Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
07 listopad 2024

Restrukturyzacja czy likwidacja polskiego przemysłu węglowego?

Dzięki uprzejmości SITG publikujemy zamieszczony w Czasopiśmie Technicznym artykuł J. Malary omawiający problemy górnictwa węgla kamiennego od okresu miedzywojennego do czasów wspólczesnych. Ze względu na jego obszerność, w naszym periodyku Vivat Akademia został on podzielony na dwie części z których część I obejmuje okres do 1989 roku publikujemy w niniejszym numerze. Część II opublikujemy w następnym numerze. Redakcja

Problematyka przemysłu węglowego w Polsce, szczególnie przemysłu węgla kamiennego, podejmowana jest od wielu lat przez licznych przedstawicieli środowiska dziennikarskiego. Opinii publicznej przedstawia się na ogół negatywny obraz tej gałęzi przemysłu i jego roli w gospodarce narodowej. Powielane są między innymi stwierdzenia, że w Polsce jest za dużo węgla, zbyt wielu górników, oraz że krajowy przemysł węglowy stanowi nieuzasadnione obciążenie gospodarki narodowej, jest nienowoczesny i charakteryzuje się wysokimi kosztami produkcji. Twierdzi się ponadto, że „górnictwo to czarna dziura, w której permanentnie topione są pieniądze podatników”.

Autorzy tych publikacji, prezentujący na ogół śladową znajomość mechanizmów funkcjonowania tej gałęzi przemysłu, swoją niewiedzę usiłują zastąpić tzw. „argumentami” dobieranymi tendencyjnie, bez merytorycznego uzasadnienia, względnie bezkrytycznym powtarzaniem zasłyszanych haseł i półprawd. Przykładowo podaje się informację, że Europa Zachodnia odeszła od węgla zastępując go innymi paliwami, a w Polsce nadal dominującą rolę odgrywa węgiel. Jest to znowu półprawda bowiem w krajach tych węgiel zastąpiono prawie wyłącznie innymi rodzimymi paliwami. Programy restrukturyzacyjne w krajach Europy Zachodniej, które prowadziły bądź prowadzą restrukturyzację górnictwa węgla kamiennego nawiązują z reguły do strategicznych długofalowych założeń polityki energetycznej państwa przy zachowaniu fundamentalnej zasady bezpieczeństwa energetycznego danego kraju. Zakłada się ponadto optymalne wykorzystanie rodzimych surowców energetycznych.

Przykładem takim może być między innymi Wielka Brytania, gdzie sukcesywne odchodzenie od węgla nastąpiło w wyniku odkrycia na Morzu Północnym bogatych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Tak, więc przy pełnym zachowaniu bezpieczeństwa energetycznego tego kraju – rodzimy węgiel był sukcesywnie zastępowany rodzimymi paliwami płynnymi i gazowymi. Kolejnym przykładem może być Francja, gdzie odejście od węgla poprzedzone zostało, przy ogromnym zaangażowaniu środków inwestycyjnych, budową ponad 40 elektrowni jądrowych pracujących w oparciu o rodzime zasoby rud uranu. I w tym przypadku, w strategii energetycznej Francji własny węgiel zastąpiony został przez własne zasoby rud uranu (La Crouzille, Grury, La Chaux). Aktualnie elektrownie jądrowe Francji zabezpieczają potrzeby energetyczne tego kraju w ponad 80 %.

Należy przypomnieć, że w Polsce przerwano budowę elektrowni jądrowej w Żarnowcu marnotrawiąc ogromną ilość środków finansowych. Budowa tej elektrowni była prawie na ukończeniu. Argument, jakiego użyto sprowadzał się do stwierdzenia, że reaktory produkcji radzieckiej, jakie miały być zainstalowane w tej elektrowni nie dają gwarancji bezpieczeństwa. Niemal gotową instalację sprzedano za symboliczną cenę do Finlandii. Pracuje ona tam bezpiecznie do dnia dzisiejszego.

W Niemieckiej Republice Federalnej restrukturyzacja przemysłu węgla kamiennego prowadzona jest od 1968 roku do dnia dzisiejszego a więc od 40 lat. Z uwagi na trudne warunki geologiczne i dużą głębokość eksploatacji koszty wydobycia węgla w kopalniach niemieckich są znacznie wyższe niż w Polsce. Mimo stosunkowo wysokich kosztów wydobycia węgla nie eksponuje się tam, w odróżnieniu od naszego kraju, obciążenia finansów państwa kosztami restrukturyzacji górnictwa węglowego, podkreśla się natomiast istotną rolę, jaką spełnia górnictwo w procesie dynamizowania gospodarki oraz jako element mający uzasadniony wpływ na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju. Górnictwo niemieckie jest dotowane. Pomoc państwa tylko w latach 1990–1999 wyniosła łącznie około 57 mld ECU/EURO. Można zadać pytanie, dlaczego przy tak wysokich kosztach wydobycia proces zmniejszania produkcji i likwidacji kopalń w RFN jest tak wydłużony w czasie. Wynika to nie tylko z troski o bezpieczeństwo energetyczne kraju, ale także dążenia, w miarę możliwości, do bezkonfliktowego rozwiązywania problemów społecznych w następstwie ograniczenia zatrudnienia w górnictwie.

Na podkreślenie zasługuje fakt, że polityka energetyczna Niemiec prowadzona jest w sposób kompleksowy. Zapotrzebowanie na węgiel kamienny w gospodarce niemieckiej do roku 2020 zostało określone na poziomie 70 mln ton w skali rocznej. Przy malejącej produkcji własnej zakładany jest sukcesywny wzrost importu węgla. Ponadto prowadzona od wielu lat przez niemieckie koncerny energetyczne RAG i RWE działalność górnicza na terenie USA, Australii i Wenezueli pozwoliła na pozyskanie udziałów w zamorskich spółkach węglowych. RAG na terenie Stanów Zjednoczonych dokonał między innymi zakupu piątego, co do wielkości producenta węgla w USA – Cyprus Amax Coal ze zdolnością przekraczającą 60 mln ton w skali rocznej. Przedmiotem szczególnego zainteresowania strony niemieckiej były kopalnie głębinowe stosujące ścianowe systemy eksploatacji. Dało to możliwość dostaw do tych kopalń maszyn i urządzeń produkcji niemieckiej, których kraj jest od wielu lat czołowym producentem. Działania te świadczą o kompleksowym realizowaniu strategicznych, długofalowych programów polityki paliwowo-energetycznej.

Nie dotarł dotychczas do świadomości rodzimych propagatorów koncepcji „odchodzenia od węgla” fakt, że kraj nasz znajduje się w zupełnie innej sytuacji. W Polsce przy niedostatku własnych zasobów paliw płynnych i gazowych i ich znacznym imporcie procesowi „odchodzenia od węgla”, którego mamy duże zasoby, musiałby towarzyszyć znaczny wzrost importu nośników energetycznych a tym samym pogorszenie poziomu bezpieczeństwa energetycznego kraju, zwiększenie deficytu w handlu zagranicznym oraz wzrost bezrobocia.

Niektórzy publicyści stwierdzają, że w polskim górnictwie węgla kamiennego jest zatrudnionych więcej górników niż we wszystkich pozostałych krajach Europy Zachodniej. Polega to na prawdzie z tym, że autorzy takich informacji zapominają dodać, że w Polsce wydobywa się ciągle więcej węgla niż łącznie w pozostałych krajach Europy Zachodniej.

Tematem bardzo popularnym jest problem rzekomej nieopłacalności eksportu polskiego węgla i jego negatywnego wpływu na sytuację finansową górnictwa. Jest to stwierdzenie mijające się z prawdą i wprowadzające w błąd opinię publiczną. Prymitywne podejście do tego zagadnienia poprzez porównywanie cen uzyskiwanych za węgiel eksportowany do globalnych kosztów jego pozyskiwania prowadzi do fałszywych wniosków. Mechanizmy kształtowania się kosztów wydobycia węgla wymagają szerszego komentarza. W sytuacji zmian wielkości popytu i sprzedaży węgla, dla określenia jak reagują koszty na zmiany rozmiarów produkcji stosuje się ich podział na koszty stałe i zmienne.

Koszty stałe (względnie stałe) – dla określonego przedziału czasu pozostają niezmienne, niezależnie od zmian w wielkości produkcji (sprzedaży), natomiast ich udział w kosztach jednostkowych (zł/t) rośnie proporcjonalnie do spadku produkcji.

Koszty zmienne – zmieniają się proporcjonalnie do rozmiarów produkcji (sprzedaży). Ich udział w kosztach jednostkowych (zł/t) jest względnie stały. Koszty te pozostające w związku z produkcją rosną wraz z jej wzrostem.

Tak więc całkowity koszt produkcji kopalni [Kc] – dla określonego przedziału czasu można określić za pomocą funkcji:

K c = kjz ⋅ P + Ks

gdzie:

Kc – całkowity koszt produkcji, zł,

kjz – jednostkowy koszt zmienny, zł/t

P – wielkość produkcji (sprzedaży), t,

Ks – koszt stały, zł

Najogólniej rzecz biorąc koszty zmienne związane są bezpośrednio z prowadzeniem przez kopalnię działalności produkcyjnej, zaś koszty stałe wynikają z konieczności utrzymania infrastruktury technicznej kopalni w stanie gotowości do produkcji. Ten element kosztów ponoszony jest przez wszystkie dni kalendarzowe.

W sytuacji, gdy krajowe zużycie węgla ulega zmniejszeniu występuje konieczność ograniczenia jego wydobycia względnie skierowania jego nadwyżki na eksport. W pierwszym przypadku przy niepełnym wykorzystaniu zdolności produkcyjnych następuje automatycznie zwiększenie kosztów wydobycia węgla (koszty stałe rozkładają się, bowiem na mniejszą ilość wydobytego węgla). W drugim przypadku skierowana na eksport nadwyżka węgla pozwala na pełniejsze wykorzystanie zdolności produkcyjnych i tym samym poprawę wyników finansowych górnictwa.

Aby wykazać, jak sprzedaż węgla na eksport po cenach nawet niższych od uzyskiwanych za węgiel sprzedawany w kraju jak również niższych od jednostkowych kosztów jego wydobycia może korzystnie wpływać na wyniki ekonomiczne kopalni, posłużymy się następującym przykładem.

Przyjmujemy, że kopalnia posiada zdolność wydobywczą 10 000 t/dobę. Koszty jednostkowe wydobycia (zł/t) przy optymalnym wykorzystaniu zdolności produkcyjnej wynoszą 185 zł/t (w tym udział kosztów stałych ~70% czyli 129,5 zł/t i kosztów zmiennych ~30% czyli 55,5 zł/t). Cena zbytu w kraju wynosi 200 zł/t a w eksporcie 150 zł/t.

– Przy wydobyciu 10 000 t/d produkcja miesięczna wyniesie 220 000 t (pełne wykorzystanie zdolności produkcyjnej) – całkowity koszt produkcji 40 700 000 zł w tym udział kosztów stałych 28 490 000 zł oraz kosztów zmiennych 12 210 000 begin_of_the_skype_highlighting              12 210 000      end_of_the_skype_highlighting. Kopalnia uzyskuje dodatnie saldo w wysokości 3 300 000 zł, czyli +15,0 zł/t w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

– Przy ograniczeniu wydobycia do 9000 t/d produkcja miesięczna wyniesie 198 000 t zaś całkowity koszt produkcji 39 479 000 zł w tym udział kosztów stałych 28 490 000 zł i kosztów zmiennych 10 989 000 zł. Kopalnia uzyskuje dodatnie saldo w wysokości 120 780 zł, czyli +0,61 zł/t w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

– Przy ograniczeniu wydobycia do 8000 t/d produkcja miesięczna wyniesie 176 000 ton zaś całkowity koszt produkcji 38 258 000 zł, w tym udział kosztów stałych 28 490 000 zł i kosztów zmiennych 9 768 000 zł. W tym przypadku kopalnia uzyskuje ujemne saldo – 3 058 000 zł, czyli – 17,38 zł/t w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

– Przy ograniczeniu wydobycia do 7000 t/d produkcja miesięczna wyniesie 154 000 ton zaś całkowity koszt produkcji 37 037 000 zł, w tym udział kosztów stałych 28 490 000 zł i kosztów zmiennych 8 547 000 zł. W tym przypadku kopalnia uzyskuje ujemne saldo – 6 237 000 zł, czyli – 40,50 zł/t w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

– Przy ograniczeniu wydobycia do 6000 t/d produkcja miesięczna wyniesie 132 000 ton zaś całkowity koszt produkcji 35 816 000 zł, w tym udział kosztów stałych 28 490 000 zł i kosztów zmiennych 7 326 000 zł. W tym przypadku kopalnia uzyskuje ujemne saldo – 9 415 560 zł czyli – 71,33 zł/t w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

Podobną analizę przeprowadzono przy założeniu, że przy ograniczeniu sprzedaży w kraju, dla wykorzystania pełnej zdolności produkcyjnej kopalni część produkcji kierowana będzie na eksport i sprzedawana za cenę niższą od ogólnych kosztów wydobycia węgla. W tej sytuacji wyniki będą następujące:

– Przy sprzedaży 9000 t/d w kraju i 1000 t/d w eksporcie produkcja miesięczna wyniesie 220 000 t, całkowity koszt produkcji: 40 700 000 zł zaś dochód ze sprzedaży 42 900 000 zł (39 600 000 + 3 300 000 zł). W tym przypadku kopalnia uzyskuje dodatnie saldo (+ 2 200 000 zł) czyli + 10,00 zł/tonę w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

– Przy sprzedaży 8000 t/d w kraju i 2000 t/d w eksporcie produkcja miesięczna wyniesie 220 000 t, całkowity koszt produkcji 40 700 000 zł zaś dochód ze sprzedaży 41 800 000 zł (35 200 000 + 6 600 000 zł). W tym przypadku kopalnia uzyskuje dodatnie saldo (+1 100 000 zł) czyli + 5,00 zł/tonę w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

– Przy sprzedaży 7 000 t/d w kraju i 3 000 t/d w eksporcie produkcja miesięczna wyniesie 220 000 t, całkowity koszt produkcji 40 700 000 zł zaś dochód ze sprzedaży 40 700 000 zł (30 800 000 + 9 900 000 zł). W tym przypadku kopalnia uzyskuje saldo ± 0.

– Przy sprzedaży 6 000 t/d w kraju i 4 000 t/d w eksporcie produkcja miesięczna wyniesie 220 000 t, całkowity koszt produkcji 40 700 000 zł zaś dochód ze sprzedaży 39 600 000 zł (26 400 000 + 13 200 000 zł). W tym przypadku kopalnia uzyskuje saldo ujemne (-1 100 000 zł) czyli -5,00 zł/tonę w odniesieniu do kosztów jednostkowych.

W oparciu o przeprowadzoną symulację można stwierdzić, że w sytuacji optymalnego wykorzystania zdolności produkcyjnej kopalni, nawet przy uzyskiwaniu za część sprzedawanego węgla cen mniej korzystnych od cen krajowych, uzyskuje się znaczną poprawę na akumulacji jednostkowej. Ilustruje to zestawienie w tabeli 1.

Tabela 1. Jednostkowy wynik na sprzedaży węgla w zależności od wielkości produkcji i kierunków zbytu

A

Wielkość produkcji

t/d

10 000

9000

8000

7000

6000

Koszt jednostkowy

zł/t

185,00

199,39

217,38

240,50

271,33

Sprzedaż na kraj *

t/d

10 000

9000

8000

7000

6000

Sprzedaż na eksport **

t/d

Jednostkowy wynik na sprzedaży

zł/t

+15,00

+0,61

-17,38

-40,50

+71,33

B

Wielkość produkcji

t/d

10 000

10 000

10 000

10 000

Koszt jednostkowy

zł/t

185

185

185

185

Sprzedaż na kraj *

t/d

9000

8000

7000

6000

Sprzedaż na eksport **

t/d

1000

2000

3000

4000

Jednostkowy wynik na sprzedaży

zł/t

+10,00

+5,00

±0

-5,00

* – przyjęto cenę sprzedaży węgla w kraju 200 zł/t, ** – przyjęto cenę sprzedaży węgla na eksport 150 zł/t.

Podany przykład pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że w przypadku ograniczonej chłonności rynku krajowego eksport węgla realizowany nawet po cenach niższych od uzyskiwanych za węgiel sprzedawany w kraju wpływa korzystnie na sytuację finansową przemysłu węglowego. Problem ten, w ocenie ekonomistów okresu międzywojennego postrzegany był, jako oczywisty i niebudzący żadnych wątpliwości. Uważano, że eksport węgla nawet po cenach niższych od kosztów własnych jest opłacalny, jeżeli tylko osiągane z niego wpływy są wyższe od kosztów zmiennych wydobycia. Pozwala to, bowiem nie tyle na osiągnięcie zysków, ale zmniejszenie strat w stosunku do tych jakie kopalnie musiałyby ponosić w związku z utrzymywaniem niewykorzystanej części swej zdolności produkcyjnej.

Eksport węgla w latach 1930 – 1935 stanowił 32 – 37% ówczesnej produkcji węgla. Za węgiel kierowany na eksport kopalnie uzyskiwały znacznie niższe ceny niż za węgiel sprzedawany w kraju. Mimo występujących dysproporcji cenowych, w literaturze fachowej, tamtego okresu nie można doszukać się powszechnie dzisiaj używanego, bezsensownego określenia „nieopłacalny eksport węgla”, z tej prostej przyczyny, że jeśli coś jest nieopłacalne to się tego nie realizuje.

Widocznie poziom wiedzy ekonomicznej okresu międzywojennego był nieco inny niż u obecnych „reformatorów” polskiego górnictwa.

Współcześni publicyści z godnym podkreślenia uporem przekazują społeczeństwu kłamliwą tezę o nieopłacalności eksportu węgla. Stwierdzają ponadto, niezgodnie z prawdą, że koszty tego nieopłacalnego eksportu ponosi w znacznej części budżet państwa.

Podejmujący często temat górnictwa pan redaktor Jan Dziadul wyraża swe zaniepokojenie faktem (Polityka nr 20 z 17 maja 2008 r.) spadającej produkcji węgla w Polsce i rosnącym jego importem przy jednoczesnym znacznym spadku eksportu polskiego węgla na rynki zagraniczne. Słusznie stwierdza on jednocześnie, że „Kraje Unii Europejskiej potrzebują węgla dla zaspokojenia potrzeb energetycznych, choć planowo ograniczają własne wydobycie, a Polska węglowy gigant Europy nie ma alternatywy dla węgla, ale zwija jego produkcję w sposób niekontrolowany”.

W tym miejscu należy przypomnieć panu red. Dziadulowi, że parę lat temu również na łamach „Polityki”, opublikował on artykuł pod budzącym trwogę tytułem „Czarna dziura” Zawarł w nim całą masę niedorzeczności stwierdzając między innymi, że: „utrzymujemy górnictwo, w którym wszystkiego jest za dużo – i ludzi i kopalń i węgla. Wdrażana reforma ma to zmienić. Jednym z jej założeń jest radykalne ograniczenie eksportu węgla. Do każdej wysyłanej za granicę tony węgla dopłaca się bowiem około 100 zł (w starych cenach). Dopłaca oczywiście budżet utrzymujący nieefektywne górnictwo. Problem jednak w tym, że każdy dolar, który wpływa do kraju ze sprzedaży węgla, kosztuje budżet bez mała dwa dolary. Im szybciej skończymy z takim handlem, tym lepiej”.

Tego rodzaju kłamliwymi informacjami karmi się od dłuższego czasu opinię społeczną. A prawda jest inna. Do eksportu węgla nikt nie dopłaca. Dziwić musi fakt tak radykalnej zmiany poglądów pana redaktora Dziadula na temat sytuacji przemysłu węglowego w Polsce. Winien on zrozumieć, że produkcja węgla tym różni się np. od produkcji gwoździ, że musi ona bazować na perspektywicznych, wieloletnich programach polityki paliwowo-energetycznej państwa i opracowywanych na ich podstawie bilansach surowców energetycznych. Tego rodzaju programy opracowywane na perspektywę 30 – 40 lat posiada większość uprzemysłowionych krajów świata.

Wynika to z faktu, iż inwestycje w sektorze górnictwa i energetyki charakteryzują się wysokimi kosztami a ponadto długimi okresami realizacji. Problemów tych nie da rozwiązać się doraźnymi działaniami.

Niestety Polska nie posiada rzetelnie opracowanego, perspektywicznego programu i wynikającego z niego bilansu paliwowo-energetycznego. Prace dotyczące tego obszaru prowadzone dawniej w sposób ciągły, na początku lat dziewięćdziesiątych, po decyzji byłego ministra przemysłu Tadeusza Syryjczyka, zostały przerwane, który uznał, że są one zbędne gdyż zastąpi je „niewidzialna ręka rynku”. Opracowywane w naszym kraju w sposób incydentalny tzw. „założenia polityki energetycznej” charakteryzują się brakiem spójności, są pełne ogólników i pojęć hasłowych. Efektem tego jest aktualna sytuacja przemysłu węgla kamiennego w naszym kraju, która budzi niepokój nie tylko pana red. Dziadula.

W kreowaniu negatywnych opinii o przemyśle węgla kamiennego w naszym kraju towarzyszyli panu red. Dziadulowi również inni publicyści. Między innymi pani red. Barbara Cieszewska prezentująca swe poglądy na łamach „Rzeczypospolitej” twierdziła, że „wśród przyczyn dramatu finansowego górnictwa, poza nadmiernym zatrudnieniem i nieopłacalnym eksportem, wymienia się straty wynikające ze zbyt niskich cen węgla dla Energetyki”.

Pan red. Witold Gadomski widzi ten problem nieco inaczej. Pisze on („Gazeta Wyborcza” z 13.12.2002 r.), że „Polski węgiel jest drogi co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze, dlatego że warunki geologiczne śląskich kopalń są niekorzystne, wymagają głębokiego drążenia pod ziemią, podtrzymywania stropów, utrzymywania drogiej infrastruktury”. Szkoda tylko, że pan red. Gadomski nie mówi jak prowadzić roboty górnicze bez „podtrzymywania stropów”. Gdy zaś chodzi o infrastrukturę to nie ma droższych względnie tańszych, jest taka, jaka jest potrzebna dla prowadzenia działalności górniczej.

Na tematy górnicze zabrała głos również sympatyczna publicystka pani Krystyna Kofta. Na łamach tygodnika „Przegląd” (5 stycznia 2003 r.) pisze ona między innymi: „Praca górnika jest trudniejsza, cóż jednak zrobić, gdy węgla już nie trzeba i jest tańszy, nawet jeśli pochodzi z Australii czy RPA?”.

Pani red. Kofta powtarza dość modną w środowisku warszawskim opinię, że niepotrzebne są nam drogie kopalnie skoro mamy ciepło i prąd w gniazdkach elektrycznych.

O ile z pewną wyrozumiałością traktować należy wywody środowiska dziennikarskiego o tyle z zażenowaniem przyjmować trzeba niektóre wypowiedzi utytułowanych przedstawicieli środowiska naukowego, uważających się za znawców problematyki górniczej. Między innymi pan prof. Witold M. Orłowski były doradca ekonomiczny prezydenta RP na łamach „Gazety Wyborczej” w rubryce „Rozwiązanie dla górnictwa” w artykule pt. „Zakopać węgiel” odwołuje się do prac Johana Maynarda Keynesa, który kilkadziesiąt lat temu zaproponował półżartem, że rząd może pobudzać popyt w gospodarce nawet w sposób pozornie absurdalny, zakopując w ziemi pieniądze, a następnie sprzedając koncesje na wydobywanie ich spod ziemi. Pan prof. Orłowski bazując na tym przykładzie proponuje, że: „skoro górnicy chcą wydobywać więcej węgla, niż ludzie są gotowi kupić, może po prostu pozwolić im to robić, a jednocześnie zakontraktować firmy, które zajęłyby się zakopywaniem części węgla z powrotem do ziemi?” – „A zapłaciłoby za to tylko 38 milionów polskich podatników, którzy i tak już od lat do górnictwa dokładają, więc się przyzwyczaili”. Ten ironiczno-demagogiczny wywód nie wymaga komentarza.

Były minister gospodarki pan Jerzy Hausner stwierdził w swych publicznych wystąpieniach, że „górnictwo stanowi kamień u szyi naszej gospodarki”. Należy zadać pytanie – jakie działania mające zmienić tę sytuację podjęło ministerstwo gospodarki odpowiedzialne za politykę energetyczną państwa.

Tego typu informacjami karmi się nasze społeczeństwo zniekształcając obraz naszego górnictwa, jego problemów i aktualnej sytuacji – a jest ona niełatwa.

Wybitny nasz rodak Stanisław Staszic mawiał by „myśleć o przyszłości, a o przeszłości nie zapominać”.

Warto więc przypomnieć jak postrzegana była w przeszłości rola górnictwa węglowego w gospodarce narodowej i jaki był stosunek władz państwowych do tej gałęzi przemysłu.

Przemysł węglowy w Polsce w okresie międzywojennym

Węgiel kamienny stanowił w okresie międzywojennym podstawowe źródło zaopatrzenia energetycznego gospodarki narodowej. Roczne wydobycie węgla kamiennego osiągało wielkości przedstawione w tabeli 2.

Miarą niskiego poziomu życia gospodarczego był między innymi wskaźnik konsumpcji węgla na głowę ludności. W 1937 r. wynosił on w Polsce 736 kg, natomiast w Anglii 3982 kg, w Niemczech 2650 kg, we Francji 1781 kg a w Belgii 4106 kg.

Tabela 2. Produkcja i eksport węgla za okres 1920–1939

Rok

Produkcja w tys. ton

Eksport w tys. ton

1920

30 702

brak danych

1921

29 894

brak danych

1922

34 631

brak danych

1923

36 098

brak danych

1924

32 280

brak danych

1925

29 081

brak danych

1926

35 747

14 467

1927

38 084

11 267

1928

40 616

12 775

1929

46 236

14 167

1930

37 506

12 793

1931

38 265

14 359

1932

28 835

10 107

1933

27 356

9 408

1934

29 233

10 083

1935

28 545

8 874

1936

29 748

8 528

1937

36 209

11 003

1938

38 087

11 669

1939 (I półrocze)

19 395

4 825

Wydobycie węgla w Polsce nie przekraczało w zasadzie 40 mln ton w skali rocznej. Wyjątek stanowił rok 1929, w którym z uwagi na strajk górników w Anglii i większe możliwości zbytu węgla wydobyto około 46 mln ton. W roku 1938 wydobycie węgla kamiennego przekroczyło nieznacznie poziom 38 mln ton. Uzyskano je z 77 czynnych w owym czasie kopalń znajdujących się w trzech rejonach: górnośląskim, dolnośląskim i krakowskim. Kopalnie w zdecydowanej większości były w rękach kapitału zagranicznego. W roku 1938 firmy polskie i polsko-francuskie („Skarboferm”) uczestniczyły w wydobyciu węgla kamiennego na terenie Polski w 35,3 %, firmy niemieckie – w 44,8 %, firmy amerykańsko-niemieckie („Giesche”) – w 6,1 %, firmy francuskie i belgijskie – w 13,7 %.

Kopalnie należały głównie do koncernów: Ballesterna, Schaffgorschów, Donersmarcków, Hohenlohego, Spadkobierców Gieschego, Wspólnoty Interesów Górniczo-Hutniczych, kopalń książąt Pszczyńskich oraz Rybnickiego Gwarectwa Węglowego.

Jednym z typowych reprezentantów koncernów o kapitale mieszanym (polsko-fransuskim) był „Skarboferm” posiadający cztery duże kopalnie („Prezydent Mościcki”, „Barbara-Wyzwolenie”, „Bielszowice” i „Knurów”), których łączne wydobycie roczne wynosiło (w 1938 r.) ponad 4 mln ton. Kapitał zakładowy tej organizacji w 50% należał do rządu polskiego i w 50 % do udziałowców francuskich. Stanowiska we władzach „Skarbofermu” (rada nadzorcza, komitet stały, dyrekcja) rozdzielone były po połowie między przedstawicieli strony francuskiej i strony polskiej; tych ostatnich mianowało Ministerstwo Skarbu oraz Ministerstwo Przemysłu i Handlu.

O ile w roku 1918 w granicach Polski znalazły się tylko dwa okręgi węglowe: dąbrowski i krakowski, których wydobycie węgla nie pokrywało potrzeb państwa, to w wyniku plebiscytu i powstań śląskich okręg górnośląski został podzielony między Polskę i Niemcy. W wyniku tego Polsce przypadły 52 kopalnie węgla, Niemcom zaś 14 kopalń.

Organizacja górnictwa węglowego w okresie międzywojennym opierała się na bardzo zróżnicowanej strukturze jednostek gospodarczych o kapitale polskim, mieszanym lub zagranicznym, działających w warunkach gospodarki rynkowej. Kierując się jednak interesami ogólnokrajowymi władze państwowe ingerowały w niezbędnym zakresie w działalność tego przemysłu. Władze państwowe chcąc zachować kontrolę nad działalnością gospodarczą przemysłu węglowego będącego w przeważającej części w rękach kapitału zagranicznego – popierały tworzenie tzw. konwencji węglowych czyli „porozumień” producentów węgla mając na celu eliminowanie, między innymi, walki konkurencyjnej poprzez ustalanie podziału rynków zbytu oraz cen minimalnych węgla. Rząd polski obawiał się bowiem, że wolna konkurencja w tej gałęzi gospodarki może prowadzić do upadku słabszych gospodarczo przedsiębiorstw i zamykania kopalń mających gorsze warunki eksploatacyjne. Tą drogą starano się chronić rynek pracy i przeciwdziałać wzrostowi bezrobocia.

W okresie dekoniunktury były jednak przypadki wyłączania z produkcji niektórych kopalń. Kopalnie te nie były, tak jak się robi obecnie, likwidowane, lecz zamykane. Niektóre z nich zostały ponownie uruchomione po II wojnie światowej.

Produkcja węgla w Polsce przekraczała chłonność krajowego rynku. Sytuacja ta uległa znacznemu pogorszeniu, gdy Niemcy, począwszy od połowy 1925 roku, zahamowały import polskiego węgla przez wprowadzenie wysokich ceł przywozowych – pragnąc w ten sposób doprowadzić do pogłębienia trudności gospodarczych Polski. W zaistniałej sytuacji, wobec potęgowania się trudności gospodarczych przemysłu węglowego doszło do utworzenia 2 konwencji: Górnośląskiej, która objęła kopalnie w należącej do Polski części okręgu górnośląskiego, oraz Dąbrowsko-Krakowskiej do której należały kopalnie z okręgu dąbrowskiego i krakowskiego. Zadaniem tych konwencji było ustalanie maksymalnej wysokości kontyngentów sprzedaży węgla w kraju i na tzw. rynkach bliskich oraz cen minimalnych. Następnie te regionalne konwencje utworzyły (od 30 IX 1925 r.) Konwencję Ogólnopolską z siedzibą w Katowicach. Z początkiem lat trzydziestych w miejsce tej konwencji została wprowadzona nowa umowa konwencyjna zawarta bezpośrednio przez przedsiębiorstwa, a nie przez konwencje regionalne. Przyjęła ona nazwę Polskiej Konwencji Węglowej i uzyskała własną osobowość prawną.

Obrót węglem był regulowany Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 kwietnia 1932 r., a więc aktem normatywnym wysokiej rangi. W wymienionym Rozporządzeniu na szczególne podkreślenie zasługuje zapis dotyczący obowiązku przymusowego zrzeszania się przedsiębiorstw węglowych i ich związków w celu normowania produkcji oraz zbytu węgla w kraju i zagranicą, oraz upoważnienia Ministra Przemysłu i Handlu do kontroli zarządów przedsiębiorstw węglowych, ich związków zajmujących się sprzedażą węgla oraz innych osób zajmujących się sprzedażą lub przewozem węgla – w zakresie produkcji, zbytu i przewozu węgla.

Charakterystycznym jest również zapis dotyczący powierzenia orzecznictwa karno-administracyjnego w odniesieniu do winnych naruszenia postanowień Rozporządzenia – urzędom górniczym.

Zdecydowana większość producentów węgla powierzała sprawy zbytu swoich produktów (węgiel kamienny, brykiety, koks) wyspecjalizowanym, dużym firmom handlowym określonych w ówczesnej terminologii nazwą „koncernów”. Działały trzy takie duże organizacje handlowe, a mianowicie: „Robur”, „Progress” i „Fulmen”.

„Robur” reprezentował interesy handlowe producentów eksploatujących łącznie 16 kopalń i około 35 – 40% wydobycia węgla. Posiadał on liczne placówki handlowe jak również własne statki do transportu węgla. „Progress” reprezentował interesy 15 kopalń dających łącznie około 23 % wydobycia. Firma „Fulmen” dokonywała sprzedaży około 9 % produkcji. Zbytem węgla z kopalń księcia pszczyńskiego zajmowała się mniejsza firma „Unitas”. Wszystkie wymienione firmy należały obligatoryjnie do Polskiej Konwencji Węglowej i zobowiązane były do przestrzegania jej postanowień. Nieliczne kopalnie, szczególnie dąbrowskie i krakowskie sprzedawały węgiel przez własne biura sprzedaży.

Przedsiębiorcy reprezentujący kapitał zagraniczny w wielu przypadkach starali się ukryć przed władzami skarbowymi swoje prawdziwe zyski i przedstawiać kopalnie, jako zakłady deficytowe. Usiłowano to osiągnąć, między innymi, przez wykreowywanie sztucznie wygórowanych kosztów własnych, zaniżanie wpływów z eksportu węgla, naliczanie procentów od fikcyjnych zadłużeń oraz zakupy zagraniczne po nadmiernie wysokich cenach. Niekiedy stosowano też fałszowanie ksiąg rachunkowych i bilansów dla uniknięcia opodatkowania. Podejmowane były także liczne próby nielegalnego transferu części kapitału za granicą, pogarszając w ten sposób pozornie swój stan finansowy. Przodował w tym kapitał niemiecki i francuski. Typowym w tym względzie przykładem były kopalnie książąt pszczyńskich. Wykazywane przez nie straty bilansowe jak również jawne lekceważenie okazywane przez księcia pszczyńskiego polskiej administracji i jej zarządzeniom – zmusiło władze polskie do ustanowienia w 1934 r. zarządu przymusowego nad majątkami pszczyńskimi. Dzięki zlikwidowaniu nadużyć i usprawnieniu ich administracji, już w pierwszym okresie działalności zarządu przymusowego, kopalnie księcia pszczyńskiego osiągnęły zyski. W pewnych przypadkach brano koncerny górniczo-hutnicze pod nadzór sądowy, a następnie ich akcje przejmowane były przez skarb państwa i państwowe banki z tytułu należności podatkowych. By położyć kres tym szkodliwym dla Skarbu Państwa zjawiskom, dążono do utworzenia przymusowego syndykatu węglowego kontrolowanego przez państwo. W roku 1939 rząd polski zdecydował się na utworzenie przymusowego zrzeszenia przedsiębiorców węglowych i ich związków pod nazwą „Naczelna Organizacja Przemysłu Węglowego”. Działalność tej organizacji podporządkowana była ministrowi przemysłu i handlu, który miał jej również nadać statut. Rozporządzenie w tej sprawie opublikowane w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej z 30 sierpnia 1939 r. nie mogło jednak wejść w życie wobec wybuchu II wojny światowej.

Istotną rolę w działalności przemysłu węglowego odgrywał eksport węgla. Jak już wspomniano produkcja węgla w Polsce przekraczała chłonność krajowego rynku. Dla pełniejszego wykorzystania zdolności produkcyjnej kopalń, a tą drogą poprawienia wyników ekonomicznych zakładów górniczych, podejmowane były działania mające na celu maksymalizację eksportu węgla. Wynosił on od 8 do 14 milionów ton rocznie (przy wydobyciu całkowitym nieprzekraczającym 40 mln ton. W roku 1925 Niemcy, kierując się względami politycznymi, wstrzymały import polskiego węgla.(W roku 1923 eksport ten wynosił ponad 8 mln ton zaś w roku 1926 tylko 23 tys. ton).

Z powodu utraty rynku niemieckiego polskie kopalnie węgla znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Utrata rynku niemieckiego oraz nasilająca się konkurencja ze strony innych eksporterów węgla w Europie zmusiła polskie górnictwo do poszukiwania rynków zbytu w krajach bardziej odległych, w tym również pozaeuropejskich, co wywarło negatywny wpływ na ceny uzyskiwane za eksportowany węgiel.

Rząd polski był zainteresowany eksportem węgla widząc w tym środek do utrzymania kopalń w ruchu i przeciwdziałaniu tą drogą wzrostowi bezrobocia. Rząd polski wspierał działania proeksportowe, obniżając taryfy na przewóz węgla do portów oraz tworząc specjalny fundusz dla premiowania eksportu morskiego. Ceny uzyskiwane za węgiel eksportowany były z reguły znacznie niższe od cen krajowych, a ponadto bardzo zróżnicowane w zależności od rynku, na który skierowano węgiel. Najniższe ceny uzyskiwano w eksporcie morskim.

Wpływy z eksportu pokrywały, więc tylko część kosztów własnych. Prowadzenie tego pozornie deficytowego eksportu wiązało się nie tylko z koniecznością utrzymania kopalń w ruchu i zabezpieczeniem tym samym określonej ilości miejsc pracy. Słusznie uważano, że eksport węgla nawet po cenach niższych od kosztów własnych jest opłacalny, jeżeli tylko osiągane z niego wpływy są wyższe od kosztów zmiennych. Pozwala to, bowiem nie tyle na osiągnięcie zysków, ale zmniejszenie strat w stosunku do tych, jakie kopalnie musiałyby ponosić w związku z utrzymywaniem niewykorzystanej części swej zdolności produkcyjnej.

W okresie międzywojennym, podobnie jak obecnie, węgiel kamienny stanowił podstawowe źródło zaopatrzenia energetycznego gospodarki narodowej. Przemysł wydobywczy funkcjonował w warunkach gospodarki rynkowej. Władze państwowe zdając sobie sprawę z roli, jaką odgrywa górnictwo w gospodarce narodowej – wpływały w niezbędnym zakresie na politykę przemysłu węglowego. Sprowadzało się to, jak już wspomniano, do obligatoryjnego zrzeszania się producentów węgla w ramach organizacji zwanej od 1931 r. Polską Konwencją Węglową. Organizacja ta, w zależności od uwarunkowań koniunkturalnych, poprzez ustalania wysokości kontyngentów sprzedaży węgla regulowała wysokość zbytu (a więc i produkcji), a ponadto ustalała poziom cen minimalnych obowiązujących przy sprzedaży węgla. Tą drogą starano się chronić rynek pracy nie dopuszczając do nieuzasadnionej konkurencji na rynku węglowym, która mogła prowadzić do upadku słabszych gospodarczo przedsiębiorstw i w konsekwencji do wzrostu bezrobocia. Dodać należy, że w ówczesnej strukturze organizacyjnej Ministerstwa Przemysłu i Handlu funkcjonował departament górniczo-hutniczy zatrudniający liczących się fachowców tej branży.

Przemysł węgla kamiennego w okresie niemieckiej okupacji (lata 1939 – 1944)

W okresie wojennym Niemcy pragnęli wydobyć maksymalne ilości z okupowanych przez siebie zagłębi węglowych. Prowadzili jednak eksploatację w sposób rabunkowy, zaniedbując prace inwestycyjne oraz elementarne warunki bezpieczeństwa pracy. Do pracy w kopalniach kierowano robotników przymusowych oraz jeńców wojennych, przedłużano również czas pracy i wprowadzono pracę w niedziele i święta.

Na skutek niedostatecznego przygotowania do pracy pod ziemią przymusowo zatrudnianych pracowników w okresie tym występowały liczne wypadki – brak jednak danych statystycznych dotyczących tego problemu.

Ilości węgla wydobyte przez Niemców w czasie okupacji przedstawia zestawienie w tabeli 3.

Do tej ilości dochodzi jeszcze 6 milionów ton wydobytych przez okupanta w początkowych miesiącach 1945 r. (Śl. Opolski i Dolny) przed uwolnieniem całego obecnego Zagłębia Polskiego, tak że cała ilość wydobytego przez Niemców w czasie okupacji węgla wyniosła około 440 milionów ton.

Tabela 3. Wydobycie węgla w okresie okupacji, (w tys. ton)

Rok

Rejon Krakowski

Rejon Dąbrowski

Rejon Śląski

Rejon Śl. Opolski.

Rejon Śl. Dolnego

Razem

1939 (IX – XII)

596

1 076

6 782

7 939

1 556

17 949

1940

3 872

8 402

33 450

26 405

4 948

77 077

1941

4 019

8 873

33 994

24 850

4 606

76 342

1942

4 703

10 080

37 600

26 968

4 621

83 972

1943

5 150

10 825

41 502

29 166

4 719

91 362

1944

4 852

9 957

39 809

28 451

4 320

87 389

S

23 192

49 213

193 137

143 779

24 770

434 091

Przemysł węgla kamiennego w Polsce w latach 1945 – 1989

W roku 1945, w trakcie działań wojennych kopalnie nie poniosły poważniejszych strat. W wielu kopalniach należących przed wojną do Polski robotnicy już w trakcie okupacji organizowali konspiracyjne rady zakładowe, które zabezpieczały swoje zakłady pracy przed zniszczeniem przez wycofujące się wojska niemieckie. W ślad za przesuwającym się frontem, na wyzwolone tereny kierowane były grupy pełnomocników składające się z przedwojennych inżynierów górniczych, których zadaniem było przejmowanie i uruchamianie kopalń. Inżynierowie ci zaopatrzeni byli w legitymacje pełnomocników ówczesnego Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, oraz biało-czerwone opaski z pieczęcią grupy operacyjnej.

Gorsza sytuacja miała miejsce w kopalniach leżących do 1939 r. na terenach niemieckich. Pozostawały one początkowo pod zarządem radzieckim i dopiero sukcesywnie przejmowała je administracja polska. W kopalniach tych, mimo stosunkowo krótkiej przerwy w wydobyciu, przy braku dozoru, zatopione zostały niżej leżące poziomy, w dołowych zaś wyrobiskach niektórych kopalń wystąpiły liczne zawały oraz ogniska pożarowe. Ponadto nadzorcy radzieccy wywozili z tych kopalń część urządzeń technicznych. Między innymi wywieziono z ówczesnej kopalni „Gliwice” urządzenia nowoczesnej płuczki węglowej stanowiącej wyposażenie zakładu przeróbki mechanicznej.

Uruchomienie kopalń nie było zadaniem łatwym. Rabunkowa gospodarka prowadzona w czasie wojny doprowadziła do katastrofalnego stanu kopalniane maszyny i urządzenia techniczne, brak było robót przygotowawczych, środków transportowych, materiałów, a także wyposażenia potrzebnego do podjęcia produkcji.

Istotnym problemem był także olbrzymi niedobór pracowników. Najgorsza jednak sytuacja miała miejsce w kopalniach leżących do 1939 r. na terenach niemieckich. Z terenu Górnego Śląska oraz Śląska Opolskiego w podstępny sposób zostało wywiezionych do robót przymusowych w ZSRR wiele tysięcy mężczyzn, w tym również byłych pracowników górnictwa. Ponadto ogromne braki personelu inżynieryjno-technicznego pozwalały z trudem na formowanie niezbędnej obsady kierowniczej w kopalniach. Należy przypomnieć, że w wyniku działań wojennych oraz fali terroru, jaka objęła cały obszar ziem polskich – w hitlerowskich i sowieckich więzieniach oraz obozach zagłady zginęła ogromna rzesza górniczej inteligencji technicznej. Ocenia się, że z około 600 inżynierów górniczych pracujących w Polsce przed wybuchem wojny w Zagłębiu Węglowym – pozostała w 1945 r. zaledwie połowa.

Doświadczenie kadry kierowniczej kopalń, jej ogromny zapał i poświęcenie dały nadzwyczajne efekty. Już w lutym 1945 r. wydobyto 387 tys. ton węgla, w marcu tego roku 678 tys. ton, a w listopadzie wydobycie przekroczyło 3100 tys. ton. Łączne wydobycie węgla kamiennego w 1945 r. wynosiło 21 252 tys. ton, zaś w 1946 r. 47 300 tys. ton,

Już w lutym 1945 r. rozpoczęto wysyłki węgla na eksport wyniósł on wtedy 33 tys. ton, zaś w marcu wzrósł do 201 tys. ton. W czerwcu 1945 r. po częściowej odbudowie portu w Gdyni, wysłano pierwszy statek z węglem eksportowym do Szwecji.

Miało to ogromne znaczenie dla zniszczonego wojną kraju. Węgiel był pierwszym i właściwie jedynym towarem eksportowym, a przez szereg powojennych lat dawał połowę wpływów dewizowych Polski, przyczyniając się w ogromnej mierze do odbudowy i rozwoju gospodarczego kraju.

Fakt niezwykle szybkiego wznowienia produkcji węgla miał też swój aspekt polityczny. Opisał to w swojej książce pt. Z drogi do Poczdamu oraz innych publikacjach prof. Andrzej Bolewski. W dniu 17 lipca 1945 r. odbyło się w Poczdamie posiedzenie „wielkiej trójki”. W dniu 24 lipca zaproszono do udziału w obradach przedstawicieli Polski w osobach ówczesnego premiera Osóbki Morawskiego, wicepremiera Stanisława Mikołajczyka oraz ministra spraw zagranicznych Wincentego Rzymowskiego. W pertraktacjach dotyczących przyszłej zachodniej granicy państwa polskiego, swe zastrzeżenia zgłosiła strona amerykańska, argumentując to obawami, czy Polacy będą w stanie uruchomić na przejmowanych terenach kopalnie i zabezpieczyć dla Europy Środkowej dostawy węgla. Sugerowano, aby region wałbrzyski pozostał w granicach Niemiec.

Ekspertami i doradcami delegacji polskiej w tej sprawie byli profesorowie Walery Goetel, Stanisław Leszczyński i Andrzej Bolewski. Przedstawili ono przygotowane wcześniej obszerne materiały statystyczne, polskie i niemieckie mapy topograficzne i geologiczne z Górnego i Dolnego Śląska, oraz nazwiska i kwalifikacje fachowego personelu kierowniczego zatrudnionego już we wszystkich kopalniach. Zaprezentowano także statystykę wydobycia węgla za miesiąc maj 1945 opublikowaną w wychodzącym już w pierwszym powojennym numerze „Przeglądu Górniczego”.

Po przedstawieniu tych materiałów – w trakcie obrad komisji roboczej – strona amerykańska wycofała swoje zastrzeżenia, w związku z czym nastąpiły stosowne postanowienia dotyczące naszych granic. Tak więc sprawa węgla śląskiego stała się jednym z istotnych czynników w pertraktacjach związanych z ustaleniem przebiegu zachodniej granicy naszego państwa.

Kopalnie zostały upaństwowione i podporządkowane scentralizowanemu kierownictwu. W lutym 1945 roku utworzono w Katowicach Centralny Zarząd Przemysłu Węglowego, któremu podporządkowano kopalnie podzielone na zjednoczenia terytorialne oraz inne jednostki produkcyjne związane z przemysłem węglowym jak fabryki maszyn i sprzętu górniczego, biura projektowe, zakłady montażowo-naprawcze, a także centrale zaopatrzenia i zbytu. W ciągu paru lat udało się kopalniom przywrócić dawną zdolność produkcyjną.

Już w roku 1949 osiągnięto wydobycie 70,9 mln ton czyli większe od przedwojennego.

W 1949 roku utworzono Ministerstwo Górnictwa i Energetyki, któremu oprócz przemysłu węglowego podporządkowano jeszcze inne branże górnictwa. W związku z tym Centralny Zarząd Przemysłu Węglowego uległ likwidacji, a zjednoczenia węglowe zostały podporządkowane bezpośrednio ministerstwu.

W miarę rozwoju gospodarki gwałtownie rosło zapotrzebowanie na węgiel. Istotnym czynnikiem była tutaj także przynależność Polski do struktury RWPG i przypisywana nam rola dostarczyciela węgla na potrzeby krajów ościennych. Powodowało to nie tylko konieczność intensywnej rozbudowy zdolności produkcyjnych górnictwa, ale również wymagało ponadnormatywnego czasu pracy załóg górniczych. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych kopalnie pracowały we wszystkie soboty i niedziele. W związku z rosnącymi zadaniami produkcyjnymi występował problem zwiększenia liczebności załóg górniczych. Braki starano się wyrównywać poprzez rozwijanie werbunku do górnictwa w przeludnionych rejonach wiejskich Polski – poza zagłębiem węglowym. Doraźnie kierowano do pracy w kopalniach niemieckich jeńców wojennych, później zaś żołnierzy odbywających zastępczą służbę wojskową. Przy pracach dołowych zatrudniono również odbywających karę w zakładach karnych, a także kobiety. Powodowało to jednak spadek wydajności a ponadto miało negatywny wpływ na stan bezpieczeństwa pracy. W roku 1954 zanotowano niezwykle wysoki wskaźnik 6,6 ofiar śmiertelnych na 1 milion ton wydobycia.

Większa stabilizacja załóg zaznaczyła się dopiero pod koniec drugiej połowy lat pięćdziesiątych. Łączyło się to z podwyżką płac w górnictwie, ograniczeniem pracy w godzinach nadliczbowych, poprawą warunków pracy oraz mechanizację najbardziej pracochłonnych robót. Równocześnie realizowany był szeroki program budowy nowych kopalń.

Uzyskano znaczny wzrost wydobycia węgla kamiennego, które wynosiło:

w 1955 r. – 94,5 mln ton

w 1960 r. – 104,4 mln ton

w 1965 r. – 118,8 mln ton

w 1970 r. – 140,1 mln ton

w 1975 r. – 171,6 mln ton

W roku 1979 osiągnięto maksymalne wydobycie 201,0 mln ton.

W całym powojennym okresie, wysoki poziom eksportu węgla kamiennego stanowił znaczące źródło wpływów dewizowych państwa. Wielkość tego eksportu w poszczególnych latach wynosiła:

1945÷1950 – 115,4 mln ton

1951÷1960 – 205,9 mln ton

1961÷1970 – 218,8 mln ton

1971÷1980 – 368,1 mln ton

1981÷1990 – 312,8 mln ton

Łączny eksport polskiego węgla kamiennego w okresie lat 1945 – 1990 wyniósł ponad 1 220 mln ton. Znaczne wpływy dewizowe z tego eksportu, w obowiązującym wówczas systemie nakazowo-rozdzielczym, w niewielkim tylko stopniu były wykorzystywane na potrzeby górnictwa. W okresie „gospodarki socjalistycznej”, w celach propagandowych przyjęto zasadę informowania opinii społecznej o taniości polskiego węgla. W związku z tym utrzymywano na relatywnie niskim poziomie tzw. „urzędowe” ceny węgla. Niskie ceny węgla nie mające wiele wspólnego z realiami ekonomicznymi były powodem jego częstego marnotrawienia i braku działań mających na celu stosowanie energooszczędnych technologii w przemyśle. Notowane były przypadki, że do utwardzania gruntu w składach opałowych prowadzonych w owym czasie w kraju przez „Samopomoc Chłopską” używano miału węglowego zamiast innych kruszyw mineralnych. Było to wynikiem nieuzasadnionych niskich cen węgla.

Jak już wspomniano, przy wydobyciu w roku 1979 – 201 mln ton węgla, jego zużycie w kraju osiągnęło poziom około 160 mln ton. Było to głównie rezultatem braku działań dotyczących oszczędności paliw i energii elektrycznej w gospodarce narodowej. W wyniku polityki utrzymywania ceny węgla na poziomie stanowiącym tylko część jego rzeczywistej wartości – odbiorcy węgla byli praktycznie dofinansowywani przez jego producenta. Dotyczyło to głównie przemysłu przetwórczego. Ponadto, ze względów propagandowych, przyjęto zasadę utrzymywania równych cen węgla w całym kraju, a związane z tym koszty transportu kolejowego były wliczane do kosztów wydobycia węgla. Dążąc do dalszego wzrostu produkcji wprowadzono w górnictwie system czterobrygadowej organizacji nakładający pracę kopalń przez wszystkie dni miesiąca. Kopalnie węgla kamiennego, w odróżnieniu od kopalń miedzi, nie były do tego systemu technicznie przygotowane, a ponadto wzbudzał on zastrzeżenia ze strony załóg górniczych.

W latach 1980 – 1981 miały miejsce w Polsce niepokoje społeczne, w których czynny udział brały także załogi górnicze. Jak pamiętamy, szczególnie w 1981 r. wydobycie węgla w naszym kraju uległo dalszemu spadkowi. Wpłynęły na to głównie podpisanie tzw. „Porozumienia Jastrzębskiego”, a tym samym rezygnacja z pracy w soboty, częste organizowane z różnych przyczyn strajki i protesty, a ponadto znaczny spadek wydajności pracy. Gwałtowny spadek produkcji węgla spowodował, między innymi, radykalne ograniczenie a nawet okresowe wstrzymanie dostaw węgla dla naszych zagranicznych odbiorców. W miarę stabilizowania się sytuacji wydobywczej w kraju wznowiono dostawy węgla na eksport. Okazało się jednak, że w tym czasie bawiła w Europie amerykańska misja gospodarcza, która docierając do tradycyjnych odbiorców naszego węgla namawiała ich, motywując to sytuacją w Polsce, do przejścia na import węgla amerykańskiego. Informacje o tych działaniach przekazywali ówczesnemu dyrektorowi CHZ „Węglokoks” Józefowi Stachoniowi zagraniczni odbiorcy naszego węgla.

Wobec znacznego spadku wydobycia węgla w pierwszej połowie 1981 r. wystąpiła obawa czy w okresie zbliżającej się zimy 1981/1982 nie wystąpią zaburzenia w utrzymaniu ciągłości dostaw węgla dla energetyki i ciepłownictwa. Wydobycie węgla ulegało sukcesywnemu spadkowi. Jeżeli w 1985 r. wydobywano jeszcze 191,6 mln ton, to w roku 1990 już tylko 147,7 mln ton.

W 1982 r. dotychczasowe Zjednoczenia Węgla Kamiennego przekształcono w Zrzeszenia Kopalń Węgla Kamiennego. „Zrzeszenia” straciły dużą część uprawnień władczych w stosunku do kopalń a te uzyskały większą samodzielność. W 1984 r. istniejących 7 „Zrzeszeń” przekształcono w „Gwarectwa”, które uzyskały status przedsiębiorstw. W 1988 zlikwidowano Ministerstwo Górnictwa i utworzono Wspólnotę Węgla Kamiennego, a z 7 Gwarectw stworzono 5 Przedsiębiorstw Eksploatacji Węgla (PEW), które miały status przedsiębiorstw.

mgr inż. Jerzy Malara

Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Górnictwa
ul. Powstańców 25, 40-952 Katowice; (032) 256-37-45, (032) 757-27-42, (032) 757-27-44, fax: (032)255-41-32; e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Jerzy Malara

Urodził się 11 maja 1928 roku w Sosnowcu. Mieszka w Katowicach wraz z żoną Anną. Ma syna Wojciecha. Ukończył Wydział Górniczy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie ze specjalnością eksploatacja podziemna złóż. W latach 1953 – 1955 pracował w kopalni „Jowisz” jako osoba dozoru oraz kierownik kopalnianej stacji ratownictwa górniczego, w latach 1955 – 1956 w Dąbrowskim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego jako inspektor do spraw wentylacyjno-pożarowych, w latach 1956 – 1969 był naczelnym dyrektorem kopalni „Generał Zawadzki”, w latach 1969 – 1974 pełnił funkcję wiceprezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Generalny Dyrektor, a następnie podsekretarz stanu w Ministerstwie Górnictwa i Energetyki (1974 – 1986), od 1986 roku prezes Wyższego Urzędu Górniczego. W 1990 roku przeszedł na emeryturę. Dwukrotnie (1975 – 1981 i 1983 – 1991) był prezesem zarządu głównego Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, obecnie jest honorowym członkiem tego stowarzyszenia. Od 1975 do 2005 roku redaktorem naczelnym miesięcznika „Przegląd Górniczy”, wieloletni przedstawiciel Polski w Komitecie Organizacyjnym Światowego Kongresu Górniczego, honorowy członek Stowarzyszenia Inżynierów Indii.

– Najważniejszym doświadczeniem był dla niego okres pracy w kopalni i kierowanie zakładem pracy z prawie siedmiotysięczną załogą.

– Kieruje się dewizą życiową zaczerpniętą od Stanisława Staszica: „Być narodowi użytecznym”.

– Życiowymi autorytetami są dla niego Stanisław Staszic i profesor Bolesław Krupiński.

– Jego pasją jest filatelistyka, wędkowanie i majsterkowanie. Wolny czas spędza na czytaniu książek i robotach przydomowych.

– Sobie i innym życzy więcej optymizmu w życiu oraz mądrej i kompetentnej władzy w państwie.

Za „Kto jest kim w polskim górnictwie węgla kamiennego”
Wydawnictwo Górnicze sp. z o.o. Katowice

fot. ZS