Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
21 listopad 2024

Ciechocińskie tężnie – z inicjatywy Stanisława Staszica

W swoim zamyśle postanowiłem napisać o Stanisławie Staszicu nieco inaczej jak dotychczas, ale skrępowany ciągle powtarzanymi cytatami z jego życia, nie wiem czy w tym pobieżnym skrócie udało mi się przybliżyć tą wspaniałą postać jako patrioty i człowieka czynu.

Stanisław Staszic - fot. arch.

Stanisław Staszic

W życiu społeczeństw pojawiają się od czasu do czasu wielcy ludzie, którzy wpływają w mniejszym lub większym stopniu na współczesne im dzieje. Takim właśnie człowiekiem był Stanisław Staszic, o którym istnieje ogromna literatura licząca setki pozycji – rozpatrująca jego życie i działalność z różnych punktów widzenia.

Karta tytułowa głównego dzieła geologicznego Staszica z 1815 roku ofiarowanego przez autora w 1816 roku do biblioteki uniwersytetu w Krakowie

Stanisław Staszic, syn burmistrza kresowego miasteczka wielkopolskiego – Piły, urodzony w 1755 roku, nauki pobierał w Poznaniu, gdzie otrzymał w 1778 roku niższe święcenia kapłańskie. Stan duchowny obrał pod wpływem bardzo religijnej swej matki, jednak sam doskonale wiedział, że w Rzeczypospolitej szlacheckiej wszelkie urzędy i godności świeckie (jak i wyższe duchowne) były dla mieszczanina niedostępne.

Patriotyczne i społeczne idee Stanisława Staszica nigdy nie były li tylko postulatami teoretycznymi. Miały one zawsze realny walor czynu, walor programu praktycznej służby społecznej. Można powiedzieć, że wszystkim postulatom Staszica patronowało hasło:„Pierwej naród – potem swobody, pierwej życie – potem wygoda”. Nic dziwnego, wszak mówił o sobie:…jestem najprzywiązańszym stronnikiem narodu polskiego…

Stanisława Staszica nazywają ojcem geologii polskiej, ojcem górnictwa polskiego i ojcem hutnictwa polskiego. W każdej z tych dziedzin miał poprzedników, niekiedy nawet znakomitych. On jednak różne dziedziny nauki i gospodarki umiejętnie połączył dla unowocześnienia kraju po tragedii rozbiorów i wojen czasów napoleońskich.

Jak powszechnie wiadomo, na kongresie wiedeńskim w 1815 roku powołano do życia Królestwo Kongresowe, połączone unią personalną z Rosją Carską. Ministrem Skarbu mianowany został Franciszek Drucki-Lubecki, a dyrektorem Wydziału Górnictwa i Kruszców, ksiądz Stanisław Staszic, od dawna zajmujący się badaniami zasobów mineralnych ziem polskich.

To Stanisław Staszic w swym dziele O ziemiorodztwie Karpatow i innych gor i rownin Polski wskazał na możliwość przemysłowego wykorzystania zalegających po Ciechocinkiem pokładów soli.

Wskazał też metodę zagęszczania solanki sposobem przelotnienia wód słonych, czyli za pomocą specjalnie skonstruowanych do tego celu budowli – tężni, czy jak w owym czasie mawiano – szop graduacyjnych.

W Ciechocinku – w jednym z najbardziej znanych polskich uzdrowisk nierozerwalnie kojarzącym się z solą i tężniami miałem możliwość poznać zrealizowaną myśl Stanisława Staszica. Ciechocińskie tężnie są unikalną tego typu budowlą w Europie, a swą leczniczą i produkcyjną funkcję spełniają już ponad 175 lat.

Ciechocinek – jedno z większych i bardziej znanych miast uzdrowiskowych, położone jest w Kotlinie Toruńskiej, malowniczej wydmowo-leśnej krainie przeciętej doliną Wisły, między 710 a 715 kilometrem biegu rzeki. Ta kujawska miejscowość odległa jest 24 km od pięknego zabytkowego Torunia i 33 km od Włocławka.W samym uzdrowisku tereny zielone liczą ponad 140 ha i zajmują dużą część jego powierzchni. Leczenie uzdrowiskowe odbywa się w sanatoriach i szpitalach uzdrowiskowych. Główne zalety Ciechocinka to klimat, solanki, tężnie, zieleń oraz kilka tysięcy miejsc w sanatoriach, domach wczasowych i pensjonatach.

Historia polskich uzdrowisk rozpoczyna się z datą 1137 rok kiedy to pojawiła się pierwsza wzmianka o leczniczych wodach w Cieplicach Zdroju. Następna wzmianka dotyczy Lądka Zdroju z 1142 roku, a wiadomości o słonych źródłach z rejonu Słońska, dzisiaj części Ciechocinka, pochodzą z 1235 roku, chociaż w celach leczniczych solanka zaczęła być tutaj używana dopiero w 1836 roku. Dzieje Ciechocinka wiążą się z pobliskim nadwiślańskim Słońskiem (dzisiaj częścią Ciechocinka), niegdyś siedzibą kasztelanii i grodem książęcym wzmiankowanym już w 1065 roku i Raciążkiem. Występujące tu źródła solankowe już w XI wieku wykorzystywali mieszkańcy osady czerpiąc solankę ze źródeł i prostymi sposobami warzyli sól na własny użytek domowy. Najstarsza wiadomość o występowaniu samo sączących się źródeł w rejonie Słońska pochodzi z 1235 roku. W okresie tym książę Konrad Mazowiecki odstąpił Krzyżakom prawo do ważenia soli w Słońsku.

Następne wiadomości o solance z tego regionu pojawiają się w XVIII wieku, gdy Wieliczka i Bochnia, skąd sprowadzana była sól, znalazły się pod zaborem austriackim. Pierwsze wiercenia wykonano w 1791 roku, ale kolejny rozbiór Polski przekreślił planowane inwestycje. Poszukiwania na terenie miasta, dzisiejszego uzdrowiska, a także w Raciążku i Słońsku kontynuowali Prusacy w latach 1798–1801, lecz wybuch wojny prusko-francuskiej znowu na kilka lat wstrzymał podjęte prace. Pozyskiwaniem solanki zajmował się również w 1807 roku napoleoński marszałek Soult.

Powróćmy jednak do dzieła Staszica O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Polski, w którym opisał o sposobach przemysłowego wykorzystania solanki metodę jej zagęszczania, i przeczytajmy w oryginalnym zapisie:

„Z zrodeł słonych, ani w Węgrzech, ani w Siedmiogrodzie, ani w Wołosczyznie jescze nie ma użytku. Nigdzie w tych krajach nie widziałem założonych bań, czyli Warzonek. Rownież niema ich w Multanach : niedawno w Bukowinie wprowadzone zostały. W krajnach Polskich po carłem Pokuciu (Pokucie – tereny nad górnym Prutem i Czeremoszem na pograniczu dawnej ziemi lwowskiej i halickiej – włączone do Polski po I rozbiorze w 1772 r. Od 1919 w Polsce do 1939 r.) od niepomnych czasow znaidują się solne banie. Te za rządu polskiego były partykularnych własnością; za rządu Austryj na skarb zajęte.

Wywarzanie soli jest barzo łatwe. Ponieważ własnością jest solanu sody krystalizować się wśrod parowania, i wśrod warzenia się słonei wody; więc przez parowanie i warzenie wody z zrzodeł lub z jezior słonych otrzymuje się sol pospolita czysta; a wszystkie części obce, sole inne, jakie w takowych wodach razem znaidować się mogą, pozostają w ostatkach ługu, czyli wywaru. Jedna głownieisza przy zakładzie warzonek potrzebna uwaga; aby nie używać wody w takim stopniu słoności, na ktorei wywarzanie wydatek drzewa wynosiłby więcei, niżby pożytek z soli czynił.

Woda morska nie mająca zwykle nad 3 lub 4 funty soli w cetnarze wody, bywa przecież używana do wyrabiania z niei soli. Lecz to w krajach ciepłych, gdzie takie parowanie wody dzieje się przez samą działalność słońca, albo w krajach połnocnych przez wymrożenie morskiei wody. Lecz wody słone z zrodeł, ktore za użyciem ognia mają być wyparowane, nieużywają się pospolicie jak tylko gdy posoka solna czyli Zola (solanka) na sto funtow przynaymniei 13 funtow soli w sobie zawiera.

Gdzie zrzodła naturalne znajdują się z mnieiszą słonością o kilka stopni; tam dla zgęstnienia ich używany jest sposob przelotnienia wod słonych: Jest to wielka podługowata Szopa z otwartemi scianami, o kilku piętrach. Na każdem z tych usłana warstwa w pęki powiązanego chrostu z ciernia. Woda z studni słonei pompami w gorę wyprowadzona i rozmajcie na naiwyższem piętrze rynami rozwodzona, spada po tych chrostach, aby tak na naidrobnieisze podzielała się cząsteczki, z tych jedne wodniste powietrze w się wciąga i unosi, a drugie sol w sobie mające na dol opadają.

Tak zgęszczona woda słona ścieka na dnie w kadź drewnianą, i gdy już doidzie potrzebnei miary, rozchodzi się w kotły ogrzewające, a z tych do parowania w panwie, z wielką płasczyzną, nie głębsze nad 15. lub 16. cali.

Naidokładnieisze warzonek urządzenie widziałem w Tyrolu przy Hali, y w Saltzburskim przy Halein, gdzie mając w kopalniach sol nieczystą , zmieszaną z innemi obcemi, do użytku pospolitego niezdatnemi solami, dla tych oddzielenia, tłuką sol kopalną, rozpusczają w wodzie, i przez parowanie odłączają sam czysty Solan sody.

W Multanach zastałem jescze w kilku miejscach sposob wywarzania soli, jakiego zapewne używali pierwiastkowo ludzie dzicy. Rozpalają obok zrzodła słonego wielki ogień.
W ten łopatą chlusczą wodę. Sol osiada kłębami w popiele. Albo rozpalaią kamienie. Na te rzucaią Zolę; woda ulata parą, sol na kamieniu obsiada.

W Bukowinie w okolicach Selotin w głębokich lasach niedaleko Monastyru znaidują się banie solne. Jest to kociołek z blachy żelaznei czworograniasty, mający sześć stop srednicy, a głębokości 15. cali. W ten zbiega rynną woda prosto z zrodła słonego dla parowania. Sol wybraną składają w koryto spadzisto pochylone dla ocieku wody,. Potem bywa pakowana w formę z drewna wyrobioną, na kształt krążka., szerszego w gorze a, węższego u dołu. W tym kształcie sol wydobytą stawiają około ognia dla wyszuszenia. Taki krążek soli waży około połtora funta Wiedeńskiego. Woda z tuteiszego źrzodla ledwo wydaie 12. na sto funtow wody. Przecież nie używaią tu jescze szop graduacyjnych, bo lasow jest taka rozległość, iż drzewo jescze nie ma żadnei wartości”.

Staszic na stronie 321 swojego dzieła pisze „…kopalnia siarki jest przy Czarnkowy, a źrodła słone przy Busku, Słonsku, Raciązku.Lecz gdy i to Austrya w roku 1799 zajęła, pani z całei Europy, naibogatsza w sole; sama: jedna dzierżąca prawie wszystkie na około Karpatow niezmierne soli massy; budowle te jako jei niepotrzebne, zostały opusczone, i już znisczały zupełnie.Zrodla słone w okolicach Raciążek na wierzch ziemi wychodzące, nie były jescze studniami wydobyte. Woda więc sama przebijając się z głębi przez tyle rozmajtych ziem warstwy, osobliwie już w rowninach, wśrod samych ziem opławych, musi być w swei drodze przez liczne zaskorne wody barzo osłodzoną. Przeto nie ma w sobie jak tylko około 4 do 5 funtow soli na sto funtow wody”.

Po Kongresie Wiedeńskim (1815) kiedy ministrem skarbu został książę Ksawery Drucki-Lubecki doprowadził on do zawarcia w 1824 roku umowy z Konstantym Wolickim na wybudowanie obiektów i urządzeń zakładu warzelnianego.

Budowa ciechocińskich tężni ruszyła w 1824 roku. Projekt budowlany, technologiczny oraz kosztorys, sporządził pochodzący z Freiburga w Saksonii, profesor Akademii Górniczej w Kielcach inż. Jakub Graff, a pracami budowlanymi kierował K. Knake. Do 1833 roku zbudowano dwa segmenty: pierwszy, o długości 651 m i drugi o długości 724 m.

Budując tężnie i warzelnie borykano się z wieloma problemami, jak brak tarniny do budowy tężni, fatalne drogi, problemy z przewozem drewna, pożary. W 1830 roku, 15 sierpnia spłonął budynek mieszczący maszynę parową. Na szczęście budynek był ubezpieczony w angielskim Towarzystwie „Aliance”.

Trzeci segment ciechocińskich tężni oddano do użytku w roku 1859. Był to segment długości 366 m. Była to na owe czasy ogromna inwestycja. Trzy segmenty o łącznej długości 1741 m mające u podstawy 10 m szerokości i 15,8 m wysokości wykonane zostały niemal wyłącznie z drewna (nie licząc ceglanej podmurówki przy III segmencie tężni).

Szkielet konstrukcji stanowią grube belki wykonane z żywicznego drewna świerkowego, a całość podtrzymują wsporniki z pali dębowych.

Na budowę tężni zużyto łącznie około 19 000 m3 drewna. Szkielet wypełnia około 50 000 m3 faszyny cierniowej – krzewu tarniny, który z racji swej sprężystości najbardziej się do tego celu nadawał. Tarninę wymienia się co 15–20 lat w zależności od jej zasklepienia się siarczanem wapnia, gipsem i krzemionką.

Pierwszy opad powoduje niewielkie stężenie solanki, bo dochodzi ono do 7 proc. Dopiero kilkukrotne spadanie solanki po ciernistych gałązkach wszystkich trzech segmentów stęża solankę do około 27 proc. Na wydajność procesu stężania solanki istotny wpływ wywierają czynniki atmosferyczne: temperatura powietrza, jego wilgotność, siła i kierunek wiatru. Stąd też wynika usytuowanie tężni – prostopadle do przeważających na tym obszarze kierunków wiatru.

Każda z tężni ma w dolnej części zbiorniki gromadząc stężoną solankę. Jej obieg zamknięty w systemie trzech tężni, regulują elektryczne pompy w maszynowni usytuowanej między tężniami. Dawniej prace te wykonywały wiatraki umieszczone na tężniach, zachowane po dzień dzisiejszy jako elementy zabytkowe, jednocześnie dekoracyjne.

Uzdrowisko w Ciechocinku zadbało o to, aby nie wymazano z pamięci nazwiska Stanisława Staszica, z inicjatywy którego zostały wzniesione unikalne w skali światowej tężnie. We wszystkich opracowaniach, folderach, przewodnikach po ciechocińskim uzdrowisku nazwisko Stanisława Staszica znajduje właściwe mu miejsce. W parku tężniowym w pobliżu wejścia na ścieżki spacerowe wokół tężni, ustawiony jest pomnik w postaci obelisku z popiersiem Staszica i tablica informująca, iż tężnie zostały wzniesione z jego inicjatywy. W dawnym budynku hotelu Müllera, projektu F. Turnelle’a, rozbudowanego na przełomie XIX i

XX wieku, mieści się dzisiaj Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica, jak podają informatory dla gości Ciechocinka, autora książki O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Polski, w której znajdują się informacje o złożach solanki na terenie obecnego uzdrowiska.

Początki ciechocińskiego uzdrowiska datują się od 1836 rok, kiedy w miejscowej oberży (austerii) ustawiono cztery pierwsze wanny kąpielowe i w ten sposób zainaugurowano działalność balneologiczną, czyli leczenie za pomocą wód mineralnych i klimatu. W 1849 roku otwarto łazienki zbudowane w stylu klasycystycznym. Istotne znaczenie miało doprowadzenie kolei z Aleksandrowa Kujawskiego w 1867 roku.

Współcześnie w Ciechocinku sól produkuje się przede wszystkim po to, aby w drugim ogniwie ciągu mikroklimat strefy około-tężniowej, zbliżony był do klimatu nadmorskiego. Uwalniający się w trakcie parowania jod nasyca powietrze wokół tężni, a rozpylone w powietrzu kropelki solanki sprawiają, że staje się ono podobne do morskiego. Powietrze wokół tężni bogate jest w brom, który ma działanie uspakajające. Hipokrates z Kos zapisał: „przyroda jest lekarzem wszystkich chorób”, ale amerykański pisarz Mark Twain dodał: „Według lekarzy jedynym sposobem utrzymania zdrowia jest jedzenie tego na co się nie ma chęci, picie tego czego się nie lubi i robienie tego, czego by się wolało nie robić”. No cóż, trudno się z tym zdaniem nie zgodzić… zdanie to podziela wiele osób.

opracował Artur Bęben