Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
04 grudzień 2024

Rozmowy i wspomnienia członków Koła Stowarzyszenia Wychowanków AGH „Czeczott” w Tychach

Rozmawiają: Jerzy Strzempek, Antoni Piszczek, Edward Dłuzewski, Kazimierz Trzaska.

Koło Stowarzyszenia Wychowanków AGH „Czeczott” w Tychach powstało w 2004 roku i liczyło wówczas 42 członków.

Tematem rozmowy są wspomnienia własne z życia i pracy zawodowej oraz cele utworzenia i funkcjonowania koła jako czynnika integrującego wychowanków i utrzymującego tradycje górnicze.

Jerzy S. zadaje rozmówcom następujące pytania:

– Jak wszedłeś w życie zawodowe?

– Jak współpracowałeś z AGH?

– Twoja ocena stosunków integracyjnych w kole.

– Jakie masz stanowisko odnośnie tradycji górniczych?


Antoni Piszczek

Moja pierwsza praca po ukończeniu studiów to Kopalnia Węgla Kamiennego „Wesoła” w Mysłowicach-Wesołej (1958). Kopalnia ta znajdowała się wtedy na początku procesu dochodzenia do zaplanowanej wielkości wydobycia wynoszącej 6500 t/d, przy czym równocześnie powstał projekt znacznie większego wzrostu wydobycia – do 19000 t/d. Takie diametralne przestawienie kopalni nastąpiło w czasie, kiedy dyrektorem był inż. Bronisław Wartak. On to właśnie widział ten nowy rozwój kopalni w oparciu o stwierdzone zasoby węgla. Mnie ta wizja zafascynowała do tego stopnia, ze chciałem w jej urzeczywistnieniu mieć swój inżynierski udział.

Antoni Piszczek - fot. arch. autora

Za namową dyrektora Wartaka podjąłem studia w AGH na Wydziale Górniczym, aby uzupełnić moją wiedzę zdobytą na Wydziale Geologiczno-Poszukiwawczym naszej akademii. Ten cel uzyskałem po kilku latach łączenia pracy w kopalni ze studiami w trybie zaocznym.

Kopalnia „Wesoła” upatrywała szansę rozwoju poprzez daleko posuniętą mechanizację i automatyzację procesów wydobywczych. To były lata stosowania coraz szerzej zmechanizowanych obudów ścianowych, kombajnów, w miejsce obudów indywidualnych i wrębiarek.

Dziś to może brzmi dość osobliwie, ale lata 60-te ubiegłego wieku właśnie oznaczały odejście ostateczne od ręcznej pracy górnika w ścianie i w przodkach chodnikowych. Tradycja jednak trzymała się mocno i nie od razu załogi górnicze podejmowały chętnie wdrażanie zupełnie nowych wówczas systemów. W kopalni „Wesoła” przyjmowano każdego roku po kilku absolwentów z AGH, stwarzając im dobre warunki pracy. Aby zaś zachować więź z uczelnią w kopalni powstało Koło Zakładowe Stowarzyszenia Wychowanków AGH, a równocześnie kopalnia otworzyła dla kadry naukowej możliwości prowadzenia badań naukowych „in situ”.

Jednym z takich tematów zajmował się Stanisław Ropski z wydziału górniczego, który do swojej pracy doktorskiej wybrał temat „Kształtowanie się strefy zawału wysokiego nad wybraną przestrzenią”. Miałem wtedy swój skromny udział w koordynacji badań pomiędzy ruchem kopalni, a szanownym doktorantem. Dodam jeszcze, że temat był bardzo interesujący dla dozoru i kierownictwa kopalni, gdyż dotychczasowe teorie w tym zakresie (m.in. prof. Józefa Znańskiego) nie odzwierciedlały stanu rzeczywistego. Przekonano się praktycznie w trakcie prowadzonej eksploatacji doświadczalnej, że te badania dopiero uściśliły przebieg zjawisk zachodzących w górotworze nad przestrzenią wybraną.

Po 11 latach pracy w KWK „Wesoła” przyszło mi pożegnać tę kopalnię i na mocy decyzji przełożonych przejść z awansem już na stanowiska naczelnego inżyniera i dyrektora w kopalniach: „Piast” (stary), „Bolesław Śmiały”, „Murki” oraz w kierownictwie Jaworznicko-Mikołowskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego w Mysłowicach. W czasie pracy w JMZPW nastąpił moment przejęcia stanowiska dyrektora inwestycyjnego z rąk kolegi Jerzego Strzempka, który został dyrektorem kopalni „Brzeszcze”, co szczególnie miło wspominam, chociaż nie było łatwo dorównać poprzednikowi, który przez wiele lat sprawował tę odpowiedzialną funkcję w sposób absolutnie doskonały.

Wreszcie w 1980 roku objąłem kierownictwo ruchu kopalni „Ziemowit” w Lędzinach, gdzie przydało się zdobyte wcześniej doświadczenie zawodowe, w tym szczególnie doświadczenie dochodzenia do docelowej zdolności produkcyjnej – jak kiedyś na „Wesołej”, tak tutaj na „Ziemowicie” – do 24000t/d.

Równocześnie w tym czasie nastąpiły w skali naszego kraju znaczące przeobrażenia społeczne związane z powstaniem związku zawodowego „Solidarność”. Zmiany te objęły również kopalnię „Ziemowit”. Trzeba było pogodzić interes gospodarczy, osiągnąć efekt nakładów inwestycyjnych czyli uzyskać na początku lat 80-tych docelowe wydobycie netto przy kształtowaniu się nowych stosunków społecznych w kopalni. Niestety tragiczne wydarzenia zapoczątkowane stanem wojennym w dniu 13 grudnia 1981 roku zachwiały równowagą społeczną, a załoga kopalni zdecydowała się podjąć strajk pod ziemią, który trwał aż do 24 grudnia 1981 roku. Nie miejsce, aby tu opisywać co się przez te dni działo, ale nie doszło do tragedii, jak to stało się w kopalni „Wujek”. Załoga strajkująca pod ziemią do tego stopnia czuła się gospodarzem majątku, że utrzymano w pełnej sprawności podziemia kopalni. Po strajku wrócono niemal natychmiast do normalnego rytmu wydobycia. Załoga wykazała się w pełni obywatelską, odpowiedzialną postawą.

Dziś, są to już wspomnienia po okresie 30 lat od tych wydarzeń, ale są to piękne wspomnienia, kiedy stawiono czoła (wrogiej?) dyktaturze stanu wojennego. Obecnie niestety straciliśmy poczucie wielkiej narodowej wspólnoty i trzeba będzie na nowo ją odbudowywać.

Warto wrócić do źródeł, do tradycji górniczego stanu, do tradycji pielęgnowanej w naszej uczelni. Przypadło mi w udziale wdrażać w kopalniach obyczaje spotkań gwarków, karczmy piwnej, przyjmowania adeptów do stanu górniczego. Zwyczaje te zostały przyjęte i dziś nie ma już kopalni gdzie by tego nie kultywowano, a przecież z naszej ALMA MATER czerpaliśmy najlepsze wzory.

Teraz w naszym Kole Grodzkim „Czeczott” w Tychach, od roku 2004, a więc od czasu jego powstania staramy się ze wszech miar zachowywać więź z Akademią Górniczo-Hutniczą, przekazywać młodszym kolegom to co najlepsze z naszej obyczajowości, uczestniczyć w spotkaniach starych strzech, nie tylko raz w roku na Świętą Barbarę ale poprzez Zarząd Główny SW AGH brać udział w życiu naszej uczelni.


Edward Dłużewski

Urodziłem się 6 maja 1930 roku w Tadeuszówce, pow. Końskie, woj. Kielce. Ukończyłem Gimnazjum i Liceum Przemysłu Kamieniarskiego w 1952 roku i rozpocząłem pracę zawodową w Krakowskich Zakładach Kamienia Budowlanego – kamieniołom dolomitu w Libiążu (Kierownik Ruchu Zakładu), a następnie praktykowałem w kamieniołomach marmuru w Dębniku, piaskowca w Pińczowie oraz w Iwoneczkach Uglienokopii w Jugosławii.

Studia w AGH rozpocząłem w 1954 roku i ukończyłem je w 1959 roku z tytułem magistra inżyniera górnictwa ze specjalizacją podziemna eksploatacja złóż i w tym też roku podjąłem pracę w KWK „Zabrze” przechodząc stanowiska od stażysty poprzez nadgórnika, sztygara zmianowego, kierownika oddziału, sztygara objazdowego, nadsztygara, do zastępcy kierownika robót górniczych.

Edward Dłużewski - fot. arch. autora

W wyniku przeniesienia służbowego w okresie od roku 1969 do roku 1972 pracowałem w KiZPS (Kopalnie i Zakłady Przetwórcze Siarki) w Tarnobrzegu w charakterze kierownika robót górniczych w kop. „Machów” i kierownika działu produkcji. Od 1972 roku powróciłem do węgla i pracowałem kolejno w KWK „Siersza” w dziale DNT i następnie jako kierownik robót górniczych (1972–1975), od 1975 do 1977 roku w KWK „Murki” jako naczelny inżynier i w KWK „Staszic” też jako naczelny inżynier. W 1979 roku zostałem powołany na stanowisko dyrektora kopalni „Generał Zawadzki” gdzie pracowałem do czasu przejścia na emeryturę. Byłem czynnym ratownikiem górniczym i brałem udział w wielu poważnych akcjach ratowniczych.

W ciągu całego okresu pracy zawodowej utrzymywałem stały i żywy kontakt z AGH, bowiem z naszego roku pozostało na uczelni 11 osób m.in. prof. prof. Roszkowski, Kłeczek, Cyrnek, Zając. Często się kontaktowaliśmy co owocowało wieloma przedsięwzięciami. Zacząć wypada, że jeszcze jako sztygar zmianowy, razem z Tadeuszem Karaskiem (byłym pracownikiem naukowym w AGH) wprowadzaliśmy w KWK „Zabrze” pierwszą w Polsce obudowę zmechanizowaną Roofmaster.

W KiZPS wraz z prof. Julianem Sulimą-Samujłłą wdrażaliśmy strzelania głębokimi otworami penetrującymi złoże siarkowe.

Zwieńczeniem współpracy z AGH było przemysłowe zastosowanie popiołów lotnych do likwidacji i zabezpieczenia pustek podziemnych w KWK „Generał Zawadzki”. Metoda powyższa jest chroniona patentem P-227027 i uzyskała wyróżnienie w postaci nagrody państwowej. W pracach nad wdrożeniem tej metody pracowali naukowcy z AGH pod kierownictwem doc. Stanisława Ropskiego oraz kierownictwa Południowego Okręgu Energetycznego, Dąbrowskiego Gwarectwa i KWK „Generał Zawadzki”. Należy zaznaczyć, że metoda ta została przejęta przez wiele zakładów górniczych oraz innych jednostek gospodarczych i z powodzeniem stosowana jest nadal.

Moje kontakty z AGH zaowocowały tym, że moja córka Elżbieta ukończyła Wydział Górniczy z tytułem magistra inżyniera, a w 2007 roku podjęła w mojej Alma Mater studia wnuczka Kamila, a zatem tradycje górnicze w mojej rodzinie są ciągle aktualne i kontynuowane.

Od czasu rozpoczęcia współpracy z kolegami z Koła Grodzkiego „Czeczott” mogę nadal działać we wszystkich przedsięwzięciach podejmowanych w naszym kole i w związku z tym mam prawo cieszyć się z uczestnictwa w życiu wychowanków naszej uczelni.


Kazimierz Trzaska

Po ukończeniu studiów na Wydziale Górniczym AGH (1963) przez 13 lat pracowałem w KWK „Wesoła”. W tym okresie otwarłem i obroniłem pracę doktorską (w AGH – 1974) z zakresu przewietrzania kopalń, a moim promotorem był śp. prof. T. Ryncarz. W związku z tym dalsza moja praca zawodowa koncentrowała się wokół zagadnień związanych z zagrożeniami i ratownictwem. Pełniłem obowiązki głównego inżyniera wentylacji w KWK „Wesoła” i KWK „Piast”, a także inspektora kopalń ds. przewietrzania i zwalczania zagrożeń w byłym JMZPW w Mysłowicach.

Kazimierz Trzaska - fot. arch. autora

Przez 10 lat byłem dyrektorem Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Tychach. W tym okresie wiele razy wyjeżdżałem służbowo za granicę w tym do Chin (1985 rok – wdrożenie gazowych agregatów gaśniczych i zwalczanie pożarów), a także do byłej Jugosławii (dwukrotnie do Zenicy – 1986 rok, do akcji pożarowej po wypadku zbiorowym) oraz do Argentyny (1986 rok – Rio Turbio) celem opracowania wraz z zespołem ekspertyzy po dwóch wybuchach metanu w kopalni węgla kamiennego. Byłem także w kopalniach złota w RPA (1991) celem testowania nowego systemu wykrywania ludzi pod zawałem (GLON-LOP), który z powodzeniem został tam zastosowany.

Następnie pracowałem w Nadwiślańskiej Spółce Węglowej jako kierownik działu zagrożeń oraz na zakończenie pracy w WUG Katowice jako główny specjalista ds. ratownictwa i zwalczania zagrożeń. Po 39 latach zakończyłem pracę zawodową.

W czasie pracy zawodowej współpracowałem z pracownikami naukowymi AGH profesorami: Knothe, Ryncarzem, Roszkowskim, Trutwinem, Pawińskim, Wacławikiem). Dotyczyło to zagadnień wentylacji i zwalczania zagrożeń tak w czasie przygotowania pracy doktorskiej jak też później podczas posiedzeń różnych Komisji i zespołów w kopalniach, szczególnie w związku z prowadzonymi akcjami ratowniczymi.

Udział w pracach Stowarzyszenia Wychowanków AGH sprzyja integracji kadry inżynieryjno-technicznej w naszym kole, co szczególnie jest ważne w czasie pobytu na emeryturze. Praca w kole jest okazją do kultywowania tradycji górniczych w tym udziału w karczmach piwnych (tak na uczelni jak i w kopalniach), a także wracania do wspomnień jeszcze z czasów studiów. Moim zdaniem jest to istotna część funkcjonowania naszego Stowarzyszenia.