Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
29 marzec 2024

Terenowe Koło Grodzkie SW AGH „Czeczott” w Tychach – coraz liczniejsze

Liczące aktualnie 46 członków Grodzkie Koło „Czeczott” w Tychach powiększa swoje szeregi . W ostatnich dwóch latach, po kolejnych atrakcyjnych zarówno dla członków jak i współmałżonek, spotkaniach i imprezach, doszły kolejne zgłoszenia. Akces należenia do koła zgłosili między innymi:

– dr inż. Józef Lajzerowicz – górnik,

– mgr inż. Józef Michałowski – geolog,

– mgr inż Leszek Bydłoń – mechanik,

– dr inż. Henryk Pawełczyk – górnik,

– mgr inż. Wioletta Łabanowicz – geofizyk,

– mgr inż. Teresa Pabian,

– mgr inż. Aleksander Zięba – górnik.

Wymienieni już złożyli podpisane deklaracje członkowskie oraz ankiety SW AGH i stali się członkami naszego koła.

Kim są nowi członkowie Koła? W wydawnictwie AGH „Vivat Akademia” przedstawiamy ich sylwetki w krótkich notkach biograficznych, napisanych przez nich samych. W poprzednim „Vivat Akademia”, przedstawiliśmy mgr. inż. Leszka Bydłonia, w obecnym periodyku nr 11 przedstawiamy dr. inż. Henryka Pawełczyka.

dr. inż. Henryk Pawełczyk - fot. arch.

dr. inż. Henryk Pawełczyk

Urodziłem się 18 stycznia 1945 roku w Paprocanach, wtedy jeszcze powiat Pszczyna, a obecnie dzielnica Tychów. Po ukończeniu szkoły podstawowej dalszą edukację kontynuowałem w jedynym w Polsce Technikum Przemysłu Browarniczego w Tychach. Świetna „buda” – internatowa… – ja oczywiście mieszkałem w paprocańskim domu. Kontakt z rówieśnikami z całego kraju plus znakomita Kadra umożliwiał pozytywny, dynamiczny rozwój, sprzyjał też rozbudzeniu, jak w sporcie ducha rywalizacji …Uczestniczyłem w tej grze z radością i pasją…

Matura, co dalej? Stałem na pustym rozdrożu bez sprawnego kompasu. Zdobyta, obszerna wiedza, również z przedmiotów pozazawodowych, ukazywała spektrum możliwości w innych dziedzinach…

Dojrzałość weryfikowała marzenia, utwardzając pod stopami grunt…

Byłem, ale nie czułem się piwowarem, gorzelnikiem, winiarzem; nie pociągała mnie ta profesja i dalsze zgłębianie jej tajemnic zupełnie. Stracone lata? Nie, nie, absolutnie nie…!

Przecież to również… Barwami wstążek przybrana sala

W kolory tęczy, prosiła z dala…
A w przygaszonych światłach lamp,
W rytm twistów, charlestonów i szybkich samb,
Dziewczęta, jak śliczne, zamglone zjawy,
Kusiły swym czarem w wir zabawy…

To też wyniosłem w pamięci ze szkoły! Stracone lata? Nie, nie, na pewno nie…

Ponieważ kompas ciągle nie działał, przypadek kierunek mi wybrał z rozdroża… AGH, Górnictwo… zwykła loteria, żadnych górniczych w rodzinie tradycji. Los, po prostu ślepy tak chciał los, a może Skarbnik, o którym wtedy żadnego pojęcia nie miałem, z rozmysłem mi go podsunął? Kto to wie?!

W 1970 roku zostałem absolwentem Wydziału Górniczego w dyscyplinie: Ekonomika Górnictwa i Eksploatacja Podziemna Złóż AGH, wyróżniony honorową szpadą górniczą nr 1483, wręczoną na uroczystej gali w chorzowskim parku przez ówczesnych śląskich „bonzów”: E. Gierka, Z. Grudnia i Jana Mitręgę. W tym samy też roku, 2 maja, jako stażysta podjąłem pracę w KWK „Katowice”.

Pierwsze 10 lat (dozór niższy i średni: nadgórnik; sztygar zmianowy oddziałów robót przygotowawczych i wydobywczych; sztygar oddziałowy – kierownik oddziału zbrojeń i likwidacji; następnie oddziału wydobywczego; po wypadku – kierownik planowania i analiz; a po udanej rekonwalescencji powrót, na własne życzenie, do pracy dołowej na stanowisko kierownika oddziału przewozu dołowego) dojeżdżałem z Tychów do Katowic pociągiem.

Drugie ponad 10 lat (dozór wyższy: nadsztygar i zastępca kierownika robót górniczych; kierownik robót górniczych; główny inżynier górniczy) dojeżdżałem do pracy autobusem.

Trzecie prawie 10 lat jako dyrektorowi technicznemu przydzielono mi samochód służbowy.

Dojazdy podczas pierwszych 20 lat to ważne (budzące jeszcze dziś dreszcze) przypomnienie, szczególnie w zimie. Ale to osobna opowieść…

Mogę o sobie powiedzieć, że jestem jedną z nielicznych osób, które najlepiej znają miasto Katowice… ale od dołu…

W latach mojej aktywności zawodowej (1970–2001) na kopalni miało miejsce jedno z największych przedsięwzięć i osiągnięć – w skali światowej – polskiego górnictwa, skoordynowana eksploatacja na podsadzkę hydrauliczną pod Śródmieściem Katowic, prowadzona przez trzy kopalnie: Wujek, Katowice, Kleofas (Eminencja – Gottwald).

Dla lepszego zrozumienia tematu należy zwrócić uwagę na strategię gospodarczą Polski z lat 60. XX wieku, kiedy to węgiel stanowił największe narodowe bogactwo, zapotrzebowanie na niego było ogromne, a eksport dostarczał potrzebnych krajowi dewiz.

W okresie ponad 27 lat wybrano spod Śródmieścia Katowic 46,16 mln ton węgla, do tej ilości należy doliczyć wydobycie spod centralnej części Osiedla Paderewskiego wynoszące 1,95 mln ton.

Zmiana strategii gospodarczej, zmniejszenie zapotrzebowania na węgiel, rozwój miasta spowodowało podjęcie w 1998 roku decyzji o zaniechaniu działalności górniczej w tym obszarze.

Podana w kontekście dojazdów „wyliczanka” moich kolejnych zawodowych funkcji tłumaczy, gdzie byłem przez ten czas, tłumaczy też stwierdzenie o znajomości Katowic.

Po prawie 1,5 roku członkowstwa w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Włoskiej, cel który początkowo wydawał nam się z żoną zupełnie abstrakcyjny, ziścił się. 18 września 1984 roku dwa autokary szczęśliwców wyruszyły z nad Rawy w wymarzoną podróż. Swoją żywność, butle gazowe, namiot, „przydziałowe” 200(!) dolarów (w przeliczeniu na ówczesne, po „czarnorynkowym” kursie złotówki, to ponad dwumiesięczny mój zarobek), „coś” na handel i ogromna radość. Z głośnika autokaru płynęły włoskie melodie.

Wróciliśmy dokładnie po miesiącu. Oczarowanie i szok…

…Italio pełna wdzięku, życzliwa, bliska –
Byłbym zuchwalcem sądząc, żem jest Ciebie godny?!
Ale czy kiedyś wyznasz,
Dlaczego właśnie mnie skusiłaś na swe uroczyska…
I chciałaś, bym był szczęśliwy, beztroski, swobodny!?…

To był mój pierwszy wyjazd na prawie „mityczny” wtedy Zachód.

Wcześniej zwiedziłem niemal wszystkie kraje obozu – jak się w tych czasach je nazywało – socjalistycznego. Każda podróż to nowe doświadczenia, które ułatwiało i zachęcało do kolejnych eskapad. I takie miały miejsce. Pozwalały one przetrwać skrajności i umożliwiały uwolnić emocje, te dobre i te złe.

15 grudnia 1994 roku, z okazji 75-lecia AGH, Koło SITG KWK „Katowice”, którego miałem przyjemność być prezesem, jako jedyne na Śląsku, zorganizowało pod hasłem: „Niech Żyje Nam Górniczy Stan – mimo przeciwności losu” w ZDK przy ul. Markiefki w Katowicach-Bogucicach, Górniczy Wieczór Wspomnień.

Specjalny autokar przywiózł z Krakowa 45(!) zacnych wychowawców.

Przybyli przedstawiciele Politechniki Śląskiej, GIG, Akademii Ekonomicznej, KHW SA, WUG, OUG, Władz Miasta, a kto nie mógł przybyć – wcześniej przeprosił.

Ogromnie byliśmy ucieszeni, kiedy strojni w galowe mundury wchodzących krakusów i pozostałych gości jak przyjaciół najlepszych serdecznie witaliśmy, a oni tym samym spontanicznie odpowiadali.

Takiego potencjału intelektualnego zebranego w jednym miejscu i czasie, w tym domu kultury jeszcze nie było.

A kiedy przestrzeń karnawałowo-barwnej sali, po brawurowych kipiących radością i fantazją występach – ćwiczących tutaj nie tylko górników dzieci – kryształowy dźwięk trąbki melodią Gaudeamus wypełnił, nikt nie mógł mieć wątpliwości, gdzie duch akademii wtedy przebywał.

Czym w swej istocie dla mnie jest górnictwo? Górnictwo to wielka inżynieria, która „istnieje dzięki substancji, którą zjada”... i to w przestrzeni, gdzie ryzyko wraz z zarządzaniem niepewnością nie mają odpowiednika w innej działalności gospodarczej.

A w środowisku tym w oparciu o szkielet podstawowy, ma miejsce nieustanne przemieszczanie frontów robót, tworzenie i likwidacja, permanentna zmienność. Wielość i różna skala zagrożeń, czy skomplikowanych sytuacji w większości jakże różnych od siebie, i od tych „na górze”, może przytłaczać.

Górnictwo to świat odmienny. Wiele prawideł i rozwiązań z powierzchni znanych, do niego nie przystaje. By to zrozumieć, jego duszę poznać potrzeba i lata całe za „pan brat” z nim być. A poznać duszę to przywilej rzadki. Ona sama wybrańców wskazuje, odkrywając przed nimi swych tajemnic karty.

Górnictwo to coś więcej niż sucha statystyka, cyfry, wykresy, tabele; to kolos, który nie był, bo nie może być nijaki. Albo jest, albo go nie ma. Nijakość karła rodzi, a ta rola od zarania nie była mu pisana. I zgody na nią być nie może!

Wydobycie węgla kreuje innowacyjność i wykorzystuje jej zdobycze. Wymaga współpracy specjalistów różnych dziedzin i o różnym stopniu „wtajemniczenia zawodowego”. Całość wiąże górnik z całym zestawem uniwersalnych i unikatowych, lecz niezbędnych „na dole” umiejętności – doskonalonych latami. Górnik od przysłowiowego kilofa i łopaty, po menadżera, projektanta i architekta dołowej przestrzeni.

Mówiąc o górnictwie, nie powielajmy monotematycznego obrazu, gdzie tylko: trud, znój, czerń, pot, przekleństwa! One wpisane są w zawód i będą zawsze! Mówiąc o górnictwie z tej tylko strony, lepiej nie mówić wcale! A mówić prawdę o nim jest niezwykle trudno – tam słońce nie dociera, i na to potrzeba natury przepustki, a także zdrowej i życzliwej wyobraźni.

Im głębiej, tym przemyślniejsza różnorodność „pułapek” do pokładów broni, a z pokładami się nie walczy, z nimi się negocjuje warunki wzajemnych, jakże zazwyczaj skomplikowanych i kosztownych relacji. I to z każdym z osobna, często wiele razy, w dodatku ze świadomością, że podstawowe atuty są po ich stronie. Zawsze! Biada tym co oszukiwać próbują...

Z materiałów dostarczonych przez
H. Pawełczyka, zestawił A. Bęben


Dr inż. Henryk Pawełczyk urodzony 18 stycznia 1945 roku w Tychach-Paprocanach.

Ukończył w 1964 roku Technikum Przemysłu Browarniczego w Tychach, po czym w 1970 roku Wydział Górniczy w dyscyplinie: eksploatacja podziemna złóż i ekonomika górnictwa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Generalny Dyrektor Górniczy III stopnia.

Były wieloletni dyrektor techniczny nieistniejących już kopalń „Katowice”, a po połączeniu w 1996 roku „Katowice-Kleofas”.

Z pracą zawodową w górnictwie związany ponad 35 lat, w tym ściśle w kopalni ponad 30. Był przewodniczącym i członkiem wielu zespołów i komisji zawodowych.

Jest autorem i współautorem wielu rozwiązań o charakterze racjonalizatorskim i wynalazczym oraz publikacji naukowych. Napisał trzy książki. Dwie pierwsze związane z górnictwem od strony technicznej, przy czym druga techniczno-ekonomicznej, są to: „Wstrząsy górnicze i tąpania w warunkach eksploatacji pod terenem aglomeracji miejskiej” (GIG 2004) i „Górnictwo z bezpiecznej perspektywy” (Szkoła Eksploatacji Podziemnej, Kraków 2009) oraz trzecią od strony humanistycznej p.t.: „Nie samym węglem górnik żyje” (Wyd. 2011).

Organizator życia stowarzyszeniowego w ramach LOK i SITG na kopalni – pełnił m.in. funkcje (w różnym czasie) prezesa Klubu LOK i prezesa Koła SITG.

Był członkiem ZG SW AGH oraz członkiem Komisji Rewizyjnej Śląskiej Rady NOT FSNT.

Po 2001 roku obejmuje funkcje prezesa spółki z o.o. „Propal”, a następnie spółki akcyjnej „Hydromel”. Był członkiem kilku rad nadzorczych. Po 2006 roku prowadzi własną firmę konsultingową „Wurtex”, świadcząc usługi eksperckie m.in. przedsiębiorstwom „Voest-Alpine” i „Sandvik”. Jest członkiem Komisji Rewizyjnej SW AGH i ekspertem NCBiR.

Wyróżnienia, m.in.: Brązowy i Złoty Krzyż Zasługi, Zasłużony Racjonalizator Produkcji, Zasłużony Ratownik Górniczy, Złoty Medal Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Złota Odznaka – Zasłużony dla Górnictwa, Złoty Medal – Za Zasługi dla LOK (wybudowano strzelnicę sportową na terenie kopalni), Złota Odznaka 100-lecia SITG, Złota odznaka – Zasłużony dla SITG, Odznaka – Zasłużony działacz SITG, Odznaka honorowa – Za Zasługi dla rozwoju Stowarzyszenia i Uczelni AGH, Złota odznaka honorowa NOT, Honorowa Szpada Górnicza i Kordzik Górniczy…

Żonaty. Udana rodzina…