Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
12 paĽdziernik 2024

Zdzisława Barglika wierszo-pisanie

Z osobistych spotkań, korespondencji i otrzymanych autorskich tomików wierszy – o sylwetce autora i jego wierszo-pisaniu, z sympatią – "słów kilka" – przez Artura Bębna zapisanych

Podczas uroczystości Jubileuszowych z okazji 65-lecia Stowarzyszenia Wychowanków AGH w październiku 2010 roku w gmachu głównym uczelni przedstawił się mi Zdzisław Barglik, podkreślając na wstępie, że jest absolwentem (dyplom inżyniera, 1972) Wydziału Górniczego, a także i moim wychowankiem, bowiem jako student uczęszczał na prowadzone przeze mnie ćwiczenia z przedmiotu „maszyny górnicze”. Ponadto z uśmiechem nadmienił, że jest dumny z oceny zaliczeniowej jaką otrzymał.

W trakcie koleżeńskiej rozmowy stwierdził iż z zadowoleniem przeczytał wydaną w ubiegłym roku książkę mojego autorstwa Górnicza lampa się pali. Skromnie nadmienił ponadto, że poza pracą w wyuczonym zawodzie poświęca się wierszo-pisaniu i wydał kilka książeczek swoich wierszy. Prosił abym nie odmawiał jego prośbie i przyjął książeczki, które jeszcze posiada i przy najbliższej okazji przywiezie je dla mnie do Krakowa.

fot. arch. ZB

Jednak później otrzymałem od darczyńcy przesyłkę z książeczkami, a także kserokopię strony indeksu z oceną zaliczeniową z moim podpisem i list datowany 24 listopada 2010 roku, w którym pisał:

„Ponieważ ostatnio nie układa mi się tak jakbym chciał i mój przyjazd do Krakowa będzie niemożliwy, postanowiłem wysłać panu przyrzeczone książeczki. Dołączyłem też Trzecie wyjście pana Jana Masajdy, w której to zadebiutowałem jako redaktor i drugą jeszcze – Limeryki, do której zostałem zaproszony przez panią Wandę Czubernat znaną poetkę góralską (między innymi z listów do księdza Józefa Tischnera – Wieści ze słuchanicy). Przez przypadek znalazł się tam wierszyk pt. Polski liberalizm, który nie pasuje do całości, ponieważ jest sensowny i marudny, i wcale limeryku nie przypomina. Dla równowagi przeto dołączam Sposób na jesień, który to tworek jest w miarę optymistyczny. Chciałbym zwrócić pana uwagę na teksty ze stron 84 i 86 Wkrętów…, które napisałem do ukraińskich melodii z myślą zastosowania ich podczas Barbórkowych Karczm Piwnych. Pozdrawiam serdecznie życząc panu i pana bliskim z okazji święta górniczego wszystkiego miłego, czego tylko się da! Z poważaniem Zdzisław Barglik”.

Po przeczytaniu utworów w książeczkach autorstwa Zdzisława Barglika, zauroczony nimi i pełen rozbawienia, zaproponowałem autorowi jako absolwentowi i wychowankowi AGH o przedstawienie Jego „curriculum vitae” i twórczości literackiej w wydawanym w AGH periodyku dla absolwentów, Vivat Akademia.

W poczcie elektronicznej z 27 kwietnia 2011 roku przeczytałem:

„Szanowny Panie Profesorze! Pozwalam sobie przesłać o sobie garść danych do ewentualnego wykorzystania. Ponieważ najgorzej pisze się o sobie, podparłem się opiniami osób, którzy coś tam w moim pisaniu znaleźli. Życzę wiele zdrowia i sił, szczególnie do tego, co w Panu uważam za najcenniejsze; pracy wykonywanej rzetelnie i fachowo, ale z nutką dystansu do swoich poczynań, z humorem i lekkością, a jednocześnie szacunkiem do otoczenia w szerokim tego słowa znaczeniu. Wszystkiego dobrego i miłego. Zdzisław Barglik”.

Skorzystajmy więc z podparcia osób „którzy coś tam w pisaniu Barglika znaleźli”. Przecież wydał dotychczas cztery tomiki wierszy, w większości satyrycznych. Prztyczki i potyczki, Wkręty w pięty, Na zbójnickom nute oraz Baciarskie nuty, więc było gdzie szukać.

O wierszo-pisaniu Zdzisława Barglika tak pisał do tomików Jego wierszy Prztyczki i potyczki oraz Na zbójnickom nute, znanawca góralskiego folkloru Jan Gutt-Mostowy.

Baciarskie nuty, z rysunkami autora(Wyd. Studio WM Gliwice, 2009)

„Oto przed nami rzecz nowa – wydany w miniaturze tomik wierszy Zdzisława Barglika ze Skawy, a więc z północnego krańca Podhala. Urodzony w 1949 roku autor wychował się w góralskiej rodzinie i w takiejże tradycji. Jak wielu synów chłopskich, jako niespełna 14-letni chłopak poszedł „do skół” i po latach nauki uzyskał dyplom Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Chociaż wypadło mu pracować poza Podhalem, nigdy nie zerwał więzi z rodzinnym środowiskiem, a szczególnie ze Skawą, do której często wraca. Zarówno w młodości jak i w późniejszych latach nagromadził wiele osobistych i ogólnych refleksji, którymi postanowił podzielić się z nami. Zaczął pisać wiersze, zwyczajne, proste wiersze, oddające jego spojrzenie na ludzi, ich codzienność i otaczający wszystkich świat. Proste, nie znaczy prymitywne, wiersze skromne w środki artystycznego wyrazu, bez silenia się na powielanie wzorów wielkiej literatury, ale może dlatego tak poruszające swą treścią, tak bliskie tym, którzy się w atmosferze chłopskiej rodziny i wsi podhalańskiej wychowali i nadal z nimi związani swoimi korzeniami. Znajdą one dojście i do tych, którzy chociaż nie górale, zauroczeni są podhalańską krainą i góralskim folklorem.

Nie jest moim zamiarem opowiadać wierszy Zdzisława Barglika „własnymi słowami”. Trzeba je przeczytać w oryginale i to wielokrotnie, smakując zawartą w nich chłopską mądrość, głęboką refleksję nad życiem i wiele prostego, nieraz rubasznego humoru. Są i erotyki, sprośne czasem, ale pozbawione wulgaryzmów, obcych zresztą gwarze góralskiej. A wszystko to można wyśpiewać, co moim zdaniem stanowi podstawową cechę oryginalnej ludowej poezji. Autor czasem do swoich wierszy układa melodie.

Zdzisław Barglik nie tylko pisze i podśpiewuje swe wiersze, ale również ilustruje je w sposób zarówno poprawny artystycznie, jak i świadczący o fantazji, poczuciu humoru, znajomości realiów oraz tradycji góralskiego życia. Jest to wśród twórców ludowych swoisty ewenement.

Autor prezentowanego tomiku pisze gwarą. Tą gwarą, w której się wychował, nieco odmienną od zakopiańskiej, białczańskiej, nowotarskiej, a nawet rabiańskiej, ale w sposób prawidłowy oddającą specyfikę całego Podhala.”

A tak pisał opolski poeta Wiesław Malicki w posłowiu do tomiku Prztyczki i potyczki.

„Satyrze o ambicjach literackich stawia się wysoką poprzeczkę. W lekturze musi bronić się sama. Prezentowana bezpośrednio bywa wspomagana mimiką, gestami, barwą głosu, urokiem osobistym czytającego autora, a na estradzie – również sposobem nagłośnienia. Czytelnik, biorąc do ręki zbiór satyrycznych tekstów, liczy nie tylko na zdrowe poczucie humoru autora, lecz również na świeżość pomysłów, finezję wypowiedzi, językową dojrzałość. A nawet – na swoistą mądrość płynącą z umiejętności patrzenia na rzeczywistość z dystansem.

Moim zdaniem, autorowi tej książeczki nieobca jest zarówno kultura śmiechu, jak i kultura języka. A przy tym nie brak jej ciepła i wyrozumiałości w sposobie traktowania ludzkich spraw. Fraszki i wiersze satyryczne wolne są od banału, standardowych skojarzeń, stereotypowych dowcipów. Bywają nawet odkrywcze i nie pozbawione liryzmu.

Utwory z tego zbioru zostały napisane przez rodowitego górala, który ukończywszy Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie, jest obecnie prezesem jednego z przedsiębiorstw na Śląsku Opolskim”.

Wypełniając życzenie autora zamieszczam wierszyk Polski liberalizm z 44 strony książeczki Limeryki autorstwa: Wanda Czubernatowa, Zdzisław Barglik, Maciej Pinkwart, Henryk Urbanowski, Adam Fiala, a także, jak pisze autor, teksty ze strony 84 i 86 książeczki Wkręty w pięty wydanej w 2009 roku oraz kilka fraszek z też z niej.

Polski liberalizm

Pod rządami kolejnych władców bez korony,
zbudowaliśmy państwo ciężko wystraszonych,
w którym umieć coś zrobić, zarobić, posiadać,
to nie powód do dumy, lecz poważna wada.
Gdy opuściłeś slumsy, wszedłeś w cztery ściany,
to już, obywatelu, jesteś podejrzany.
Zrobiono omal wszystko, by stępić ci umysł
i by obywatelskiej pozbawić cię dumy.
Istotę polityki rządzących dziś gremiów
można streścić w dwóch słowach; zabrać
mającemu.
Gdy coś tworzysz, w przepisach błądzisz na
kształt kreta,
dręcząc głowę pytaniem: „Co zrobiłem nie tak?”
Na błąd czekają bowiem biegli urzędnicy,
aby cię w znajomości przepisów przećwiczyć..
oczywiście już wcześniej w pełnej prawa krasie,
zrobią jedynie słuszne porządki w twej kasie.

Nie ma znikąd litości. Nawet się nie żyłuj!
Jakbyś się nie odwrócił, to dupę masz z tyłu.
Lepiej ogon pod siebie wziąć na znak poddaństwa,
nic nie robić, nic nie mieć… i żebrać u Państwa.

Toast

Wznieśmy w górę bracia
serca i puchary,
dziś z piwem w tej karczmie
trzeba nam się wziąć za bary.

Choć w nierównej walce
przyjdzie nam się zmierzyć,
wzorem naszych przodków,
ducha tracić nie należy.

Pijmy zdrowie wszystkich
szczerze, z całej duszy,
do ostatniej kropli
trzeba beczki nam osuszyć.

Niech nam wszystko kwitnie
jak wiosną na stepie,
niech w naszej ojczyźnie
żyje nam się coraz lepiej.

Toast II

Hej nalewajcie w kufle, szklanice,
złocisty napój mocarzy,
zakłócać luzu, śmiechu, radości,
niech nikt nam się tu nie waży!

Jest czas na pracę, jest czas na smutki,
jest czas na zębów zgrzytanie,
lecz gdy zeszliśmy się dla zabawy,
to niech się właśnie tak stanie.

Niech wykrzywiają się abstynenci,
niech ksiądz narzeka z ambony,
wypite piwo swą mocą czyni
świat milszym niż jest stworzony.

Z FRASZEK

Nałóg

Ma miękkość charakteru graniczy z nałogiem,
to chyba genetyczne, nie moja w tym wina,
że kobiecie – leżącej – nie umiem być wrogiem,
choć mi żona karczemne burdy o to wszczyna.

Szanuj wątrobę

Zamiast stresy leczyć wódką
daj zarobić prostytutkom

Ojczyzna jak dziewczyna

Ojczyzna jak kochanka młoda,
żeruje na swej ofierze;
gdy serce jej swoje oddasz,
pieniądze ci sama zabierze

Uczony niedouczony

Uczonym był – przez wiele lat,
wymogom wielu sprostał,
uczonym był, to pewny fakt,
lecz nigdy nim nie został.

Potęga nawyku

Choć diabli wzięli jego czuprynę,
z przyzwyczajenia czesze łysinę!

Szanuj

Szanuj nieuka i tępaka,
uśmiechem witaj go kordialnym;
to on, przy twojej wiedzy brakach
sprawia, że jesteś genialny

Zdzisław Barglik współpracuje też z góralskim kabaretem „Truteń” z rodzinnej Skawy, oraz kapelą „Ogórki” z Cichego. Owocem tej współpracy jest ostatnia płyta kapeli pt: Nasa Muzyka wydana przez krakowskie wydawnictwo Tercet. Płyta ta zawiera piosenki do melodii góralskich, niekoniecznie podhalańskich. Są tam melodie słowackie, węgierskie i łemkowskie, a także Zdzisława Barglika i Stanisława Ogórka. Większość na ogół żartobliwych tekstów jest autorstwa wyżej prezentowanego. Tak napisał o tej płycie Jan Masajada:

Piękne dziś mamy czasy, kolego Zdzisławie,
Gra nam NASA muzyka, co już NASZA prawie.
Jest piękna, krzepi serce i duszę przenika,
Bogaci słowotwórstwem górala-górnika.


Zdzisław Barglik urodził się 25 listopada 1949 roku w Skawie, gmina Raba Wyżna. Po ukończeniu Technikum Górnictwa Odkrywkowego w Krakowie kontynuował naukę w Akademii Górniczo-Hutniczej, uzyskując w 1972 roku tytuł inżyniera górnictwa w zakresie eksploatacji odkrywkowej. Po studiach pracował do 1980 roku w Zakładach Wapienniczych w Wojcieszowie, następnie w zakładzie przeróbczym kamienia wapiennego w Tarnowie Opolskim, któremu „szefuje” już 30 lat. Zakład ów, LABTAR, wytwarza mączki i produkty gruboziarniste stosowane jako kredy pastewne, sorbenty do odsiarczania, wypełniacze do mas bitumicznych i tynków na bazie gipsów oraz inne produkty, z których wiodącym są pyły przeciwwybuchowe stosowane w górnictwie węgla kamiennego, który to produkt firma wytwarza od 1970 roku, będąc jego podstawowym producentem.

Wśród jego licznych zainteresowań znajduje się działalność na rzecz wspierania kultury góralskiej oraz twórczość pisarska. Jest miłośnikiem twórczości poetki Wandy Czubernat, której wiersze są dla niego inspiracją. Uważa, że górale mają ogromne poczucie humoru, tylko że zbyt rzadko go okazują. Wydał cztery tomiki wierszy, w większości satyrycznych. Prztyczki i potyczki oraz Wkręty w pięty w języku literackim i Na zbójnickom nute oraz Baciarskie nuty w gwarze góralskiej. Jego wiersze znalazły się w antologii poezji Podtatrza Góralskie serce w zielonym listku pieśni oraz pracy zbiorowej Limeryki.