Na jubileusz człowieka uczynnego, nie mnicha lecz Profesora Jerzego Klicha
- Szczegóły
- Kategoria: numer 10
- 24 styczeń 2014
Na Wydziale Górnictwa i Geoinżynierii w ramach II Edycji Szkoły Górnictwa Odkrywkowego
w dniu 21 marca 2013 roku obchodzono jubileusz profesora Jerzego Klicha.
Moja, absolwenta Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Robotyki przeszło 60-letnia współpraca z Wydziałem Górnictwa i Geologii, na którym już w 1953 roku byłem jednym z pierwszych opiekunów Koła Naukowego Studentów o specjalności górnictwa odkrywkowego, upoważnia mnie do przekazania swoich osobistych życzeń Jubilatowi, którego poznałem jeszcze w Jego studenckich latach.
prof. Jerzy Klich
Drogi Jubilacie!
Zdecydowana i twarda walka Twoja i niektórych osób z wydziału o urządzenie Ci Jubileuszu przyniosła rezultat – zostałeś Jubilatem! Śmiało i bezwzględnie pokonując konkurentów starających się o byle jaki jubileusz – osiągnąłeś swój cel. Uważam, że nagroda jubileuszowa nie powinna Cię ominąć jak i poczęstunek, które powinny być dowodem wysokiej oceny Twoich zasług. Ja jednak miałem już okazję uczestniczyć w jubileuszach osób, o których istnieniu nawet nie słyszałeś, bądź których działalność dla Ciebie byłaby po prostu urągowiskiem, ale podawano na nich prawdziwe portugalskie wina i sardynki, zaś zamiast wiosennej sałatki – po prostu kawior, ale niech Cię to nie frasuje. Główny cel jubileuszu osiągnąłeś w pełni – a mianowicie zirytowanie kolegów, zarówno tych którzy liczyli na jubileusz i w odróżnieniu od Ciebie przeliczyli się, oraz tych, którzy do liczenia na jubileusz mają jeszcze czas.
Jeśli do Twojego Jubileuszu mówiono o Tobie źle tylko wśród najbliższych znajomych, teraz grono to udało ci się co najmniej podwoić, być może aż do granic, które sobie mogłeś co najwyżej wymarzyć.
Zapewniam Cię drogi Jubilacie, że ja piszący te słowa na Twój Jubileusz jestem w pierwszym szeregu tych poirytowanych bowiem na wydziale nie spotkało mnie takie wyróżnienie. Życie bowiem nie tylko nie poskąpiło mi Twojego Wydziałowego Jubileuszu, ale jeszcze jak na złość prawdopodobnie każe mi się przyglądać jemu z najbliższej odległości. Na potwierdzenie naszej serdecznej i wieloletniej dozgonnej przyjaźni szukałem w swoich archiwach wspólnego zdjęcia i nie mogąc się doszukać zacząłem snuć rozważania, że albo jesteś mało fotogeniczny i Cię nie fotografują albo unikasz fleszy aparatów zawodowych „paparazzo”. Jednak po wielu poszukiwaniach odnalazłem zdjęcia z Twoją podobizną i to z reguły przy suto zastawionych stołach, a jedno (o eureka!) w moim towarzystwie co skrzętnie poniżej zamieszczam.
Dlatego pozwolisz Drogi Jubilacie że składając Ci najserdeczniejsze życzenia w tak uroczystym dniu, bardzo podniecony, wyrażam osobiste pragnienie, abyś w najbliższym czasie musiał uczestniczyć w jubileuszu jednego z nas oczekujących, wówczas będziesz czuł to co ja dzisiaj czuje, a na co po prostu brak jest słów.
Wszystkiego jubileuszowego Drogi Jubilacie
Drogi Jubilacie. Z okazji Twojego Jubileuszu pozwoliłem sobie pozbierać myśli i wyrazić na piśmie swoje serdeczne słowa dotyczące Twojej osoby, a przy okazji i mojej osoby, zresztą bardzo mierne nie podkreślone, ale zabarwione świadomym subiektywizmem z dołączonym do nich osobistym przesłaniem iż:
Załączone do życzeń myśli i skromne gdybania,
Łączone są sercem i bez klajstrowania.
A spisane poniżej zmyślenia to do siebie mają,
Że są skromne – więc czytać je trzeba przez lupę,
Lecz jeśli Ci się one choć „ciut” nie spodobają :
(to masz dwie alternatywy)
1) Natychmiast wyrzuć je na śmieci kupę,
2) Podetrzyj nimi swoją etc, etc, godną pupę.
Drogi Jubilacie!
Przygotowałem sobie treści do napisania na tę znakomitą okazję, zaznaczając nieskromnie, że w odróżnieniu od wielu moich przyjaciół, laudacje lub listy gratulacyjne, wystąpienia jubileuszowe, piszę sobie sam. Jeśli przeto zapisane moje treści nie będą Ci się podobały – znasz sposoby na ich likwidację, a na wypowiedzi dosłowne kojarzone z epitetami, znasz przecież ich autora.
Określmy na początku w sposób naukowy drogi Jubilacie co to jest jubileusz. Jubileusz (str. 326 Słownik Wyrazów Obcych) średniow. – łać. (annus iubilaeus – rok jubileuszowy, z hebrajskiego jobel = baran; trąbienie na rogu baranim). Uroczysty obchód dla uczczenia jakiejś rocznicy a obecnie tudzież z biciem w Bębny (przypisek mój).
Z wielkim zapałem zebrane moje treści dociekliwe przy pierwszym czytaniu mogą wydawać Ci się kąśliwe (w słownictwie TVP = upierdliwe) więc gwoli sprawiedliwości dziejowej muszę przypomnieć, iż w 1835 roku w Krakowie wychodziło co środa satyryczne czasopismo pod nazwą „WESZ” a pod jego nagłówkiem powtarzał się dwuwiersz:
„Wszak wy o tym dobrze wiecie
że wesz mała, kąsa przecie”,
a więc (ipso iure) czyli nie od Jurka a na mocy prawa jedni mówią, że na jubileusz trzeba sobie zasłużyć, inni mówią, że wystarczy poczekać – bo i tak cię dopadnie.
Ja wiem, Drogi Jurku, że zasłużyłeś sobie w pełni na wspaniały Jubileusz, ale dlaczego już teraz. Padło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Już teraz? Nie będąc w pełni przygotowany na to wydziałowe cudowne wydarzenie i zdając sobie sprawę z faktu że wiele mówię i to przeważnie od rzeczy popadając od czasu do czasu w „werbalizm”, zapisałem jednak swoje myśli aby dać wyraz swojej wdzięczności za to wszystko „dobro” co od Twojej osoby na mnie wielokrotnie spadało.
Jestem bardzo zatrwożony że tobie Drogi Jurku osobie urodzonej w Bobrownikach k. Będzina, a więc w Zagłębiu Śląsko-Dąbrowskim mogą wyciąć jubileusz po Krakowsku (jak pisał Tadeusz Żeleński-Boy), który z opisu wygląda tak:
Bierze się do tego celu
Tęgiego starego pryka,
Sadza się go na fotelu
i siarczyście się go „tyka”.
itd…
Twe zasługi są tak duże,
Żeby trzeba, jakem szczery,
Ryć… te spiżem… na marmurze
(po cichu: cztery litery),
i na którym z reguły czyta się życiorys lub na życiorysie opartą działalność Jubilata (zawsze dobrą). W swojej treści zaniechałem tego procederu z wielu powodów.
Po pierwsze przedstawianie życiorysu to takie dziełko, które tworzy się w miarę potrzeb z zapisków samego zainteresowanego i pisze się w nim co kto chce, bo kogo to obchodzi co sam zainteresowany nieskromnie o sobie napisał.
Po drugie, nie mogłem zapisać treści na podstawie Twojego Jubilacie życiorysu z prostej przyczyny iż dotychczas (jak ciągle powtarza mój antagonista) popisałem same bzdury, a Twoje życie Drogi Jerzyku było i jest nadal bardzo ciekawe, nasiąknięte wodą z łódek i po ludzku godne.
Po trzecie – życiorys można zafałszować, bowiem znajdzie się czasem jakaś kanalia, która to i owo czasem przypomni. Na przykład ja. Nigdy byś tego w życiorysie Drogi Jubilacie nie napisał że już w latach 80-tych XX wieku bardzo aktywnie mi pomagałeś przy wydawnictwie skryptu mojego współautorstwa Maszyny i urządzenia do odkrywkowego urabiania surowców skalnych wybranymi technologiami. To Ty do rozdziału o otworowym urabianiu złóż siarki przekazałeś mi wiele cennego materiału łącznie ze schematami otworów eksploatacyjnych do wydobywania siarki przez wytapianie jej w złożu za pomocą przegrzanej wody doprowadzanej otworami wiertniczymi i wydobywanie (wypompowywanie) jej w stanie płynnym za pomocą sprężonego powietrza na powierzchnię tymi otworami, czyli metodą Frasha. Nie napisałbyś także i tego, że jako Dziekan Wydziału GiG zatwierdziłeś i sfinansowałeś wydanie mojego podręcznika Maszyny i urządzenia do wydobywania kopalin pospolitych bez użycia materiałów wybuchowych (Wyd. I – Dodruk I, AGH, 2008), w którym po raz pierwszy w wydawnictwie AGH opisano urabianie kopaliny odnawialnej czyli torfu.
Po czwarte od strony merytorycznej treści pisane na podstawie życiorysu samego zainteresowanego zaczynają się zwykle od szeregu oczywistych nieprawd, które następnie na ich kanwie w różnych opracowaniach są potęgowane w sposób nazwałbym zastraszająco beztroski. Przykładowo napiszą najczęściej tak: prof. dr hab. inż. Jerzy Klich urodził się… i to pierwsza nieprawda, bo jak się urodził nie był profesorem… Piszą i tak: Jerzy Klich urodził się itd… To też nieprawda, bo jak się urodził nie był Jerzym, bo przecież imię dostał na chrzcie świętym. Poprawne treści oparte na życiorysie Jubilata powinny zaczynać się od faktycznych stwierdzeń, a więc od słów: w rodzinie Państwa Klichów (tu wymienia się imiona rodziców i imię panieńskie matki) przyszło na świat (lub urodziło się) śliczne dziecko płci męskiej, któremu na chrzcie świętym rodzice dali (nie przypadkowo) imię Jerzy itd. itd. Można było także jednoznacznie stwierdzić, że się urodził – przecież nie miał innego otwartego wyjścia.
Drogi i kochany Jurku Jubilacie
Nie będę się rozwodził na temat Twoich osiągnięć naukowych i poza naukowych, bo na ich tle wypadłbym bardzo marnie. Ponadto zawsze się ktoś na człowieka przyCzaja, ale wypada w tym miejscu stanowczo podkreślić, że z okazji jubileuszu o Jubilacie zawsze mówi i pisze się dobrze i tylko dobrze. Kiedyś jednak przy kufelku piwa wyrwały Ci się nieopatrznie słowa iż moja skromna osoba nauczyciela akademickiego jest dla Ciebie i kolegów naukowym drogowskazem. Nie biorę poważnie tej wypowiedzi bowiem jej błędne określenie polega na tym, że drogowskaz nigdy nie idzie tą drogą którą wskazuje, a ponadto bardzo często przydrożne debile obracają go w niewłaściwą stronę. I dlatego na poważnie jednak ja, tak jak i Ty profesor – a więc osoba profesjonalnie od głoszenia prawdy – na tą jubileuszową okazję nic dobrego o Tobie napisać nie mogę – bowiem zgodnie z prawdą tak od serca z wielką satysfakcją i z własnej nieprzymuszonej woli muszę o Tobie mówić i pisać tylko bardzo dobrze i to w samych superlatywach.
Wiem jak bardzo często w swojej działalności występowałeś w roli Klich, Kierownik, Zastępca Dyrektora Instytutu, Dziekan Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii i bardzo często podejmowałeś decyzje sam ze sobą się nie zgadzając. Potrafiłeś się jednak po tym wszystkim zrelaksować, a nawet pełną gębą zaśpiewać o czym świadczy zdjęcie także (nomen omen) z suto zastawionym stołem i to zamieszczone w mojej bestselerowej w AGH (2008) książce Górnicza lampa sie pali…, również częściowo sponsorowanej przez Wydział GiG w czasie Twojego dziekaństwa.
Życzę Ci drogi Jubilacie aby następne zdjęcia Twojej osoby były przy jeszcze wspanialszych stołach i co tu ukrywać także każdego dnia. Dlatego po 70-ciu latach życzę Ci także wysokiej emerytury bowiem nie łatwo jest być biednym emerytem i zarazem szczęśliwym, a tak zwana „wolność” bez pieniędzy to przecież niewola w nędzy. Jednak pamiętaj Drogi Jurku, że starzejemy się wtedy, kiedy przestajemy się uczyć!
W zakończeniu swoich zapisanych jakże wyważonych treści nie mogę Ci dedykować słów Terencjusza: „Veritas odium parit, obsequium amicos” – szczerość rodzi nienawiść – ustępliwość przyjaciół, bowiem z nami Drogi i Czcigodny Jubilacie było akurat inaczej: nam szczerość rodziła szczerość z przyjaźnią i za to Ci w dniu Twojego jakże zasłużonego Jubileuszu z całego serca dziękuję z wierszowanym życzeniem:
Abyś miał dalej Jurku jasność umysłu
I zawsze sztywność władczego organu,
Byś ze złego i ponurego pomysłu
Nie robił bardzo zwiewnego parawanu.
Tych Drogi Jurku co źle Tobie życzą
I tego co Twojego dorobku nie chwali,
Jeszcze dziś mój drogi Przyjacielu
Niech miękki cycek starej baby powali..
Drogi Jubilacie! W dniu Twojego Święta dumny z Twojej przyjaźni obejmuję Cię sercem i ściskam serdecznie przekazując moje życzliwością oplecione myśli z podziękowaniem za wszystko co dla mnie czyniłeś. Życzę Ci dużo zdrowia, odporności psychicznej i dalszej pomyślności na każdej niwie. W dalszej Twojej działalności przypominaj sobie słowa poety Leopolda Staffa:
Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste,
Lecz i manowce są wszędy.
O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało.
I od siebie dodaję:
Nie czas Drogi Jurku na utyskiwania,
bo każdy ma „coś” lub „kogoś” do ogrania.
Idź prze życie z właściwym Ci pędem
i wal we wszystko jak w stary Bęben!
Ad multos annos – Drogi Kochany Jubilacie!
prof. Artur Bęben – AGH Kraków