i cytatami z oryginalnych dostępnych jemu zapisów.

Zamierzeniem autora było „przybliżenie, nam współczesnym, rodowodu tradycji górniczej wypływającej z mozolnej, trudnej, niebezpiecznej i jakże odpowiedzialnej pracy górników zamierzchłych odległych czasów. Przedstawiając w sposób bardzo skrótowy, warunki pracy, zebrań, obrzędowości, życia w gwareckiej społeczności i ich zachowań, starałem się stworzyć pomost w podtrzymywaniu tradycji dla obecnych pokoleń, którym nie jest obce szeroko pojęte górnictwo i praca dawnego górnika i kuźnika.

Dlatego też, dla urozmaicenia treści przybliżających scenariusze tradycyjnego «Skoku przez Skórę» i «Ślubowania Hutniczego» oraz «Spotkań Gwarków», dołączyłem wiele towarzyszących wiadomości o strojach górniczych i hutniczych, słowniczki tak o przywilejach jak i tradycjach górniczych, wszelkiego rodzaju dodatki… co o piwie wiadomo, przysłowia piwne i inne. W opracowaniu zamieszczono także niektóre teksty pieśni górniczych oraz pieśni piwnych wraz z nutami. Wymieniłem z nazwiska i napisałem także o tych. którzy byli piewcami i animatorami tradycyjnego Skoku przez Skórę i Ślubowania Hutniczego w murach Akademii Górniczo-Hutniczej, piszę z nazwiska również i o tych którzy współcześnie są animatorami uroczystych spotkań z okazji Dnia Górnika i Dnia Hutnika a także prowadzą spotkania w Karczmie Piwnej”.

Ponadto pragnieniem autora było aby w świadomości czytelnika powstała iskierka rozjaśniająca przekonanie, iż nawiązane do starej tradycji dzisiejsze „Spotkania Gwarków” w górniczej Karczmie Piwnej – to nie zwykłe zalewanie brzucha piwem, którego można dokonać w każdym barze pubie, gospodzie, zajeździe lub przydrożnej karczmie, lecz uroczyste, zdyscyplinowane, a przy tym wesołe, krotochwilne, spontanicznie radosne spotkanie kilkuset osobowej grupy braci górniczej przy piwie, wspólnej zabawie i śpiewaniu pieśni Zieleni się jodła…

Przekazując swoje treści przewodnika subiektywnego, autor podkreśla, że przedłożone opracowanie będzie przyczynkiem do zauważalnej potrzeby dalszego pielęgnowania tradycyjnych obchodów z okazji Dnia Górnika i Hutnika, do utrwalenia tego co otrzymaliśmy w spadku, co rozwinęliśmy, rozszerzyliśmy i wzbogacili, z myślą, że następcy będą tę ideę rozwijać nadal, wzbogacać w treści, uszlachetniając formę, podnosić całość obrzędowości tradycji na coraz wyższy poziom nie uciekając formą od dawnych zachowań i obyczajów – korzeni tradycji.

Powracając myślami do słów starej pieśni górniczej

…górnicza lampa się pali
to słonko naszej kopalni…

stwierdzamy, że… górnicza lampa tradycji górniczych i hutniczych się pali…

Spis treści opracowania Górnicza lampa się pali… zawiera rozdziały:

1. Zarys wydobywania bogactw naturalnych w rozwoju cywilizacyjnym

2. Od kamienia łupanego do kombajnu węglowego.

3. Zebrania gwareckie, zwyczaje, obyczaje i obrzędowość górnicza

4. Niezbędny słowniczek tradycji, wyrażeń górniczych i gwarowych

5. Początki szkolnictwa górniczego

6. O Polakach szczególnie zasłużonych dla rozwoju górnictwa i hutnictwa

7. Akademia Górniczo-Hutnicza, kontynuatorka i krzewicielka tradycji górniczego stanu,

8. Poznaj przyjaciela swego po mundurze i dystynkcjach jego,

9. Spotkania gwarków w górniczej karczmie piwnej,

10. Śpiewamy popularne pieśni górnicze,

11. Śpiewamy pieśni piwne i na różne okazje,

12. Dla gwarków – coś niecoś o piwie… w ciągu wieków,

13. Do wiadomości – ciekawe piwne rozmaitości.

oraz bogatą literaturę podstawową.

Na zakończenie naszej informacji o opracowaniu profesora Artura Bębena przytaczamy fragment treści z rozdziału pierwszego.

„Poszukiwanie i wydobywanie bogactw naturalnych z głębi ziemi należy do dziedzin dość dobrze opanowanych przez człowieka. Na osiągnięcie tego poziomu potrzebny był jednak ogromny wysiłek pokoleń przez wieki. Początki działalności górniczej należały do najtrudniejszych zajęć, jakie podejmowali nasi przodkowie, zaś odkrywanie bogactw było dawniej nie tylko wynikiem pewnych poszukiwań, ale często sprawą przypadku i dokonywało się często w czasie prowadzenia prac ziemnych. Także podczas prowadzenia prac wydobywczych nie zawsze spełniały one oczekiwań górnika.

Warto tu przytoczyć fragment ze wspomnianego słynnego poematu W. Roździeńskiego Officiná ferráriá ábo hutá i wársztát z kuźniámi szláchetnego dziełá żelaznego, w którym pisze:

Nie dziwuj sie nic temu, iż ták bárzo kuję

Twárdą skáłę, áż mi pot z czołá występuje,

Przywodzi mie do tego chęć dobrego mieniá,

Którego się spodziewám nábyć z gor kopániá.

Więc się w tym, grzebąc ziemię, nadzieją spráwuję

Podobieństwám wietrunki pilnie upátruję,

Twárdy kámień przebiwszy z szkodą zdrowiá swego,

Wpuszczám się áż pod ziemię do spodku sámego,

Jednák mię w tym nádziejá często oszukiwá,

Bo tám kruszec nie wszędy, kiedy kopám bywá.

Záczym nákłád z robotą wiele rázów trácę,

Wszákoż sobie nie wáżę kosztu áni práce.

Kopám záś w inszym miejscu szukájąc fortuny,

Upátruję, z ktorej bych mogł mieć kruszec strony,

Ták długo, áż się też więc czásem náń nápádnie,

Záczym pierwszej utráty powetuję snádnie,

Można przeto powiedzieć, że górnik w dawnych czasach wybierając złoża, miał zawsze o nim nie pełne wiadomości, i jak mówi stare porzekadło górnicze: «w każdym miejscu jest tylko raz i zna jedynie te złoża, które wybrał». Nie mógł więc górnik działać w sposób mechaniczny, schematycznie, lecz musiał zawsze w sposób giętki i twórczy dostosować swoje sposoby i metody pracy do zmiennych warunków zewnętrznych.

Epicko to opisuje W. Żabicki: «W tej nieznanej szczegółowo przestrzeni, wypełnionej skałami, w której panują wieczne ciemności a wszystkie warunki istnienia odbiegają od warunków na powierzchni ziemi, naturalnego środowiska człowieka, pracuje górnik, przebijając swoje wyrobiska mozolnie w opornych skałach, rozświetlając sztucznie ciemności, walcząc z brakiem powietrza, zagrożony przez nagłe i gwałtowne ruchy mas skalnych, wybuchy gazów, wdarcie się wód podziemnych. pożary i gazy trujące i duszące».

Metody eksploatacji kruszców uzależnione były od rodzaju złóż i morfologii terenu. Złoża żyłowe, występujące płytko pod powierzchnią, wydobywano bezpośrednio z powierzchni ziemi. Wykop poszukiwawczy, który trafił na rudę, zamieniano w podłużny rów (szparę), którym eksploatowano żyłę, aż do poziomu wody gruntowej.

Tego rodzaju kopalnie utrwaliły się w morfologii wzgórz okolic Chęcin. Jak podaje M.Paulewicz: Pozostały po nich charakterystyczne «szpary», których wymiary określa niewielka na ogół szerokość, od 1– 4 m, znaczna długość i bardzo różna głębokość, wynikająca z położenia zwierciadła wody gruntowej i bogactwa rudy. Często po wybraniu rudy w szparze, gdy mineralizacja «uciekła w głąb», rozwijał się system eksploatacji szparowo-komorowej lub szparowo-chodnikowej.

Pierwotnie wydobycie ograniczało się do tego, co dało się uzyskać z ziemi bez sięgania poniżej poziomu wód gruntowych. Kiedy pojawiała się w szybach woda, oznaczało to koniec eksploatacji. Dobrze jeszcze, gdy stopniowo podchodziło wilgocią samo dno szybu, zdarzały się jednak gwałtowne ataki żywiołu – woda niespodziewanie zatapiała ludzi, osuwający się grunt zawalał wykopy. W katastrofach ginęli robotnicy i przepadały zyski. Nic zatem dziwnego, że gdy skrupulatnie odszukano i wybrano wszelkie «suche» złoża, europejskie górnictwo stanęło wobec «kryzysu wodnego». I wtedy nastały czasy mechaników, którzy swoimi zmyślnymi urządzeniami potrafili utorować górnictwu drogę do powtórnego rozkwitu.

Początkowo roboty prowadzone z jednej dukli (szybu) nie wychodziły poza. zasięg kilkunastu metrów. Zbierającą się wodę czerpano skórzanymi workami lub kubłami na kołowrocie. W podobny sposób wydobywano i urobek.

Do pracy w kopalniach używano młotków czyli perlików, dłut, sztang czyli stosyngli, kilofów z podwójnymi ostrzami czyli oskardów, łopat, rydli i innych narzędzi.

Transport urobku odbywał się początkowo w torbach i nieckach noszonych w rękach, a następnie w nieckach ciągniętych po spągu i w taczkach.

Nad każdym szybem stał ręczny kołowrót, przy pomocy którego wydobywano urobek i wodę. Obsługiwało go dwu ludzi, podczas gdy czterech pracowało na dole. Na każdy szyb, oddalony o kilkanaście kroków jeden od drugiego, liczono maksymalną wydajność na sto niecek rudy. Wiele szybów było ślepych, jak mówiono «nie dognanych», z powodu zagrożenia kurzawką czyli «puchem» lub wodę denną.

Warto dodać, że to zupełnie inne środowisko w którym pracują ludzie zajmujący się górnictwem, wywiera oczywiście przemożny wpływ na ich psychikę, charakter. światopogląd a nawet drogę doboru naturalnego, na wygląd zewnętrzny, fenotyp ludzki.”

Andrzej Miga
Sekretarz SW AGH