Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
21 listopad 2024

Powrót do lat młodości…

Drogi Izydorze!

Kiedyś obdarowałem Cię książką mojego autorstwa „Nie tylko z przymrużeniem oka – wspomnienia i anegdoty uczelniane przez życie pisane”, a Ty napisałeś o niej do Vivat Akademia (nr 6) piękne słowa: „Dostać od Ciebie książkę Twojego autorstwa to wielka radość i satysfakcja. Szczególnie książkę tak wyjątkową, oryginalną, barwną i zabawną i – co tu dużo mówić – nietypową, jak na zacną uczelnię, chodzącą w majestacie gronostajów, tóg i biretów”…

Jan Izydor Korzeniowski - fot. arch. autora

Jan Izydor Korzeniowski

Pozwól więc, że i ja, po obdarowaniu mnie kolejną Twoją książką Chłopcy z zielonych stawów, powtórzę Twoje zapisane słowa Dostać od Ciebie książkę Twojego autorstwa to wielka radość i satysfakcja, szczególnie tak wyjątkową, barwną, zabawną. A dodam, o treści wywołującej wzruszenie i chwytającej za serce – i co tu dużo mówić – która wyszła z pod ręki i pióra absolwenta Wydziału Górniczego Akademii Górniczo-Hutniczej, byłego wieloletniego dyrektora technicznego, a następnie dyrektora naczelnego Biura Projektowo Badawczego Kamieniołomów Drogowych (Bibrostal Wrocław).

Drogi Izydorze, dziękując Ci za książkę, nie znajduję u siebie słów, które byłyby dobre na polecenie czytelnikom Twojej opowieści, pozwól zatem niech Twoją książkę polecają słowa Pani Agaty Pyki zamieszczone na okładce Twojej książki.

Artur Bęben


„Ta prawdziwa opowieść o serdecznej przyjaźni chłopców odrywa od klawiatury i ekranu monitora i przenosi nas w czasy przedwojenne do wadowickiej wsi Podstawie. Tu rozciągają się szerokie wody stawów, pełne życia, bogatej roślinności, gdzie kłębi się ruchliwa moczarka kanadyjska i widać stojące w nich, pulsujące białością wełniane chmury, jakby świat obrócił się do góry nogami.

Niedaleko, za torami będącymi zarazem granicą, od której ciągnęły się zabudowania wsi Podstawie, mieszkał chłopiec nazywany Pigusiem. Był półsierotą i podwójnym kaleką. Zamykany w małej izbie w zimowe dni, siedząc przy zamarzniętym oknie, patrzył na wrogi dla niego świat i marzył. Marzenia miał zwyczajne, proste, normalne, tyle że było ich tak wiele: mieć zdrową nogę, niechaj ta sztywność w prawym łokciu ustąpi, niech ręka będzie ręką sprawną, a nie kaleką, niech zawsze będą koło niego przyjaciele: Ziętek, Jędrek, Franuś-Beczka i Czesiu, żeby nigdy nie rósł na polach pęczak ani kapusta, żeby pies, Cygan, nie był uwiązany, żeby on, Piguś, chodził do szkoły, żeby na stawach mógł pływać, żeby potrafił jaskółki chwytać za ogon, żeby… żeby, żeby zawsze był tak szczęśliwy, jak… w Świętojańską Noc…

Przygody, przyjaźń, dziecięca beztroska i fantazja – tego powinniśmy uczyć nasze dzieci. Szczególnie teraz, kiedy tak wiele czasu spędzają przy komputerach i telewizji, warto im pokazywać ten alternatywny świat. Wierzę, że nie tylko mnie zauroczył klimat tej lektury. Polecam gorąco wszystkim rodzicom, którym zależy na pokazaniu dzieciom, że o wartości człowieka stanowi jego postawa wobec innych ludzi, a nie ilość elektronicznych gadżetów, jakimi się otacza”.

Agata Pyka Wrocław