Odlewnictwo w literaturze antycznej
- Szczegóły
- Kategoria: numer 3
- 03 listopad 2010
Wprowadzenie
Nie wiemy i pewnie nigdy się nie dowiemy gdzie i kiedy człowiek po raz pierwszy użył metali. Z całą pewnością możemy jednakże stwierdzić, że od najdawniejszych czasów uważano metale za niezbędne do życia człowieka. Świadczą o tym słowa, jakie znajdujemy w biblijnej Księdze Syracha: Oto, co człowiekowi potrzebne do życia: woda, ogień, sól i żelazo, ponadto mąka pszenna, mleko i trochę miodu, wreszcie moszcz winny, oliwa i coś do okrycia (Syr 39, 26). Jak widać, biblijny autor umieścił metale, symbolizowane przez żelazo, na jednym z czołowych miejsc pośród dziesięciu niezbędnych do życia człowieka elementów.
O używaniu metali przez człowieka w odległej starożytności świadczą przede wszystkim wyniki badań archeologicznych. Niezwykle cennych informacji dostarczają także wzmianki odnoszące się do metali w pismach, czy też w inskrypcjach na fragmentach pomników, budowli, grobów i przedmiotów ocalałych po upadku najstarszych cywilizacji takich imperiów jak Asyria, Babilon, Egipt, Chiny, Indie, Grecja czy Rzym. Dokumenty pisane, z interesującego nas punktu widzenia, możemy podzielić na dwie grupy. Pierwszą stanowią pisma o charakterze encyklopedycznym, przewodnikowym czy, w szerokim tego słowa znaczeniu, naukowym. Do drugiej zaś zaliczyć należy takie dzieła literackie jak dramaty, poezję czy mowy, których autorzy używali także metafor z zakresu metalurgii w sposób wskazujący na posiadanie zadziwiająco wysokiej wiedzy o procesach metalurgicznych. Takie odczucie nasuwa się chociażby przy lekturze Antygony Sofoklesa, w której władca Teb Kreon wypowiada następujące słowa:
Lecz wiedz, że nawet i harde zamysły
padały często. Ba, można zobaczyć,
jak się żelazo twarde gnie i łamie,
choć hartowane, gdy ogień je pali.
Słowa te wskazują, że Sofokles, wielki tragik antycznej Grecji z V wieku przed Chrystusem, musiał bardzo dobrze znać pracę kowala i stosowanych przezeń procesów obróbki cieplnej, gdyż wiedział, że efekt hartowania można usunąć, poddając zahartowany przedmiot wygrzewaniu w odpowiednio wysokiej temperaturze. Znakomite świadectwo literackim twórcom starożytności wystawił Pliniusz pisząc: Starożytni byli nieokrzesani i bez nauki, przecież okaże się, że ich obserwacje niemniej były dowcipne, jak i teraźniejsze gruntowne.
Nie jest możliwe w ramach niniejszej pracy przedstawienie wszystkich wzmianek w dziełach literatury starożytnej odnoszących się do odlewnictwa. Pominięto, z uwagi na dużą ilość wzmianek, zagadnienia dotyczące występowania i otrzymywania metali z rud, otrzymywania i składu chemicznego stopów, topienia metali i ich stopów oraz zalewania form. Celem było jedynie zasygnalizowanie bogactwa literackich wzmianek odnoszących się do odlewnictwa – jednej z najstarszych technicznych dziedzin działalności człowieka, odgrywającego w starożytności niezwykle istotną rolę i od niepamiętnych czasów określanego mianem sztuki.
Metale i metalurgia dziełem i darem bogów
W starożytności powszechnie uważano metale oraz metalurgię za dzieło i dar Boga czy bogów. Świadczą o tym niektóre wzmianki literackie. Ksenofont uważał złoża metali za dar bogów i przejaw ich szczególnej życzliwości: A jest także i ziemia, która, jeśliby ją zasiano, nie dałaby plonu, a jeśli się w niej kopie, to żywi znacznie więcej ludzi, niżby to mogła uczynić rodząc zboże. A srebro kryje w głębi wyraźnie z boskiego zrządzenia, bo choć wiele państw sąsiaduje z Attyką i od strony lądu, i morza, to przecież do żadnego z nich nawet malutka żyłka srebronośna nie dochodzi. Podobnie Wergiliusz, dostrzegając różne niezbędne do życia człowieka owoce ziemi, wymienia wśród nich także pokłady metali (żelaza) jako dary natury:
Właściwe bowiem płody każda ma kraina:
Tu się zboża udają, tam smaczniejsze wina,
Tu rosną bujnie drzewa, tam się siano rodzi,
…Arabia ma kadzidło, Indye kość słoniową,
Żelazo Azya Mniejsza, Pont skórę bobrową,
Epir klacze stworzone do igrzysk i sławy:
Każdy grunt ma odwieczne niezmienne ustawy,
Wszystkie je z rąk natury ziemie odebrały.
Wielką estymą cieszyła się w starożytności sztuka obróbki metali, która, owiana nimbem tajemniczości, była uważana za coś z pogranicza magii i czarów, była darem Boga czy bogów, a nawet za tajemnicę wydartą samemu Bogu. W jednym ze starych mitów sumeryjskich o stworzeniu ludzi czytamy, iż stworzycielami kowala-srebrnika byli Aruru i Enki. Aruru, zwana też Ninmah, rodzicielka wielu bóstw, jedna z czterech tzw. bogów-stworzycieli była twórczynią glinianego modelu pierwszego człowieka oraz ustalała jego zadania. Zadania te korygował Enki, drugi z czterech tzw. bogów-stworzycieli, opiekun rzemiosła, bóg mądrości i magii. Jednemu ze stworzonych przez Ninmah ludzi wyznaczył pracę srebrnika:
Trzeci (człowiek), którego zrobiła, miał nogi opuchnięte,
był unieruchomiony
Kiedy Enki ujrzał człowieka o opuchniętych nogach,
unieruchomionego,
[…] wyznaczył mu pracę […] srebrnika […].
Według innego z mitów sumeryjskich różne umiejętności, w tym także kowalskie, podarował Enki swej córce Inanie:
W imię mej mocy, w imię mego Abzu,
czystej Inanie, mej córce, chcę dać, […]:
Rzemiosło Stolarza, Rzemiosło Kotlarza, Sztukę Pisania,
Rzemiosło
Kowala, Rzemiosło Siodlarza, Rzemiosło Folusznika, Rzemiosło Budowniczego, Rzemiosło Rogożnika
(wyplatania mat) –
czysta Inana przyjęła je.
Zupełnie inaczej rozdział różnych umiejętności poszczególnym boginiom przez boga Enki widział autor innego prastarego mitu sumeryjskiego, w którym Inana skarży się, że nie otrzymała żadnej umiejętności i wymienia te obdarowane, a wśród nich Ninmugę, która posiadła umiejętność obróbki drewna i metalu:
Moja książęca siostra, czysta Ninmuga,
otrzymała dłuto ze złota i młotek […] ze srebra,
czerwono lśniący nóż z obsydianu
i stała się w kraju mistrzynią obróbki drewna i metalu…
Jeszcze w innym starym micie sumeryjskim, pochodzącym być może nawet z końca IV tysiąclecia przed Chrystusem, znajdujemy historię o stworzeniu dla ludzi przez Enlila, jednego z czterech tzw. bogów – stworzycieli świata sumeryjskiego, motyki ze złota, z głowicą z lapis-lazuli, trzymaną przez uchwyty ze złota i srebra oczyszczonego, u której ostrze jest podobne do lemiesza z lapis-lazuli, a „ząb” (szpic) do jednorogiego byka odłączonego na grobli!, którą posłużył się …, aby umieścić w formie (odlewniczej) pierwociny ludzkości.
Także według Biblii sztuka obróbki metali była dziełem i darem Boga, który mówił: To Ja stworzyłem kowala, tego, co dmucha na płonące węgle i broń z nich wydobywa, potem ją wykańcza (Iz 54,16). O Besaleelu, którego wybrał Bóg, aby wykonał Namiot Spotkania i Arkę Przymierza podczas wędrówki Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej – Kanaan, mówił: Patrz, oto wezwałem do siebie po imieniu Besaleela, syna Uriego, syna Chura z pokolenia Judy. Napełniłem go duchem bożym, mądrością, rozumem i umiejętnością wykonywania wszelkich robót, dokonywania różnych odkryć, obrabiania złota, srebra i brązu (Wj 31, 2-4). Jak każde dzieło Boga, sztuka ta miała służyć człowiekowi, który jednak zaczął używać jej do zabijania. Nie jest więc przypadkiem, że Tubal – Kain, biblijny praojciec metalurgii, jest ostatnim wymienionym z imienia potomkiem Kaina, zabójcy swego brata Adama: Silla była matką Tubal-Kaina, kowala, który z miedzi i z żelaza wykonywał wszelkie narzędzia (Rdz 4, 22). Metalurgia, dostarczająca broni zabijającej człowieka, od początku kojarzona była z potomstwem Kaina, a więc z grzechem i śmiercią. Według powstałego w IV wieku przed Chrystusem starotestamentowego apokryfu Księga Henocha Etiopska olbrzymie zło spadło na ziemię po tym, gdy Azazel, jeden ze zbuntowanych aniołów, nauczył ludzi wyrabiać miecze, sztylety, tarcze i napierśniki. Pokazał im metale i sposób ich obróbki: bransolety i ozdoby, sztukę malowania oczu i upiększania powiek, bardzo cenne i wyszukane kamienie i wszelki [rodzaj] kolorowych barwników. I świat uległ zmianie. Nastała wielka niegodziwość i wielki nierząd. Bóg surowo oskarżył Azazela: Cała ziemia została zrujnowana nauką dzieł Azazela i jemu przypisz cały grzech i wtrącił go w ciemności ziemi po czym wyszedł rozkaz sprzed Pana przeciw mieszkańcom ziemi, że musi nastać ich koniec, bo poznali wszystkie tajemnice aniołów i gwałt i moce szatanów, tajemnicę tajemnic, całą tajemnicę guślarzy, moc czarów i moc tych, którzy wytapiają metal na całej ziemi. Nauczyli się wyrabiać srebro z pyłu ziemi i jak wytapiać metal na ziemi. Bo ołów i cyna nie rodzą się z ziemi jako pierwsze. Istnieje źródło, które je wydaje. Zarządza nimi anioł i ten anioł je wydziela. O wykradzeniu bogom tajemnicy obróbki metali czytamy też w micie o Prometeuszu autorstwa Ajschylosa. Po przekazaniu tych tajemnic człowiekowi Prometeusz, podobnie jak Azazel, został surowo ukarany. Przykuty do skały miał cierpieć wieczne męki. Mimo dotkliwej kary mówił z dumą:
…A one ogromy
Tych wszystkich skarbów drogich, gdzieś w głębinie
ziemi
Tak chciwie przed oczami ukrytych ludzkiemi –
Żelazo, miedź i srebro i złoto – któż powie,
Prócz mnie, że je wyśledził, jeśli w swojem słowie
Chełpliwie nie chce kłamać? Rzecz jedną i drugą
Złączywszy: Prometeja wszelki kunszt zasługą.
Początki stosowania metali
Badania archeologiczne wskazują, że już człowiek epoki kamienia wykorzystywał w swym codziennym życiu pewne materiały metaliczne znacznie wcześniej, zanim odkrył ich właściwości metalurgiczne. Bardzo prawdopodobnym wydaje się wręcz, iż metalurgia wyrosła na gruncie doświadczeń człowieka z tymi właśnie materiałami. Od najdawniejszych czasów, być może już od epoki Homo erectus, a więc 300 000 lat temu, stosowano najpierw rudy żelaza: hematyt (żelaziak czerwony Fe2O3), limonit (żelaziak brunatny Fe2O3×nH2O)
i getyt {FeO(OH)} jako odpowiednio czerwone, brązowe i żółte pigmenty, zwane obecnie ochrą. Później zatosowanie znalazły rudy miedzi i ołowiu jako barwniki w praktykach religijno-rytualnych i pogrzebowych oraz do malowania ścian, a także jako kosmetyki, co w odniesieniu do Egiptu i Mezopotamii jest w pełni udokumentowane wynikami badań archeologicznych, w trakcie których znaleziono pojemniki z tego rodzaju kosmetykami (fot. 1). Ochrę, jako ważny materiał stosowany w budownictwie, wymienia Witruwiusz pisząc, iż występujące samoistnie pigmenty zwane przez Greków ochrą znajduje się w różnych okolicach, a także w Italii. Jednakże najlepszy gatunek, jakim jest ochra attycka, obecnie już nie istnieje, gdyż niewolnicy pracujący w Atenach w kopalni srebra, kopiąc sztolnie w poszukiwaniu srebra, wydobywali równie gorliwie srebro, jak i ochrę, jeśli przypadkiem na jaką żyłę natrafili. Dlatego to starożytni używali wielkich ilości ochry do ozdabiania budowli. W późniejszym okresie zielone minerały miedzi były stosowane do dekorowania wyrobów garncarskich. Przy ich wypalaniu mogły powstać warunki, w których z zastosowanego minerału miedzi mogła zostać wytopiona czysta miedź, co dało początek działowi metalurgii zajmującej się uzyskiwaniem metali z rud.
Bardzo wcześnie też, choć nie wiemy gdzie i kiedy miało to miejsce po raz pierwszy, sięgnął człowiek po metale, aby wykonać z nich narzędzia, ozdoby czy inne przedmioty użytkowe. Być może po kamieniu, kościach zwierzęcych czy drewnie sięgnął człowiek po metale już 8000 lat przed Chrystusem, a może nawet wcześniej. Pierwsze kontakty człowieka z metalami były zapewne wynikiem przypadkowego znalezienia metali występujących w stanie rodzimym, takich jak złoto, srebro czy miedź, a najprawdopodobniej także żelazo pochodzące z meteorytów. Miało to miejsce z całą pewnością jeszcze w epoce kamienia, być może nawet przed neolitem. Człowiek nie miał wówczas świadomości odrębności metali i uważał je za niezwykle cenną odmianę kamienia. W każdym razie wydaje się niemal pewnym, iż człowiek wcześniej wykonywał przedmioty z czystych metali poprzez ich przeróbkę plastyczną (kucie), najpierw na zimno, następnie na gorąco, a nawet odlewanie, zanim nauczył się wytapiać metal z rudy. Później, gdy nauczył się otrzymywać metale z rud, znaczenie metali w jego życiu było coraz większe, o czym świadczy to, iż dwa z nich, mianowicie miedź i żelazo, dały nazwy epokom rozwoju ludzkości, w których były podstawowymi surowcami używanymi do wyrobu narzędzi. Rozwój zastosowania metali pięknie opisał Lukrecjusz:
Teraz Memmiusza, łatwo ci to rozpoznać pójdzie,
Jak naturę żelaza odkryli dawni ludzie.
Bronią im najpierw były zęby, pazury, pięści,
Kamienie, potem pałki z twardych konarów części,
Potem ogień, gdy tylko zaczęto go używać,
Wreszcie spiż i żelaza siła nieustępliwa.
Wpierw też spiż znali ludzie, niźli żelazo rdzawe,
Bo miększy. Większą ilość łatwo go zdobyć nawet.
Ziemię więc spiżem pruli, spiż do wojennej wrzawy
Mieszał się, krew z ran tocząc. Przez sąsiedzkie rozprawy
Bydło i pola innym zabierał, bo przed spiżem
Wszystko nieuzbrojone zmykało jak najchyżej.
Potem zwolna w użytek wszedł miecz żelazny, bardziej
Zdatny, klingi spiżowe znalazły się w pogardzie.
Tylko pługiem z żelaza orano pola swoje,
Ono też wyrównało sprzęt nieustannych wojen.
Początki i znaczenie odlewnictwa w starożytności
Nie wiemy kiedy, gdzie i w jaki sposób wykonał człowiek pierwszy odlew. Według Lukrecjusza, pojawienie się odlewów należy zawdzięczać ogromnemu pożarowi, którego ogień, trawiąc ziemię, spowodował stopienie się metali ukrytych w jej głębinach ziemi, skąd wylały się na powierzchnię wypełniając napotkane wgłębienia, przyjmując po zakrzepnięciu ich kształt. W ten właśnie przypadkowy sposób powstać miały pierwsze odlewy i podsunąć człowiekowi sposób ich wykonywania:
Palący się ogień z trzaskiem straszliwym pochłonął lasy
Aż do najgłębszych korzeni i ziemię uprażył żarem,
Z kipiących żył wtedy ciekło strumieniem srebro i złoto,
A także spiż oraz ołów, gromadząc się w zagłębieniach.
A kiedy stopione kruszce później zastygły i ludzie
Widzieli, jak one błyszczą, to podnosili je z ziemi,
Bo ich nęciły powabem swojej gładkości i blasku,
I wówczas mogli zobaczyć, że każda bryła jest z kształtu
Podobna do zagłębienia, w którym zgromadził się kruszec.
Więc przychodziło im na myśl, że jeśli kruszce zostaną
Stopione w gorącu, mogą przybierać kształt każdej rzeczy…
Według Pauzaniasza pierwsi wykonali stop brązu i odlewali z niego posągi dwaj Samijczycy: Rojkom, syn Filajosa, oraz Teodoros, syn Teleklesa. Obecnie powszechnie uważa się jednak, iż początki świadomej metalurgii, obejmującej także umiejętność wykonywania odlewów, należy umiejscowić w Mezopotamii między 4500 a 3500 rokiem przed Chrystusem. To właśnie z Mezopotamii pochodzi figurka żaby (fot. 2) stanowiąca podstawę statywu lub świecznika, datowana na okres około 3200 roku przed narodzeniem Chrystusa, uważana jeszcze do niedawna za najdawniejszy, zachowany odlew z miedzi wykonany metodą traconego wosku. Badania archeologiczne, prowadzone na wzgórzach położonych na zachodnim wybrzeżu Morza Martwego, przyniosły rewelacyjne odkrycie w jaskini Nahal Mishmar zbioru powyżej 400 przedmiotów z miedzi oraz ze stopów miedzi z arsenem, wykonanych także metodą traconego wosku. Ten niezwykle cenny zbiór zyskał wkrótce nazwę Skarb Pustyni Judejskiej. Kilkanaście ze znalezionych przedmiotów przedstawia fot. 3. Wykonanie tych przedmiotów datuje się na czwarte tysiąclecie przed narodzeniem Chrystusa. Jest to najstarsza i z pewnością jedna z najważniejszych kolekcji przedmiotów metalowych, jaka kiedykolwiek została dotąd odkryta. Złożony kształt oraz znakomita jakość powierzchni tych przedmiotów wskazuje na istnienie już w tym czasie wysokiego poziomu technologii wykonania odlewów.
Przez długi czas odlewnictwo nie było oddzielną działalnością, lecz towarzyszyło kuciu metali i wykonywane było przez tego samego człowieka, nazywanego najczęściej kowalem, rzadziej brązownikiem, złotnikiem, srebrnikiem, rzeźbiarzem lub po prostu rzemieślnikiem. W zasadzie nie spotykamy w literaturze starożytnej określenia odlewnik. W starobabilońskim Eposie o Gilgameszu (ok. 1800 lat przed Chrystusem) znajdujemy wiersz mówiący o tym, że z rynny kowala miedź jest [wylana (?)], zaś w innym miejscu Gilgamesz tak zwraca się do swego przyjaciela Enkidu:
Chodź, mój przyjacielu, pośpieszmy do kowala od broni,
w naszej obecności niech wykuje (topór).
Objęli się nawzajem, by pośpieszyć do kowala,
gdzie siedzieli, naradzając się.
Topory wielkie odlali,
siekiery po trzy talenty potem wykonali.
Sztylety odlali wielkie
o klingach po dwa talenty
i po trzydzieści min szpic rękojeści,
po trzydzieści min złota (ozdoby (?)) sztyletu,
Gilgamesz i Enkidu nieśli (?) po 10 talentów.
Juliusz Cezar, opisując afrykańską wojnę z Pompejuszem, zapisał, że przygotowując się do bitwy kazał urządzić kuźnie, w których kuto groty do strzał i włóczni oraz odlewano z ołowiu pociski do proc: Cezar kazał też urządzać kuźnie, zatroszczył się o przygotowanie wielkiej liczby strzał i włóczni, kazał odlewać z ołowiu pociski do proc, przygotować pale. Wyprawił ponadto posłańców z pisemnymi i ustnymi poleceniami na Sycylię, aby przysłano mu faszyny i drewno budulcowe – czego w Afryce było brak – do wyrobu taranów, a zwłaszcza żelazo i ołów. W Biblii znajdujemy zakaz wykonywania posągów bożków: Niech będzie przeklęty każdy, kto ośmieli się rzeźbić lub odlewać podobizny [Boga], napełniające Jahwe odrazą – dzieła rąk rzemieślnika (Pwt 27, 15). Prorok Izajasz pytał retorycznie: Aza nie odlał ryciny rzemiesłnik? Abo złotnik złotem ji uformował i blachami śrebrnemi śrebrnik? (Iz 40, 19), zaś prorok Ozeasz ubolewał, że jego bracia… czynili posągi ze srebra swego i złota – na własną zagładę. …A teraz grzeszą dalej: odlewają ze srebra posągi – bożków według swego pomysłu, to wszystko robota rzemieślników (Oz 8, 4; 13, 2).
Od samego początku odlewanie i obróbka metali były uważane za sztukę, a odlewnicy – kowale cieszyli się szacunkiem i należeli do liczącej się grupy obywateli. Z bardzo starego eposu sumeryjskiego, powstałego w końcu III tysiąclecia przed Chrystusem, prawdopodobnie w oparciu o starsze źródła, dowiadujemy się, że jednym z celów wojennej wyprawy króla Enmerkera przeciwko miastu Aratta było uprowadzenie metalurgów i zabranie metali, a także form odlewniczych, jako łupów wojennych:
Potem, kiedy (Enmerkar) zabierze z miasta (Aratty) jej
szlachetny
metal i jej metalurgów
oraz zabierze jej obrobione szlachetne kamienie wraz
z kamieniarzami,
[…] po odnowieniu miasta […]
będzie mógł oddalić się z Aratty ze wszystkimi formami
odlewniczymi (?) .
Podobny fakt odnotowany został także w Biblii, w której czytamy, że kiedy w roku 598/7 przed Chrystusem, za panowania króla Jojakina, król Babiloński Nabuchodonozor zdobył Jerozolimę, wtedy …przesiedlił na wygnanie całą Jerozolimę, mianowicie wszystkich książąt, i wszystkich dzielnych wojowników, dziesięć tysięcy pojmanych, oraz wszystkich kowali i ślusarzy. Pozostała jedynie najuboższa ludność kraju (2 Kr 24, 14).
Sztuka odlewnicza była przekazywana z ojca na syna, istniały swego rodzaju „szkoły” poszczególnych mistrzów. Bycie uczniem znanego mistrza sztuki odlewniczej uważane było za powód do dumy i odnotowywane na wykonanych dziełach. Pauzaniasz, opisując stojący w Olimpii posąg zapaśnika Teopompa, dodał: Kto wykonał posąg zapaśnika Teopompa, nie wiemy: o posągach zaś jego ojca i jego dziada mówi napis, że są dziełem Eutelidasa i Chryzotemisa z Argosu. Ale nie podaje wiadomości, kim byli ich mistrzowie. A brzmi tak:
Eutelidasa to dzieła i Chryzotemisa z Argosu.
Wiedzę dziadów swych obaj posiedli tam.
O roli, znaczeniu i poziomie odlewnictwa w starożytności świadczy też fakt, iż jeden z odlewów – posąg Kolosa z wyspy Rodos zaliczony został do siedmiu cudów świata starożytnego.
Rozwój technologii wykonywania odlewów
Nie ulega wątpliwości, że odlewnictwo należy do jednej z najstarszych technicznych działalności człowieka. Jego początki, jak wspomniano wyżej, łączą się ze znajomością metalurgii miedzi i znajdujemy je już w IV tys. przed Chrystusem w Mezopotamii. Należy podkreślić, że odlewnictwo starożytności było głównie odlewnictwem miedzi i jej stopów. Odlewno także złoto, srebro i ich stopy, a także ołów, lecz w znacznie mniejszym zakresie. Z powodu niemożliwości uzyskania odpowiednio wysokiej temperatury nie wykonywano odlewów żeliwnych. Wyjątkiem w tej dziedzinie były Chiny, gdzie sztuka ta była znana być może nawet już w VIII wieku przed Chrystusem.
Odlewnictwo, podobnie jak inne dziedziny technicznej działalności człowieka, stale się rozwijało. Przyjmując uogólnienie o podobnym przebiegu rozwoju techniki odlewniczej, na przykładzie opisanego przez Jerzego Wielowiejskiego rozwoju tej techniki w starożytnej Grecji, która wraz z Rzymem wywarła ogromny wpływ na rozwój odlewnictwa, szczególnie artystycznego, można przyjąć, iż w rozwoju technologii wykonywania odlewów można wyróżnić następujące etapy:
• odlewanie do form jamowych,
• odlewanie do form dwuczęściowych dzielonych,
• odlewanie do form dzielonych z zastosowaniem rdzeni,
• odlewanie do form metalowych,
• odlewanie metodą wytapianych modeli,
• odlewanie metodą wytapianych modeli z zastosowaniem rdzeni,
• wykonywanie odlewów o złożonych kształtach w częściach.
Chociaż technologia wykonania odlewów rozwijała się w różnych miejscach w różnym czasie to wydaje się jednak, iż nie popełni się większego błędu przyjmując, iż rozwijała się ona wszędzie w podobny sposób, chociaż różny mógł być punkt wyjściowy. W pewnych miejscach poziom odlewnictwa mógł od początku być wysoki, jeżeli zostało ono zapoczątkowano przez doświadczonych mistrzów sztuki odlewniczej przybyłych z miejsc, gdzie znane było od dawna i jego poziom był wysoki. Przykładem może być w tym zakresie Huram-Abi, sprowadzony do Jerozolimy z Tyru przez króla Salomona, aby sprawował nadzór nad budową wznoszonej przez niego świątyni. Król Tyru Huram dał mu następującą rekomendację w piśmie skierowanym do króla Salomona: Posyłam ci więc człowieka bardzo zdolnego i mądrego, Huram-Abiego. … Umie on sporządzać różne przedmioty ze złota i srebra, z brązu i z żelaza, … potrafi także wykonywać rzeźby i rysować wszelkie plany, o jakie tylko się go poprosi. (Będzie mógł) współdziałać z twoimi rzemieślnikami oraz z ludźmi doświadczonymi mojego pana, a twojego ojca, Dawida (2 Krn 2, 12-13).
W literaturze świata starożytnego spotykamy niestety jedynie nieliczne wzmianki o stosowanych technologiach wykonania modeli, form i rdzeni. O formach kamiennych wspomina Witruwiusz przy opisie różnych rodzajów skał stosowanych w budownictwie. Otóż skała miękka z kamieniołomów w pobliżu Tarkwinii, a także w prefekturze Statonii ma niezliczone zalety, nie tylko bowiem nie szkodzi jej ani mróz, ani ogień, lecz jest mocna i trwała przez długie czasy, ponieważ w swym naturalnym układzie ma mało powietrza i ognia, średnią ilość wilgoci i wiele części ziemi. Dzięki tej spoistości umocniona, nie ulega ani warunkom atmosferycznym, ani gwałtownej sile ognia. Podane właściwości kamienia w pełni odpowiadają wymaganiom stawianym formie odlewniczej, co zauważył też Witruwiusz dodając, iż są stosowane nie tylko do wykonywania rzeźb i w budownictwie, lecz również ludwisarze sporządzają ze skał tych kamieniołomów formy do odlewania brązu i mają z nich wielki pożytek. Także u Pliniusza znajdujemy informację o pewnym gatunku kamienia (nigri silices), z którego wykonywano formy odlewnicze: Czarne krzemienie są najlepsze; w niektórych miejscach także czerwonawe. Gdzieniegdzie także białe, jako to w anicyańskich łomach około jeziora wołzynieńskiego. W statonieńskiem znajdują się także, którym ogień nie szkodzi. …Z nich robią formy, w które brąz leją. Odlane w takich formach narzędzia i broń mogły być następnie kształtowane przez kucie, a krawędzie zaostrzane przez szlifowanie kamieniem. Znaczącym krokiem naprzód było wykonanie na jednej płycie wyżłobień dla różnych odlewów, co pozwalało otrzymać jednocześnie kilka różnych przedmiotów (fot. 4).
Nie znamy składu stosowanych mas formierskich. Nie wiemy jakie dodatki stosowano do gliny, aby uzyskać odpowiednie jej właściwości. Mamy niezwykle mało zapisanych informacji odnośnie technologii wykonania formy. Jedną z nich znajdujemy w Biblii. Opisując wykonane z brązu przedmioty do świątyni budowanej przez króla Salomona, biblijny autor informuje, iż były one wykonywane, używając współczesnego słownictwa technicznego, w formach piaskowych: A rozkazał je był król odlewać w polu nad Jordanem w ziemi iłowatej, między Sochot i Saredata (2 Krn 4,17). U Herodota znajdujemy z kolei informację, że król perski Dariusz złoto i srebro z daniny przechowuje w skarbcach w następujący sposób: Każe je stopić i wlać w gliniane naczynia; a skoro naczynie jest pełne, usuwa się glinianą powłokę. Owe naczynia to gliniane formy wlewków złota.
Według Pliniusza wykonywanie modeli gipsowych odtwarzających głowę człowieka zawdzięczamy Lizystratowi z Sykionu, bratu słynnego Lizypa, który najpierwszy z wszystkich twarz człowieka wyrażał z gipsu, wosk w formę tę wlewać i twarz upiększać zaczął. Ten starał się także oddawać podobieństwo. Wynalazł także sposób odciskania posągów. I rzecz ta urosła do tego stopnia, iż później żadnych posągów bez gliny nie robiono. Z czego się okazuje, iż nauka ta była dawniejszą, niż sztuka lania obrazów.
Po wprowadzeniu odlewania w formach dzielonych (fot. 5) oraz wykonanych metodą wytapianych modeli metal był wprowadzany do wnęki formy odlewniczej poprzez układ wlewowy (wlew główny, wlewy doprowadzające), zaś powietrze i gazy wydalane z wnęki formy przez otwory odpowietrzające. O pozostałościach układu wlewowego na odlewach wspomina Pliniusz, opisując swoje wrażenia z odwiedzin pracowni artysty Zenodorosa, wykonującego model olbrzymiego posągu cesarza Nerona: Sam podziwiałem w pracowni nie tylko znakomicie utrafiony model z gliny, ale i samą robotę w pierwszej jej fazie, ze sterczącymi jeszcze maleńkimi laseczkami. Te laseczki były najprawdopodobniej resztkami odpowietrzeń oraz wlewów doprowadzających.
Znaczącym krokiem w rozwoju technologii odlewania było zastosowanie form metalowych (brązowych) wykonywanych najprawdopodobniej metodą traconego wosku. Wielką zaletą takich form była możliwość wielokrotnego ich użycia. O odlewniczych formach metalowych wspomina Pliniusz, pisząc, że istnieje także stop tzw. na formy odlewnicze (łac. formalis temperatura). Jest to brąz najlepszego gatunku, ponieważ zawiera 1/10 czarnego ołowiu i 1/20 srebrnego. Stop o takiej zawartości najłatwiej nabiera tego koloru, który się zwie grekanickim.
Znaczącym rozwinięciem procesu odlewania było wdrożenie odlewania dużych, pustych wewnątrz przedmiotów takich, jak naczynia w postaci dzbanów, kotły, amfory, misy czy hełmy oraz opanowanie i udoskonalenie technologii odlewu pustego, co umożliwiło wykonywanie odlewów posągów o wysokości ponad 1 m. Wewnętrzny kształt odlewu odtwarzany był przez rdzeń. Większe rdzenie zbrojono dla zwiększenia ich wytrzymałości. O stosowaniu takiego zbrojenia rdzeni odlewniczych znajdujemy wzmiankę w dialogu koguta i szewca Mikyllosa autorstwa Lukiana, w którym autor przekonuje, że życie bogacza tylko pozornie jest piękne, podobnie jak złoty posąg: Bo patrz na taki posąg! Zewnątrz: Posejdon lub Zeus – prześliczna robota ze złota i kości słoniowej – z piorunem, błyskawicą lub trójzębem w prawicy. Ale schyl się i zajrzyj do środka, a zobaczysz tam belki poprzecznie przeciągnięte, klamry, gwoździe na wskroś wbite, kloce, kliny, smołę, glinę i całą masę tym podobnych paskudztw, nie chcę wspominać o tych rojach myszy i szczurów, które tam niekiedy osady zakładają.
Figury, a także inne przedmioty o większych wymiarach i złożonych kształtach wykonywane były w częściach. Wspomina o tym Pauzaniasz, opisując posąg Zeusa w Sparcie: Z prawej strony Ateny Chalkiojkos wznosi się posąg Zeusa Hypatos [tj. Najwyższego]; najstarszy to w ogóle z posągów brązowych. Nie został wykonany od razu cały: odlano najpierw każdą z części pojedynczo. Potem dopasowano jedne do drugich, a z kolei gwoździe zabezpieczają te części przed rozpadnięciem. Wieść ustna głosi, że ten posąg wykonał Klearchos z Regium, uczeń podobno Dipojnosa i Skyllisa, według innych znowu uczeń samego Dedala. Oddzielnie wykonywano odlew głowy, a nawet poszczególnych loków czy kosmyków włosów, rąk, nóg, i następnie łączono je w całość. Niektóre części mogły być odkuwkami. Stosowano też kolorowe materiały ceramiczne do odtworzenia np. oczu. Posąg z takimi oczami zobaczył w Atenach Pauzaniasz: powyżej Keramejku i Portyku zwanego Basilejos [tj. Królewski] jest świątynia Hefajsta. A że w niej znajduje się także posąg Ateny, nie wywołało to w najmniejszym stopniu mego zdziwienia… Na widok niebieskich oczu Ateny przypomniał mi się mit libijski. Oto, według tej wersji, Atena miała być córką Posejdona i Pani Jeziornej Tritonis, dlatego ma oczy błękitne jak Posejdon. Te błękitne oczy wykonano najprawdopodobniej z błękitnego lapis-lazuli. O wykonywaniu posągów w częściach wspomina także Horacy w Sztuce poetyckiej, w której pisze o jakimś rzemieślniku, określając go mianem kowala, który wprawdzie znakomicie wykonuje poszczególne części posągu, ale nie potrafi ich dopasować w komplecie:
Przy szkole Emiliusza jest kowal, co radzi
Sobie z wykuciem włosów i paznokci śmiało,
Ale całości złożyć mu się nie udało
Nigdy. Nie chciałbym być nim, jeśli coś tworzę…
Nie wiemy jak wyglądała powierzchnia odlewów posągów i innych przedmiotów wykonanych z brązu. Odlew z miedzi czy brązu po wybiciu z formy jest w mniejszym lub większym stopniu miejscowo przypalony, co powoduje, iż jego kolor nie jest jednolity i może się zmieniać od brązowego do czarnego. Z reguły posiada także wiele odlewniczych wad powierzchniowych takich jak zaprószenia, przypalenia czy pęcherze. Z całą pewnością odlewy były więc szlifowane i polerowane (cyzelowane). Nie wiemy natomiast czy były sztucznie patynowane. Na stosowanie takich procesów mogłyby wskazywać słowa, jakie włożył Ajschylos w usta Klitaimestry, żony Agamemnona, która tak zapewniała herolda swego męża, iż podczas jego wojennej wyprawy do Troi dochowała mu wierności:
…w domu najdzie – powiedz – wierną żonę,
taką jaką był ongi ostawił. Psem była
jemu wiernie oddanym, jego wrogom wrogim,
jak pies zagrody strzegła. Przez te długie lata
żadnej nie naruszyła w domostwie pieczęci!
Zła sława jej nie znana, zdrożna radość z innym
nie mniej obca niżeli kunszt barwienia spiżu .
Barwienie spiżu, które, jak określa Klitaimestra, było kunsztem, i – jak wynika z kontekstu – nie było operacją prostą czy łatwą, mogło oznaczać jednak zarówno patynowanie, jak i zmianę barwy spiżu poprzez wprowadzenie pewnych dodatków stopowych. Zachowane do czasów dzisiejszych odlewy poddawane były przez stulecia chemicznemu oddziaływaniu otaczającego ich środowiska (powietrza, ziemi i wody) stąd też obecny ich stan nie daje możliwości odtworzenia ich wyglądu w chwili opuszczenia przez nie zakładu odlewniczego. Pliniusz słusznie zauważa, że brązy wypolerowane śniedzieją prędzej niż takie, które nie zostały potraktowane z taką starannością; chyba że zostaną natarte oliwą. Najlepiej przechowują się podobno w płynnej smole. W wyniku szlifowania odlewu usuwana jest bowiem jego zwarta warstewka powierzchniowa tzw. naskórek odlewniczy, zapobiegający dyfuzji (przenikaniu) tlenu w głąb odlewu, czego wynikiem jest szybkie pokrywanie się powierzchni odlewu barwną zieloną warstewką tlenków miedzi. Dla zabezpieczenia wyrobów z miedzi przed śniedzią i nadania im połysku Kato radził smarować je zagęszczoną amurką, wodnistą cieczą, cięższą od czystej oliwy, będącej odpadowym produktem wytłaczania oliwek: Wygotuj amurkę, aż do połowy wyparuje. … namaść wszelkie naczynia miedziane, lecz wprzódy dobrze je poprzecieraj. Po namaszczeniu, a przed użytkiem dobrze wytrzyj. Będzie piękniej błyszczało, a śniedź ci nie dokuczy. Zalecenie to, powołując się na Katona, powtarza też Pliniusz: Nade wszystko zaś wychwala Kato męty oleju (amurcum). … należy smarować odwarzonemi mętami … naczynia miedziane dla zachowania od rdzy i utrzymania pięknego koloru. Odwarzenie, czyli wygotowanie, miało na celu odparowanie nadmiaru wody w amurce, przez co stawała się ona tłuściejsza. O smarowaniu przedmiotów z brązu oliwą w celu nadania im połysku wzmiankuje też Arystofanes w komedii Acharnejczycy, w której słynny wódz Lamachos, drwiąc z kochającego pokój Dikajopolisa, każe lać na swą tarczę olej, aby zobaczyć w niej odbicie swego adwersarza:
Lej tu oliwę! Widzę w spiżu starca,
którego będą sądzić za tchórzostwo.
W celu zabezpieczeniu wyrobów z miedzi przed korozją pokrywano je także smołą ziemną [bituminis], o czym wspomina Pliniusz: Zresztą używa się [smoły ziemnej] do powodzenia miedzianych naczyń i wzmacnia je przeciw ogniowi. Powiedziałem, iż dawniej powodzono nią i smarowano zwykle posągi .
Dla upiększania posągów zaczęto też pokrywać je złotem, o czym ze zdziwieniem wspominał Pliniusz: Starożytni farbowali je [posągi] po wierzchu smołą ziemną, co tem bardziej zadziwia, że się spodobało pokrywać je złotem. Nie wiem czy to było wynalazkiem rzymskim…
Gotowe posągi ustawiano na podstawie i przymocowywano je do niej przy użyciu ołowiu. Znajdujemy o tym wzmiankę w epigramie Posejdipposa, w którym czytamy o cudownym poruszeniu się posągu Ateny w obecności Aleksandra Wielkiego, przygotowującego się do wyprawy przeciwko Persom. Prawa noga bogini, oznaczająca pomyślność, oswobodziła się z ołowiu i uniosła się ponad poziom podstawy:
Szybują[cy] z ch[mu]r orzeł, a z nim błyskawica
Były znaki[em] zwycięstwa [po]myślnym w czas wojny
Dla Argedów; w końcu przed swoją świątyni[ą]
Atena pra[wą] nogę wznio[sła] ponad ołów.
Dziw ten Aleksa[ndr]owi ukazał się, kiedy
żar sposobił na Pers[ów] niez[licz]one wojsk[a].
Posągi wykonywano w ogromnych ilościach, o czym zaświadcza Pliniusz pisząc, że w samej tylko Volsinii, mieście w południowej Etrurii zdobytej przez Rzymian w roku 265 przed Chrystusem, znajdowało się dwa tysiące posągów, zaś …na Rodos jeszcze obecnie znajduje się siedemdziesiąt trzy tysiące posągów, (…) a niemniej znajduje się, według powszechnej opinii, w Atenach, Olimpii i Delfach.
Zafascynowany pięknem i wysoką jakością oglądanych posągów, Pliniusz z zachwytem stwierdził, że sztuka brązownicza wzniosła się na niewiarygodny poziom doskonałości, a wnet nabrała i zuchwalstwa. Dowodem tej doskonałości miał być znajdujący się w kaplicy Junony na Kapitolu pies z brązu liżący swoją ranę, wyjątkowo udany i łudząco podobny do prawdziwego. Pisał dalej Pliniusz, że przykładów zuchwalstwa jest mnóstwo. Widzimy przecież na własne oczy wymyślne olbrzymie posągi, które nazywają kolosami, równające się wieżom. Taki jest kapitoliński Apollo, (…) z pontyjskiego miasta Apolonii, wysoki na 30 łokci. […] Taki też jest Jowisz w Tarencie, wykonany przez Lizypa, wysoki na 40 łokci. […] Przede wszystkim jednak otaczany był podziwem kolosalny posąg Słońca na Rodos, wykonany przez Charesa z Lindos, ucznia wspomnianego wyżej Lizypa. Był wysoki na 70 łokci. Posąg ten, po 66 latach powalony trzęsieniem ziemi, nawet w pozycji leżącej budzi zdumienie. Niewielu tylko ludzi potrafi objąć jego kciuk, a palce są dłuższe niż niejeden cały posąg. Po oberwanych kończynach zieją otworami ogromne jaskinie. Wewnątrz widać olbrzymie głazy, których ciężarem twórca obciążył posąg u podstawy. Niestety, wymienione przez Pliniusza posągi nie zachowały się. Pewne wyobrażenie o ich jakości może figura młodzieńca wykonana w I stuleciu przed Chrystusem, znaleziona w Delcie Nilu w pobliżu Tell Atrib (fot. 6), będąca rzymską wersją figury wykonanej wcześniej w Grecji.
Koniecznie należy zatrzymać się przy wymienionym przez Pliniusza posągu Słońca (Heliosa) z wyspy Rodos, zwanym także Kolosem (gr. Kolossos – gigantyczny posąg). Został on wzniesiony około 293 roku przed Chrystusem, przy czym, co zanotował Pliniusz, […] robota nad nim miała trwać dwanaście lat i kosztowała 300 talentów, które stanowiły część sumy uzyskanej ze sprzedaży sprzętu pozostawionego przez króla Demetriosa, kiedy mu się znudziło przedłużające się obleganie Rodos. Po 66 latach, w roku 227 przed Chrystusem, runął powalony trzęsieniem ziemi. Leżał tam niemal 900 lat, aż do roku 653 po narodzeniu Chrystusa, kiedy to Muawija, późniejszy kalif damasceński, zdobył wyspę Rodos i – jak pisze historyk bizantyjski Zonaras, który sam żył w XII wieku, lecz zaczerpnął tę wiadomość z zaginionego już dokumentu – sprzedał resztki Kolosa jakowemuś Żydowi z Edessy jako złom. Jest to najsłynniejszy posąg starożytności, zaliczany do siedmiu cudów świata starożytnego, lecz brak o nim wiarygodnych danych, gdyż legenda i prawda o tym posągu zlały się w całość tak niepodzielną, że bardzo trudno doszukać się bezspornych faktów… Opisało go wielu pisarzy antycznych (ponad dwudziestu pięciu), jednakże ani jeden z nich nie widział go, gdy jeszcze stał. Najwięcej szczegółów podaje o nim nie zidentyfikowany bliżej, żyjący prawdopodobnie w V wieku po Chrystusie, Filon z Bizancjum, autor niewielkiego dzieła O siedmiu cudach świata. Warto przytoczyć jego opis, bowiem zawiera on wiele bardzo konkretnych danych o tym posągu, w tym szczegółowy opis jego odlewania: Rodos jest wyspą na morzu, którą niegdyś w głębi pogrążoną dobył na świat Helios, zażądawszy od bogów, aby po odkryciu stała się jego własnością. Na niej to stanął siedemdziesięciołokciowy kolos wyobrażający Heliosa. … Twórca dzieła zużył nań tyle brązu, że nieomal wyczerpały się zasoby odlewni, bo odlanie tego posągu stało się dziełem brązownictwa całego świata. […]
Twórca dzieła umocnił je od wewnątrz za pomocą żelaznych rusztowań i kwadratowo ociosanych kamieni, których sztaby łączące wyglądają jak dzieła młotów cyklopów, a ukryta część roboty jest tu większa niż widzialna. Pełen podziwu oglądający staje tu w niepewności, za pomocą jakich cęgów czy jakich podłożonych kowadeł, czy przy użyciu siły jak ogromnej ilości robotników odlane zostały tak ciężkie sztaby.
[Twórca] ustawił najpierw podstawę z białego marmuru, a na niej wzniósł nogi kolosa do kostek, wypracowawszy już proporcje, jakie miał mieć siedemdziesięciołokciowy posąg boga po ustawieniu. Sama długość stopy przewyższała wysokość innych posągów. Niemożliwe więc było wydźwignięcie i ustawienie reszty dzieła. Trzeba było odlać kostki i tak jak przy budowie domu ustawiać całe dzieło [piętrami] na sobie.
Bo inne posągi najpierw ich twórcy formują, potem rozbierają na części i odlewają, i wreszcie złożywszy części razem, ustawiają. A tu po odlaniu pierwszej części wymodelowano na niej następną, a tę odlawszy budowano na niej trzecią i potem dalej wedle tego samego planu postępowano. Bo niemożliwe było ruszenie z miejsca odlanych członów.
A kiedy już dokonano odlewu na zakończonej uprzednio części dzieła, zwracano uwagę na rozstępy między sztabami poprzecznymi i na spojenie szkieletu budowy oraz umacniano równowagę układanych wewnątrz bloków kamiennych. Aby przez cały czas roboty zachować nienaruszony pierwotny zamysł, (twórca) zawsze po ukończeniu poszczególnych części kolosa spiętrzał dokoła nich olbrzymi nasyp ziemny, ukrywając części już wykończone pod ziemią, a dalszy odlew wykonywał od tego poziomu.
I tak powoli doszedłszy do spodziewanego kresu i zużywszy 500 talentów brązu i 300 talentów żelaza, stworzył boga równego bogu, wzniósłszy dzięki swej śmiałości wielkie dzieło. Albowiem postawił przed światem drugie Słońce.
Cóż wynika z tego opisu? Posąg Heliosa nie był odlewany jak inne w częściach i następnie łączony w całość, lecz jako monolit stopniowo od stóp w górę. Najpierw odlał więc Chares na podstawie z białego marmuru […] nogi kolosa do kostek, a następnie po odlaniu pierwszej części wymodelowano na niej następną, a tę odlawszy budowano na niej trzecią i potem dalej wedle tego samego planu postępowano. Z technicznego punktu widzenia było to możliwe, lecz musiałoby nastręczać ogromne trudności związane z transportem stopionego brązu na tak duże wysokości. Ponadto odlewany w ten sposób na raty odlew posiadałby cały szereg wad odlewniczych w rodzaju niespawów, co znacznie pogarszałoby jego walory estetyczne, a także wytrzymałość. Bardziej prawdopodobnym wydaje się, iż wykonany był z blach brązowych ustawionych na szkielecie posągu.
Niewiele można powiedzieć o wyglądzie posągu. Wiadomo tylko, że mierzył 70 łokci, czyli około 36 metrów. Z epigramu Posejdipposa dowiadujemy się, że Rodyjczycy chcieli wznieść posąg dwukrotnie większy, jednakże Chares nie uległ tym namowom, ale i tak wykonany przez niego posąg był najwyższym z możliwych do wykonania (twór na miarę Ziemi):
Rodyjczycy Heliosa dwukrotnie wyższego
Wznieść chcieli, ale Chares z Lindo[s] ich zapewnił,
że żaden mistrz nie stworzy większego k[o]losa
od tego oto. Jeśli czterech ło[kc]i wy[miar]
osiągnął boskiMyron, Chares – z pełnym kunsztem –
pier[wszy] wykonał z brązu twór na mi[arę] Ziemi .
Dość powszechnie przedstawia się kolosa stojącego w rozkroku nad wejściem do portu, pod którym miały przepływać statki (fot. 7). Jest to oczywiście niemożliwe, biorąc pod uwagę szerokość wejścia do portu liczącego ponad 100 metrów, a także wytrzymałość nóg posągu narażonego na podmuchy wichrów morskich dmących w korpus posągu jak w żagiel. Olbrzymie problemy nastręcza też problem oszacowania ilości zużytego metalu. Według Filona, na wykonanie tego siedemdziesięciołokciowego kolosa zużył Chares 500 talentów brązu i 300 talentów żelaza, czyli około 21 ton. Jest to stanowczo za mało jak na odlew tak wielkiego posągu. Zastanawiano się, czy Filon nie chciał powiedzieć, że zużyto brązu za 500 i żelaza za 300 talentów. Z kolei Polibiusz podaje, że w roku 225 przed Chrystusem król Egiptu Ptolemeusz III Euergetes przeznaczył na odbudowę Kolosa trzy tysiące talentów, stu architektów i trzystu pięćdziesięciu pomocników, a dla tych corocznie jako wynagrodzenie czternaście talentów. Trzy tysiące talentów miedzi, czyli około 79 ton, to niemal czterokrotnie więcej niż według Filona użyto do wykonania posągu. Jeszcze innych obliczeń można dokonać biorąc pod uwagę, iż reszta brązu z Kolosa została wywieziona przez kupca z Edessy na 900 wielbłądach. Przyjmując średni ładunek na jednego wielbłąda 360 kg otrzymamy około 324 tony, co – uwzględniając wielkość Kolosa – jest najbardziej prawdopodobną wielkością.
Z pewną dumą pisał Pliniusz, że wznosiła nieraz kolosy i Italia. W każdym razie na własne oczy oglądamy Apollona Toskańskiego w bibliotece świątyni Augustowej; posąg ten ma 50 stóp, licząc od wielkiego palca u nogi, i nie wiadomo, czy bardziej jest godny podziwu ze względu na jakość brązu, czy też ze względu na swoją piękność. Także Spuriusz Karwiliusz ufundował na Kapitolu posąg Jowisza z okazji pokonania Samnitów, którzy zaprzysięgli byli walkę na śmierć i życie – ich właśnie pancerze, nagolennice i szyszaki dostarczyły materiału. Wielkość posągu jest taka, że daje się on widzieć ze świątyni Jowisza Latiaris. Z resztek spadłych spod pilnika zrobił Spuriusz Karwiliusz swój własny pomnik, który stoi u stóp tego kolosa. Na tymże Kapitolu podziw budzą także dwie głowy, ufundowane przez konsula Publiusza Lentulusa; jedna wykonana przez wymienionego wyżej Charesa, drugą zaś zrobił Decjusz; ale ta ostatnia przy porównaniu z tamtą tak dalece traci, że wcale nie wygląda na dzieło artysty. Wszystkie wszakże tego rodzaju posągi przewyższył rozmiarami żyjący w naszych czasach Zenodoros, tworząc posąg Merkurego dla galickiego miasta Arwernów; robota posągu trwała dziesięć lat, a honorarium wyniosło 40 milionów sestercjów. Skoro w ten sposób dał artysta wystarczający dowód swej sztuki, zawezwany został przez Nerona do Rzymu, gdzie wykonał przeznaczoną na posąg tego cesarza kolosalną figurę o długości 119 stóp, która jednak, kiedy cesarz poniósł zasłużoną karę za swoje zbrodnie, została poświęcona Słońcu. Pisze dalej Pliniusz z żalem, że wspomniany Zenodoros był ostatnim wspaniałym mistrzem sztuki odlewniczej, która niestety chyliła się ku upadkowi: O ile więc Zenodora uznać trzeba za bardzo wybitnego artystę, o tyle wyraźniejszy staje się upadek techniki brązowniczej.
Zaobserwowany przez Pliniusza upadek techniki brązowniczej trwał przez wiele wieków i dopiero po około 16 stuleciach rozpoczął się kolejny etap rozwoju odlewnictwa, gdy opanowany został proces wytapiania surówki wielkopiecowej. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowane odlewy z czasów starożytnych jeszcze dziś budzą podziw i uznanie. Przykładem może być wykonany w VI wieku przed Chrystusem w Chinach metodą wytapianych modeli odlew kielicha na wino z podstawką (fot. 8). Można spotkać się z opiniami, że niewielu jedynie współczesnych odlewników, dysponujących najnowocześniejszymi technologiami, jest w stanie wykonać podobnego rodzaju odlewy.
• dr inż. Józef Górny
Przypisy1. Wszystkie cytaty biblijne, jeśli nie podano źródła, pochodzą z Biblii warszawsko-praskiej.
2. Sofokles, Antygona, tłum. Robert. R. Chodkowski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, w. 473-476.
3. K. Pliniusza Starszego Historyi naturalnej ksiąg XXXVII przełożonej na język polski przez Józefa Łukaszewicza, Poznań, w Księgarni i drukarni J. Łukaszewicza, 1845, XVIII, 69.
4. Ksenofont: O dochodach państwowych, w: Wybór pism, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1966, s. 424.
5. Wergiliusz: Georgiki, tłum. F. Frankowski, Nakładem i drukiem W. Zukerkandla, Lwów – Złoczów 1909, I, w. 53-61.
6. Enki i Ninmah, w: Mity sumeryjskie, tłum. Krystyna Szarzyńska, AGADE Warszawa 2000, s. 40.
7. Tamże, Inana i Enki, s. 67-68.
8. Tamże, Enki – organizator świata, s. 58-59.
9. Tamże, Stworzenie motyki dla ludzi, Warszawa 2000 s. 134-135.
10. Księga Henocha etiopska, w: Apokryfy Starego Testamentu, Oficyna Wydawnicza Vocatio, Warszawa 2000, 8, w. 1-2; 10, w. 8; 65, w. 6-8.
11. Motyw wydarcia Bogu tajemnicy obróbki metalu przetrwał do czasów niemal nam współczesnych. Słowami Konrada zwraca się Adam Mickiewicz do Boga: Ten tylko, kto się wrył w księgi, W metal, w liczbę, w trupie ciało,Temu się tylko udało Przywłaszczyć część Twej potęgi... (Adam Mickiewicz, Dzieła, Czytelnik 1995, s. 162)
12. Ajschylos: Prometeusz skowany, tłum. J. Kasprowicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2005, w. 544-550.
13. Schmandt-Besserat D.: Ocher in Prehistory: 300 000 years of the use of iron ores as pigments, w: Wertime Theodore A., Muhly James D.: The Coming of the Age of Iron, New Haven and London: Yale Univeristy Press, 1980, s. 127.
14. Witruwiusz: O architekturze ksiąg dziesięć, tłum. Kazimierz Kumaniecki, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, VII, 7,1.
15. Titus Lukretius Carus: O naturze wszechrzeczy, tłum. Edward Szymański, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1957, V, w. 1281-1296.
16. Titus Lukretius Carus: O naturze rzeczy, tłum. Grzegorz Żurek, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994, V, w. 1253-1263.
17. Pauzaniasz: Wędrówki po Helladzie – U stóp boga Apollona, tłum. Janina Niemirska-Pliszczyńska, Henryk Podbielski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2005, ks. VIII, 14, 8.
18. Epos o Gilgameszu, tłum. K. Łyczkowska, P. Puchta, M. Kapełuś, AGADE Warszawa 2002, s. 13, 22, 74.
19. Gajusz Juliusz Cezar: Wojna afrykańska, w: Corpus Caesarianum, tłum. i oprac. E. Konik i W. Nowosielska, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2003, 20.
20. W tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka.
21. Wg Biblii Tysiąclecia
22. Lugalbanda z Unug, w: Eposy sumeryjskie, tłum. Krystyna Szarzyńska, Wyd. AGADE, Warszawa 2003, s. 52.
23. Pauzaniasz: Wędrówki po Helladzie – Na olimpijskiej bieżni i w boju, tłum. Janina Niemirska-Pliszczyńska, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2004, ks. VI, 10, 5.
24. Wielowiejski J.: Rozwój techniki odlewniczej w starożytnej Grecji, Kwartalnik Historii Kultury Materialnej 1974, t. 22, nr 3, s. 393-423.
25. Witruwiusz: O architekturze ksiąg dziesięć, tłum. K. Kumaniecki, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, II, 7, 3-4.
26. K. Pliniusza Starszego Historyi naturalnej ksiąg XXXVII przełożonej na język polski przez Józefa Łukaszewicza, Poznań, w Księgarni i drukarni J. Łukaszewicza, 1845, XXXVI, 49.
27. W tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka.
28. Herodot: Dzieje, tłum. Seweryn Hammer, Czytelnik, Warszawa 2005, III, 96.
29. W oryginale quam fundendi aeris, co należy dosłownie przetłumaczyć - niż odlewanie miedzi.
30. K. Pliniusza Starszego Historyi naturalnej ksiąg XXXVII przełożonej na język polski przez Józefa Łukaszewicza, Poznań, w Księgarni i drukarni J. Łukaszewicza, 1845, XXXV, 46.
31. Pliniusz: Historia Naturalna, tłum. I. T. Zawadzcy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961, XXXIV, s. 309.
32. Tamże, XXXIV, s. 348.
33. Lukian: Sen albo kogut, w: Dialogi, tłum. Michał Bogucki, t.I, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2006, s. 72.
34. Pauzaniasz: Wędrówki po Helladzie – W świątyni i w micie, tłum. Janina Niemirska-Pliszczyńska, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2005, ks. III, XVII, 6.
35. Tamże, ks. I, XIV, 6.
36. W oryginale: Exprimet et mollis imitatibur aere capillos – co można przetłumaczyć: znakomicie po mistrzowsku odtwarza miękkie włosy w brązie; zapis ten może oznaczać zarówno proces kucia, jak i odlewania.
37. Horacy: Sztuka poetycka, w: Dzieła wszystkie, t. II, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, w. 32-35.
38. Ajschylos, Agamemnon, w: Antologia tragedii greckiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1989, w. 614-620.
39. Pliniusz: Historia naturalna, tłum. I. T. Zawadzcy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961, XXXIV, 348.
40. Cato: O gospodarstwie wiejskim, tłum. Stanisław Łoś, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1956, XCVIII, 2.
41. K. Pliniusza Starszego Historyi naturalnej ksiąg XXXVII przełożonej na język polski przez Józefa Łukaszewicza. Poznań, w Księgarni i drukarni J. Łukaszewicza, 1845, XV, 8.
42. Arystofanes: Acharnejczycy, w: Komedie, t. I, Prószyński i S-ka, Warszawa 2005, w. 1128-1129.
43. K. Pliniusza Starszego Historyi naturalnej ksiąg XXXVII przełożonej na język polski przez Józefa Łukaszewicza. Poznań, w Księgarni i drukarni J. Łukaszewicza, 1845, XXXV, 51.
44. Pliniusz: Historia naturalna, tłum. I. T. Zawadzcy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961, XXXIV, s. 292.
45. Posejdippos: Epigramy, tłum. Jerzy Danielewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, s. 81.
46. Pliniusz: Historia naturalna, tłum. I. T. Zawadzcy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961, XXXIV, s. 304-305.
47. W oryginale: Evecta supra humanum fidem ars est successus, mox et audacia
48. Pliniusz: Historia naturalna, tłum. I. T. Zawadzcy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961, XXXIV, s. 306-307.
49. Miało to miejsce w roku 304 przed Chrystusem.
50. Pliniusz: Historia naturalna, tłum. I. T. Zawadzcy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961, XXXIV, s. 307-308.
51. Zamarovsky V.: Tropami siedmiu cudów świata, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice, 1990, s. 119.
52. Tamże, s. 216
53. Łanowski J.: Szlakiem siedmiu cudów starożytności, Książka i Wiedza, Warszawa 1964, s. 179-182.
54. Posejdippos: Epigramy, tłum. Jerzy Danielewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, s. 117.
55. Talent grecki odpowiada ok. 26,2 kg
56. Zamarovsky V.: Tropami siedmiu cudów świata, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1990, s. 218.
57. Polibiusz: Dzieje, tłum. Seweryn Hammer, t. I, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2005, V, 88-89.
58. Łanowski J.: Szlakiem siedmiu cudów starożytności, Książka i Wiedza, Warszawa 1964, s. 191.
59. Pliniusz: Historia naturalna, tłum. I. T. Zawadzcy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961, XXXIV, s. 308-309.
60. Barnard Noel: Bronze casting and bronze alloys in Ancient China, The Australian National University and Monumenta Serica, 1961, s. 3.
61. British Museum, fot. autor.
62. Simpson B. L.: Development of the metal casting industry, American Foundrymen’s Association 1948, s. 13.
63
64. Kolos rodyjski, Encyklopedia internetowa Wikipedia.
65. The high appreciation of the cultural relics of the Zeng Hou Yi tomb, edited by Hubei Provincial Museum, 1995.