Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
19 kwiecień 2024

Z cyklu sylwetki absolwentów AGH

Aleksander Mikołaj Kabziński

Prezes Zarządu Polskiego Związku Producentów Kruszyw w Kielcach

Jest absolwentem Wydziału Górniczego Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, w zakresie górnictwa odkrywkowego złóż niewęglowych (1969).

Motto osobiste

Żyć tak, by nie mnie, a o mnie się bali (rada ojca).

Motto zawodowe

Działać w celu, a nie przeciw (doświadczenie własne).

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu osobistym

Są zwyczajne i składają się na nie nauka, studia, rodzina, ze szczególnym uwzględnieniem na posiadane prawo do tytułu dziadka. Wszystko to dzieje się w zmieniającym się otoczeniu, połączone z gromadzeniem dóbr doczesnych w stopniu wystarczającym. Doceniając rolę żony i córki, muszę podkreślić szczególną w moim życiu pozycję wnuczka i wnuczki. Móc być z bliskimi, początkowo nieporadnymi, a następnie coraz mądrzejszymi istotami to szczególne szczęście i odpowiedzialność.

fot. arch. AMK

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu zawodowym

Pracę zawodową rozpocząłem jeszcze przed ukończeniem studiów, przechodząc wszystkie szczeble dozoru w ruchu odkrywkowego zakładu górniczego. Dość szybko przeszedłem również do pracy w kierownictwie Przedsiębiorstwa Górniczego – szczególnego, bo wydobywającego piaskowiec kwarcytowy. Każdy kto miał do czynienia z tym diabelskim kamieniem wie co to znaczy. Doświadczenia tam zdobyte są bezcenne. Z dwunastoletnim doświadczeniem wyjechałem na kontrakt zagraniczny. Wyjechałem na rok, wróciłem po dziesięciu. W czasie pobytu kierując grupami robót, a ostatnie 4 lata całością spraw górniczo-geologicznych Dromexu w Afryce Północnej. Swoje obowiązki realizowałem skutecznie w warunkach nowoczesnych maszyn i urządzeń oraz wspaniałych współpracowników, ale i ludzi życzliwych inaczej. Mimo starań tych ostatnich miałem zaszczyt uczestniczyć w ciągu 10 lat w wybudowaniu 1500 km dróg o wysokim standardzie. Z kontraktowym doświadczeniem wróciłem do kwarcytu i przez kolejne lata kierowałem całym procesem jego restrukturyzacji i przekształcenia. Przez kilka lat byłem również świadomym najemnikiem, zatrudnionym do rozwoju przedsiębiorstwa posiadającego światową technologię z obszaru klasyfikacji, segregacji, odwadniania i filtrowania.

Szczególnym działaniem było najpierw społeczne, a potem zawodowe działanie związane z powołaniem związku producentów kruszyw, organizacji reprezentującej wiodących producentów kruszyw w Polsce. W ubiegłym roku stuknęło jej 20 lat. Co znaczące, jej członkowie zachowując swoją autonomię, ciągle chcą być razem. Pozwala mi to być aktywnym i wykorzystywać posiadaną wiedzę i doświadczenie, uczestnicząc w pracach wielu komisji i komitetów, poczynając od Sejmu i Senatu, poprzez administrację rządową i samorządową oraz nadzoru górniczego. Sam, jestem inicjatorem powołania komisji i zespołów obejmujących swym działaniem szczególnie ważne obszary związane z wydobyciem kopalin i produkcją kruszyw naturalnych.

fot. arch. AMK

Od 1974 roku w różnej formie i rozmiarze zajmuję się automobilizmem. Dawniej w stopniu znaczącym, obecnie już mniej. To moje dodatkowe, społeczne zajęcie, z którego czerpię wiele zadowolenia.

Prywatnie

Odbudowałem, rozbudowałem, wyposażyłem 80-letni drewniany dom na wsi, dzięki któremu nasze życie codzienne jest spokojne i wygodne.

Zebrałem chyba już istotną kolekcję olejnych obrazów, które podobają mi się i na które ciągle mogę patrzeć.

Wspomnienia z czasów studiów

Dla mnie, mieszkańca małej miejscowości na Mazowszu, nawet gdy mieściła się ona koło odkrywanego Bełchatowa, już sama możliwość studiowania w wielkim Krakowie była czymś szczególnym, a jeszcze na akademii, wielkiej i wyjątkowej uczelni. Dlatego cały okres właśnie nie tylko ze względów studiowania był szczególny.

Szczególny był sam początek, gdy na kilka miesięcy zamieniliśmy się w górników – praktykantów. Pobyt fizyczny w kopalni podziemnej, wobec poznania specyfiki pracy, kazał mi wybrać odkrywkę, czyli słońce (ale i deszcz), nad głową. W tym okresie wydarzenia toczyły się wokół porażek, a więc, już na samym początku mgr Kogut, który przećwiczył mnie z fizyki. Potem ekonomia polityczna, dalej postrach hydromechaniki dr Trzaska. Wszystko było dla mnie trudne, gdyż byłem absolwentem liceum, stąd przedmioty techniczne musiałem rozpoznawać bojem. Swoje ważne miejsce miał w tej nierównej walce rysunek techniczny ze sławnym RLOJ. Praktycznie trzy pierwsze lata to był w znacznym stopniu pot i łzy. Opisania wymaga mój bój z geologią. Po dwóch dwójach w czerwcu i końcu września, 10 października zdałem ją na pięć. Mimo prośby, dwie dwóje i piątka zostały wraz z datami zdarzeń wpisane do indeksu. I niech ktoś uwierzy, że geologii, w tym „trupków” można nauczyć się w ciągu 10 dni!

Emocjonujący dla całego mojego roku był semestr letni III roku. Dowodem jest, że zaliczony dla większości z nas został przez dziekana prof. Flicka w marcu, już po kolejnym semestrze zimowym. Tak więc na czwartym roku studiowaliśmy bezprawnie.

Wiele można by powiedzieć o „wojsku”, które mnie akurat nie uwierało, ale różnorodność postaw i egzemplarzy w nim uczestniczących była szczególnie widoczna podczas porannych apeli. Prawdziwe studiowanie zaczęło się podczas specjalizacji, a już najbardziej, gdy naszą naukę wziął w swoje ręce prof. Samujłło. Już nie tylko należało się uczyć, ale można było studiować. Tym bardziej, że po trzech latach kindersztuby każdy też mocno tkwił w pozauczelnianym życiu studenckim Krakowa.

Osobnym obszarem było mieszkanie i żywienie, koniecznie rozwiązywane z użyciem kombinatorki, a raczej kombinacji.

We wspomnieniach o studiach chcę jeszcze wrócić do wielkiej dla mnie, chociaż małej posturą postaci prof. Czerskiego. O jego kolokwiach dla asystentów i egzaminach zdawanych od strony do strony krążyły legendy. Mieszał w DS na Gramatyka, gdzie byłem wiceszefem Rady Mieszkańców i dlatego mogłem go poznać jako niezwykle skromnego, spokojnego człowieka, którego nawet najbardziej przykre dowcipy kolegów nie wyprowadzały z równowagi. Moja wyobraźnia tym bardziej ożyła podczas niedawnego pobytu w Holandii. Oglądałem tam rowery żywcem przeniesione z początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, na jednym z takich na trasie uczelnia – Gramatyka, jeździł prof. Czerski.

Drugim szczególnie sympatycznym był prof. Samujłło. Nie tylko był historią odkrywki, ale przede wszystkim pogodnym, niezwykle dowcipnym człowiekiem. No bo kto inny potrafiłby ogłosić, że z powodu mistrzostw Polski w boksie dziekanat będzie nieczynny? Albo po wprowadzeniu oceny 3,5 – dość dobra, przez dłuższy czas wystawiał tylko takie oceny.

Tematem mojej pracy magisterskiej było zaprojektować strzelanie wieloszeregowe z użyciem saletrolu dla Kopalni Morawica. Promotorem pracy był prof. Samujłło. Jak wcześniej podałem, podczas pisania pracy już pracowałem, a profesor wiedział, że mam bezpośredni kontakt z Kopalnią Morawica i piszę o rzeczy wówczas nowoczesnej, z możliwością sprawdzenia w praktyce.

Sam nie mogąc jechać z czystym brudnopisem pracy, poprosiłem o to moją wtedy i obecną teraz żonę. Została bardzo dobrze przyjęta, zostawiła pracę. Profesor podał termin, w którym się z nią zapozna. Żona znowu zgłosiła się w terminie i otrzymała pracę jedynie jak uznał profesor, z poprawioną interpunkcją. Pracę obroniłem i egzamin końcowy zdałem przed komisją, w której był oczywiście prof. Samujłło, w obu przypadkach z wynikiem bardzo dobrym. Sądzę, że moje ówczesne już powiązanie nauki z praktyką było powodem tak ciepłego potraktowania ze strony Pana Profesora.

fot. arch. AMK

Recepta na sukces

Gdybym ją miał, bardzo bym chronił i wybiórczo przekazywał.

Recepta jako zbiór składników zmienia się z wiekiem i doświadczeniem zawodowym, ale i życiowym. Początkowo był entuzjazm, brak barier, odwaga. Później bywałem w zwarciach i konfliktach, nie akceptując innych niż moje rozwiązań. Teraz przyszedł czas kompromisu, czyli „zgody na niezgodę”, poprzez próbę znalezienia się w roli drugiej strony.

Kiedyś uważałem, że aby osiągnąć sukces trzeba żyć mocno, teraz dodałbym i oszczędzać się, gdy mamy jasny cel.

Na sukces składa się realizacja zrównoważonego rozwoju trzech czynników: pracy, łóżka i butów. Pracy, spełniającej oczekiwania i ambicje na poziomie posiadanych kompetencji, a butów i łóżka, poprzez ich wygodę. Z każdym ze składników spędzamy około jedną trzecią życia. Koszmarem jest zła praca, gdy jeszcze buty piją, a łóżko jest niewygodne…

Marzenia zawodowe

Być nadal aktywnym i potrzebnym w obszarze przemysłu wydobywczego, a w nim produkcji kruszyw naturalnych.

Marzenia prywatne

Zdrowia dla najbliższych, a poza tym: zobaczyć oryginały i zebrać kopie wszystkich 37 obrazów malarza holenderskiego złotego wieku – Jana Vermeera z Delft.


Bogusław Kośmider

Przewodniczący Rady Miasta Krakowa

Jest absolwentem Wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Elektroniki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, specjalność automatyka (1983). Ukończył studia podyplomowe w zakresie bankowości i finansów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie (1997).

Motto osobiste

Kto dużo daje, jeszcze więcej otrzymuje.

Motto zawodowe

Nie siłą, a sposobem!

Najważniejsze osiągnięcia w życiu osobistym

Wspaniała żona i rodzina. Spokój i pokój w życiu osobistym. Ciekawa praca i wyjazdy.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu zawodowym

fot. arch. BK

Tematem mojej pracy magisterskiej były Sieci Petri. Promotorem pracy był wówczas dr inż. Tomasz Szmuc (obecnie profesor), zaś recenzentem prof. Ryszard Tadeusiewicz. Staże zagraniczne odbyłem w Szwajcarii, Niemczech oraz Austrii. W Ośrodku Organizacji i Informatyki Przemysłu Petrochemicznego Petroinform pracowałem jako automatyk, prowadząc szereg projektów informatycznych oraz w zakresie automatyki. W wieku 31 lat zostałem wicedyrektorem. Następny etap to praca w bankowości, czyli tworzenie od podstaw nowego banku – Banku Współpracy Regionalnej oraz nowej w nim działalności takiej jak: obsługa komunalna; wyprowadzenie banku z bardzo trudnej sytuacji finansowej, wręcz uratowanie banku – jako zarządca komisaryczny. Udział w tworzeniu polskiej gałęzi jednego z największych banków świata Deutsche Bank 24 Polska jako członek zarządu. Praca w innych bankach (Inwest Bank, BISE, DnB Nord Bank, Bank Ochrony Środowiska SA), w których byłem dyrektorem placówek w Krakowie.

Pozostała działalność zawodowa to praca w holdingu finansowym Krakowskie Centrum Inwestycyjne SA oraz udział w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, spółek giełdowych i prywatnych.

Równolegle prowadzona działalność społeczna: Radny Miasta Krakowa od 1994 roku; Wiceprzewodniczący Rady Miasta 1998–2010; Przewodniczący Rady Miasta Krakowa od 2010 roku.

Największe sukcesy to doprowadzenie do powołania jedynej w Polsce Podatkowej Grupy Kapitałowej i uzysk ponad 150 mln zł w ciągu 15 lat. Ponadto przeprowadzenie reformy systemu mieszkalnictwa komunalnego w Krakowie oraz reformy systemu finansów Miasta Krakowa.

Wcześniej była działalność w harcerstwie, od zucha do instruktora, następnie byłem harcmistrzem, harcerzem Rzeczpospolitej, obecnie jestem członkiem Rady Programowej Fundacji Harcerstwa Drugiego Stulecia przy Prezydencie RP oraz rad programowych Muzeum AK im. Gen. Emila Fieldorfa Nila w Krakowie oraz Muzeum przy Zamku Królewskim na Wawelu – Państwowych Zbiorach Sztuki; Wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski.

fot. arch. BK

Prywatnie

Wyjazdy egzotyczne (Tybet, Kenia, Peru, Indonezja, Brazylia). Muzyka elektroniczna.

Szczególne wspomina z okresu studiów

Egzamin w stanie wojennym, teoria sterowania u ówczesnego dr. inż. obecnie prof. Wojciecha Mitkowskiego. Doktor Mitkowski w ogóle nie kontrolował pisania egzaminu, chyba po raz pierwszy w swoim naukowym życiu, a my – studenci chcieliśmy go bez ściąg napisać.

Rozmowa z wykładowcą fizyki dr. Tomaszem Płazakiem i jego pytanie: „co to jest nauka” i odpowiedź zaspanego studenta – „bezinteresowne kontemplowanie wiedzy”.

Wykład z mechaniki u prof. Zbyszka Stojki i wpisywanie na listę ówczesnych piłkarzy Wisły.

Zapisanie się sporej grupy studentów na zajęcia z projektów automatyki do dr. Jana Dudy na projekt „Kolumna rektyfikacyjna” i wycofanie się znacznej części, kiedy okazało się, że jest to tylko rektyfikacja ropy naftowej.

Przeciekawe wykłady z matematyki u dr Zofii Hensel.

Ciekawe wykłady dr. Wita Jaworskiego z filozofii – miała być marksistowska, a była bardzo szeroka prezentacja różnych nurtów filozoficznych od Arystotelesa, Platona, aż do współczesnych, to było coś!

Recepta na sukces

Mieć cele. Współpracować z innymi i nie przejmować się porażkami.

Marzenia – prywatne, zawodowe

Moje prywatne marzenia to podróż dookoła świata oraz budowa kolejnego domu. Zawodowe to być czynnym zawodowo do minimum siedemdziesiątki.


Karol Stasik

Prezes Zakładów Ceramicznych Bolesławiec Sp. z o.o.

Jest absolwentem Wydziału Ceramicznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w zakresie technologii ceramiki szlachetnej i specjalnej (1970). Ukończył studia podyplomowe w zakresie samorządu terytorialnego na Wydziale Politologii na Uniwersytecie Wrocławskim (2004).

Motto osobiste

Działaj tak, byś mógł patrzeć w lustro przy goleniu.

Motto zawodowe

Realizując swoje cele, nie szkodź innym.

Osiągnięcia w życiu osobistym

Jestem człowiekiem spełnionym: mam syna, wybudowałem dom oraz posadziłem drzewo.

Jestem mężem tej samej kobiety, ojcem trójki dzieci i dziadkiem czworga wnucząt.

fot. arch. KS

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu zawodowym

Przez wiele lat pracowałem w firmach ceramicznych, zajmując różne stanowiska od mistrza po stanowisko dyrektora technicznego. Od kilku lat jestem Prezesem Zakładów Ceramicznych „BOLESŁAWIEC”.

Do ważniejszych osiągnięć w dziedzinie techniki zaliczam: wdrożenie technologii odlewania ciśnieniowego sanitariatów w nieistniejącej już Fabryce Porcelany „Książ”. Uruchomienie urządzeń formierskich w ZC BOLESŁAWIEC, opracowanie oraz wdrożenie wielu rozwiązań technologicznych z zakresu technologii mas oraz szkliw. Ponadto uruchomienie dwóch pieców tunelowych w ZC BOLESŁAWIEC i ZC Przyborsk. Dalsze osiągnięcia to wdrożenie technologii ciśnieniowego odlewania wyrobów w ZC BOLESŁAWIEC oraz opracowanie i wdrożenie tworzywa kordierytowego do wyrobów kominowych.

Miałem także przygodę z samorządem terytorialnym pełniąc przez cztery lata funkcję wiceprezydenta Miasta Bolesławiec, a później Dyrektora Departamentu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego we Wrocławiu. W tym czasie nadzorowałem jednostki organizacyjne obu samorządów oraz realizowałem inwestycje w zakresie dróg, sieci wodno-kanalizacyjnych, obiektów użyteczności publicznej oraz obiektów ochrony środowiska.

Jestem współzałożycielem Zamiejscowego Ośrodka Dydaktycznego AGH w Bolesławcu, dzięki któremu udało się wyszkolić kilkudziesięciu inżynierów ceramików i geologów na potrzeby miejscowego przemysłu. Społecznie jestem Prezesem Bolesławieckiego Towarzystwa Gospodarczego, organizacji zajmującej się organizowaniem konferencji, imprez targowych, konkursów promujących przedsiębiorczość itd. Pełnię również funkcję przewodniczącego Rady Powiatu Bolesławieckiego.

fot. arch. KS

Prywatnie

Moje hobby to historia. Gdybym ponownie mógł wybierać, zostałbym historykiem.

Szczególne wspomnienia ze studiów

Egzamin z chemii fizycznej w A-0. Przed salą tłum. Giełda. Czekam na swoją kolejkę. Otwierają się drzwi. Słyszę swoje nazwisko. Wchodzę. W końcu sali przy biurku profesor Haber. Obok przy stole dwie osoby przygotowują się do egzaminu. Podchodzę do profesora. Dostaję kartkę z pytaniami. Stała ebuliometryczna, prawo Bohra i układ czteroskładnikowy. Siadam przy stole. Próbuję wyprowadzić wzory na dwa pierwsze zagadnienia. O trzecim nie mam zielonego pojęcia – nie doczytałem rozdziału. Pada pytanie. Jest Pan gotów? Niezdecydowanie kiwam głową. Podchodzę do biurka. Profesor spogląda na moje wypociny i mówi: „O wyprowadzeniu wzorów na stałą ebuliometryczną oraz prawo Bohra ma Pan pojęcie, ale się Pan pomylił w samym wyprowadzeniu. Proszę rozwiązać trzeci problem.” Wskazuje punkt na wykresie i pyta: „Co się będzie działo, kiedy będziemy obniżać temperaturę układu?” Mam pustkę w głowie. W tym czasie otwierają się drzwi, bo wychodzi jedna z osób, które wcześniej zdały egzamin. Za drzwiami koledzy: Szczerba, Serkowski, Hamankiewicz. Szczęśliwi, bo już po egzaminie krzyczą: „Pośpiesz się bucu, bo idziemy na wódkę.” Kontem oka dostrzegam uśmiech na twarzy profesora Habera. Ujmuje moją dłoń z ołówkiem i rysuje przebieg zmiany składu, układu czteroskładnikowego. Mówi: „Dziękuję, proszę o indeks.” Podaję indeks, a następnie go odbieram z rąk profesora w przekonaniu, że mam pałę. Nie odpowiedziałem w sumie na żadne pytanie. Wstaję. Dziękuję. Przed drzwiami otwieram indeks. Szok. Mam wpisaną tróję.

Recepta na sukces

Upadając, myśl o powstaniu.

Marzenia

Mieć znowu 25 lat i gęste włosy.


Ks. Jacek Stryczek

Prezes Stowarzyszenia WIOSNA; duszpasterz akademicki i ludzi biznesu

Jest absolwentem Wydziału Maszyn Górniczo-Hutniczych Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, specjalność wibroakustyka (1988) oraz teologii na Papieskiej Akademii Teologicznej (1993). Otrzymał medal Milito Pro Cristo za akcję Szlachetna Paczka (2014); tytuł Społecznika Roku Tygodnika Newsweek oraz nagrodę Polskiej Rady Biznesu im. Jana Wejcherta za wybitne osiągnięcia w kategorii Działalność Społeczna (2012). Doceniony za wybitny talent zarządczy i umiejętność tworzenia wizji zmieniającej świat (akcja Szlachetna Paczka) otrzymał Magellana Roku 2012. Został Człowiekiem Roku w plebiscycie Gazety Krakowskiej (2010).

Motto osobiste

Od 16. roku życia szukałem szczęścia i prawdy. Najpierw metodą prób i błędów znalazłem szczęście. Po prostu, po drodze odrzucałem wszystko to, co było jedynie przyjemnością. Przyjemność rodzi się z kacem: najpierw jest przyjemnie, a potem nieprzyjemnie. Np. pijemy, a potem znowu jesteśmy spragnieni. Szczęście jest odporne na cierpienie i trwałe. Szczęście znalazłem zupełnie przypadkowo, poproszony o pomoc pani Ani (starszej, schorowanej osobie) z ulicy Grodzkiej. To był efekt uboczny. Wtedy odkryłem, że więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu. To było na pierwszym roku moich studiów na AGH. Potem już tylko praktykowałem, a w końcu zacząłem uczyć innych, jak znaleźć szczęście. Tak powstała m.in. Szlachetna Paczka.

fot. arch. JS

Motto zawodowe

Jak odróżnić w moim przypadku motto zawodowe od osobistego? W każdym razie, poszukiwanie prawdy doprowadziło mnie do przykazania miłości wzajemnej. Ta zasada mówi, że nie sztuką jest kochać. Bo każdy chce kochać. Sztuką jest tak kochać, że ten, którego kocham, też potrafi kochać. Przykazanie okazało się uniwersalne. Miłość wzajemna przysposobiła mi wielu przyjaciół. Okazało się również, że jest skuteczne w działalności społecznej i biznesowej. Bo ludzie uwielbiają, gdy ktoś o nich dba, słucha i pomaga, a jeśli na dodatek stają się lepsi, to łatwo przewidzieć, że chcą tego więcej.

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu osobistym

Dla mnie sprawa jest oczywista: największym moim osiągnięciem jest obcowanie z Prawdą, a ponieważ Bóg ma inne zdanie niż ja, wciąż moje życie jest interesujące i zmienia się.

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu zawodowym

W 2001 roku powstało Stowarzyszenie WIOSNA. Od tej pory rozwija się mniej więcej w tempie razy dwa razy każdego roku. Najbardziej znane projekty, to Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości.

Dostałem też Nagrodę Polskiej Rady Biznesu im. Jana Wejcherta, czy tytuł Społecznika Roku Tygodnika Newsweek. Nie są to moje osiągnięcia. Raczej społeczne potwierdzenie koncepcji, która we mnie powstała. Otóż stwierdziłem, że łatwo mieć ideały. Jeśli jednak ideały są prawdziwe, powinny też przynosić dobre owoce, czyli wyniki. Wszedłem więc z moimi ideałami na wolny rynek. Po prostu tyle. Za tym kryją się również nieprzespane noce przez kilka lat. Bo wolny rynek jest brutalny.

„No, skoro jestem księdzem, to nie mogę spełniać się w tych sukcesach” – ks. Jacek WIOSNA Stryczek.

Wbrew bardzo medialnemu wizerunkowi, ks. Jacek Stryczek nie potrafi chwalić się swoimi osiągnięciami zawodowymi i owoce działalności WIOSNY postrzega w kontekście spełniania się ideałów, a nie osiągnięć zawodowych – mówi Agata Brataniec – koordynator Biura Prezesa Zarządu Stowarzyszenia WIOSNA. Sukcesem księdza jest urzeczywistnienie w polskim społeczeństwie idei miłości wzajemnej.

W 2013 roku Szlachetna Paczka połączyła ponad 600 000 Polaków – wolontariuszy, darczyńców, rodzin w potrzebie. Ludzie przestają być obojętni na los drugiego człowieka. Wydobywają z siebie wzajemnie dobro. Trudno tak naprawdę powiedzieć, kto uzyskuje większą pomoc: rodziny, które zostają obdarowane i które otrzymują prezenty odpowiadające ich potrzebom?; wolontariusze, którzy przekraczają siebie, docierają do prawdy o drugim człowieku?; a może darczyńcy, którzy swoim zaangażowaniem przełamują bariery społeczne, gromadzą wokół siebie wielu ludzi, którzy również chcą zaangażować się w Paczkę i pomóc innym? Jak mierzy się to dobro, które wydobywamy z ludzi? Tą iskrę, która inspiruje wszystkich tych ludzi do zmiany życia?

fot. arch. JS

Jest też Akademia Przyszłości, program, który uczy wygrywać dzieci teraz w szkole i później w życiu. Z dziećmi, z którymi pracują wolontariusze Akademii często nie są w stanie już pracować szkoły. W tej edycji 2013/14 bierze udział 1700 dzieci w całej Polsce. Pracujemy w systemie 1 na 1, co oznacza, że w pracę z dziećmi jest zaangażowanych 1700 wolontariuszy. Każde dziecko przez cały rok szkolny uczestniczy w indywidualnych spotkaniach z tutorem, który przede wszystkim pracuje nad zmianą jego postaw życiowych, które dziecko wynosi często z trudnego domu.

WIOSNA zmienia polskie społeczeństwo. Tworzymy systemy aktywacji zawodowej dla osób niepełnosprawnych. Uruchamiamy systemy pracy z absolwentami, którzy mają trudności w odnalezieniu się na rynku pracy. Pracujemy z grupą wiekową 50+, której chcemy umożliwić powrót na rynek pracy.

Sukcesem jest to, że iskra dobra, którą WIOSNA rozpaliła 13 lat temu ciągle rozpala ludzi.

A oprócz tego ksiądz Jacek Stryczek jest: PR-owcem, jego eventy odbijają się szerokim echem w mediach (wystarczy wspomnieć ustawienie konfesjonału przed Galerią Krakowską, aplikację na stanowisko szefa polskiej lewicy, akcję posypywania chleba popiołem przed jednym z krakowskich kebabów w Środę Popielcową). Jest też publicystą (regularnie pisze w „Dzienniku Polskim” i „Gościu Niedzielnym”); inicjatorem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, w kraju i za granicą; duszpasterzem akademickim i duszpasterzem ludzi biznesu. Współtworzy reklamy, jest strategiem marek, tworzy plany komunikacyjne, rozwiązania w procesie zarządzania. Prowadzi szkolenia biznesowe.

Prywatnie

Byłem na Matterhornie.

Szczególne wspomina z okresu studiów

Dla mnie studia były ciekawe z dwóch powodów. Przede wszystkim z powodu matematyki i fizyki i jeszcze więcej matematyki. Czyli przebywanie w przestrzeni abstrakcyjnej. Tu ukłony w stronę prof. Trojanowskiego i prof. Bielasa. Reszta była szkołą charakteru. I opłacało się.

Recepta na udane życie

Pytanie, czym jest udane życie? Czym je zmierzyć? Przynajmniej ja wciąż zmierzam w nieznane.

Marzenia – prywatne, zawodowe

Jeśli marzenia są horyzontem naszej wyobraźni, to co powiedzieć, po ich przekroczeniu?


Zbigniew Kazimierz Witek

XIV Prezes Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie

Jest absolwentem Wydziału Elektrotechniki Górniczej i Hutniczej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w zakresie elektroniki przemysłowej (1971).

Motto osobiste

Więcej być niż mieć oraz za ks. prof. Michałem Hellerem: Nauka daje mi wiedzę, a religia sens.

Motto zawodowe

Polska jest jedyną rzeczą, na której mi naprawdę zależy. Kultura Polska na całym terytorium polskim jest mi najcenniejsza, bo wiem, że istnieją narody bez terytorium, bez języka, bez państwa, ale nie przetrwają narody bez kultury.

prof. Karol Estreicher

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu osobistym

Najważniejszym celem, który osiągamy wraz z żoną Małgorzatą jest „Rodzina Zespolona” z rodzicami, dziećmi, wnukami i prawnukami, w której wszyscy mają dobry start i ochronę w razie potrzeby. Ten niełatwy eksperyment jest realizowany z dobrym skutkiem od 1972 roku.

fot. arch. ZKW

Żona Małgorzata jest prawnikiem po Wydziale Prawa UJ, córka Agnieszka Małgorzata – matka naszej 10-letniej wnuczki Zosi jest absolwentką Wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Elektrotechniki AGH, kierunku automatyka i robotyka oraz bankowości na Uniwersytecie Ekonomicznym. Syn Przemysław – ojciec naszego 3-miesięcznego wnuczka Antosia jest również absolwentem kierunku automatyki i robotyki Wydziału EAiIE AGH i marszandyzmu Wyższej Szkoły Handlowej w Krakowie. Jego żona Agnieszka Aleksandra jest prawnikiem/finansistą.

Nad biurkiem mojego przyjaciela Macieja Słomczyńskiego, tłumacza dramatów Szekspira, „Ulissesa” Jamesa Joyce`a, autora kryminałów pod pseudonimem Joe Alex, wisiało namalowane kursywą Solidarności hasło: „Nie ma wolności bez pieniędzy” – ta częściowa prawda może pomóc w realizacji zamierzeń. Co do mnie, mogę stwierdzić, że zawsze miałem szczęście i odwagę „bycia wolnym”, zaś wolność w kreowaniu tego co robię, dała mi podstawy do zbudowania „Zespolonej Rodziny”.

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu zawodowym

Po obronie pracy inżynierskiej napisanej pod kierunkiem prof. Aleksego Kurbiela, rozpoczęła się w lutym 1972 roku przygoda z AGH jako pracodawcą. W latach 1972–2004 pracowałem kolejno: w Instytucie Maszyn i Sterowania Układów Elektroenergetycznych kierowanym kolejno przez prof. Władysława Kołka i Docenta Zdzisława Klonowicza; w wyodrębnionym z IMISUE zakładzie Metrologii Elektrycznej kierowanym przez znakomitego szefa prof. Michała Szypera; w międzyczasie, w latach 1988–1990, pełniłem funkcję Dyrektora Ośrodka Badań Naukowych i Eksportu w pionie Prorektora AGH prof. Józefa Giergiela, gdzie przecierałem drogę kapitalizmowi przez skostniałe uczelniane struktury administracyjne.

Mnie jednak „ciągnęło do sztuki i historii”. Już w szkole średniej poznałem moją przyszłą żonę Małgosię, córkę znanych, krakowskich aktorów, poznałem twórców Kabaretu „Jama Michalika”, zawiązały się przyjaźnie ze znakomitymi artystami malarzami: Janem Szancenbachem, Juliuszem i Teresą Joniakami i innymi. Moim sąsiadem na ul. Worcella i przyjacielem był legendarny prof. Witold Żabicki z Wydziału Górniczego AGH, skarbnica wiedzy o tradycyjnych knajpach piwnych i pochodach górniczych na Barbórkę, które kreował i którym przewodził konno po Krakowie. Na szczęście udało mi się zarejestrować własną kamerą VIDEO kilkanaście godzin rozmów z profesorem o historii AGH i tradycji górniczej i wydać na DVD na 90-lecie AGH.

W marcu 1996 roku zostałem wybrany na Walnym Zebraniu Prezesem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie (rok założenia 1854). W latach 1997–2004 dzięki poparciu ówczesnego Rektora AGH, pierwszego w historii z Wydziału Elektrycznego (Człowieka Renesansu) prof. Ryszarda Tadeusiewicza i mojego szefa prof. Michała Szypera, udzielono mi bezpłatnego urlopu dla ratowania upadającego Towarzystwa i fortuny Rodu Estreicherów.

Ogrom wyzwań z tym związanych nie pozwolił mi na powrót na uczelnię. Cały mój czas i energię postanowiłem dać TPSP w Krakowie, towarzystwu, którym kieruję już 17 lat, z corocznym poddaniem ocenie mojej i zarządu działalności w TPSP uczestnikom Walnych Zebrań.

Od prawej: Wacław Mytar – gitara basowa, Jerzy Kątniak – gitara rytmiczna (zmarł), Adam Puchta – perkusja (zmarł), Marian Chwała – gitara solowa, kompozytor, Zbigniew Kazimierz Witek – vocal, szef zespołu - fot. arch. ZKW

Od prawej: Wacław Mytar – gitara basowa, Jerzy Kątniak – gitara rytmiczna (zmarł), Adam Puchta – perkusja (zmarł), Marian Chwała – gitara solowa, kompozytor, Zbigniew Kazimierz Witek – vocal, szef zespołu

Do spraw szalenie ważnych dla mojej Alma Mater jest dokumentowanie jej historii i tradycji. Byłem pomysłodawcą i członkiem zespołu realizującego dwukrotnie (1997 i 2002) książki „Who is who?” Wydziału Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki. Byłem współorganizatorem i wiceprezydentem Stowarzyszenia SAEWE AGH, którego pierwszym prezydentem był prof. Józef Czajkowski.

Jednak na czele szumnie nazywanych tzw. osiągnięć wysuwa się kierowanie Towarzystwem Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Pełna niezależność w podejmowaniu i realizacji decyzji, podlegająca każdego roku ocenie przez Walne Zgromadzenie, przy braku jakichkolwiek dotacji rządowych czy samorządowych (prócz grantów na finansowanie części wydawnictw) nie przeszkodziło kierowanemu przeze mnie odrodzonemu zarządowi: w uratowaniu upadającego, zadłużonego i rozkradzionego towarzystwa i jego odrodzenie; w wydaniu kilkudziesięciu albumów malarstwa, rzeźby i grafiki – w realizacji serii filmów własnym, profesjonalnym zespołem filmowym pt. „Galeria Artystów Pałacu Sztuki”; w wydaniu kilkudziesięciu płyt DVD w seriach edukacyjnych dla dzieci i młodzieży o sztuce, kulturze, architekturze i historii Polski, rozprowadzanych nieodpłatnie pt. „Edukacja Młodych Polaków”; w utworzeniu jedynego w Polsce „Muzeum Rodu Estreicherów, Strat Kultury i Rewindykacji” w Willi Karola Estreichera jr.; w wykonaniu remontów Pałacu Sztuki, Dworku Jana Matejki i Willi Karola Estreichera jr.; w organizacji przez 17 lat ponad 450 wystaw w Pałacu Sztuki w Krakowie; w wydaniu 8 tomów liczących średnio po 800 stron „Dziennika Wypadków Karola Estreichera jr.” wraz z płytami DVD i CD; w organizacji i kierowaniu Instytutu Badań, Dokumentacji i Poszukiwań Dzieł Sztuki im. Karola Estreichera jr.; plonem jego działalności były cenne, oryginalne dokumenty grabieży Polski; w uratowaniu Archiwum Rodu Estreicherów z zasobami sięgającymi po wiek XVIII, jedynego takiego w Polsce archiwum pięciopokoleniowego mieszczańsko-profesorskiego rodu; w wydaniu publikacji o Stratach Kultury Polskiej podczas wojen z sąsiadami oraz organizacji konferencji naukowych w PAU dot. wojennych strat podczas II wojny światowej; w organizowaniu wystaw promujących młodych polskich artystów, poprzez organizowanie corocznych wystaw najlepszych Dyplomów ASP i PLSP.

Prywatnie

Muzyka – byłem założycielem, szefem i wokalistą zespołu big beatowego „Agaty”, część naszych własnych kompozycji przetrwała na CD. Nauka – od 16 roku życia zajmowałem się teoretycznie i praktycznie szybkim, niekonwencjonalnym i skutecznym nauczaniem matematyki i fizyki – od wiedzy elementarnej po uniwersytecką. Fizyka współczesna, badanie wszechświata w skali mikro i makro, i ich ciągle aktualizowane odkrycia. Sztuki piękne – budowanie kolekcji malarstwa, rzeźby i grafiki oraz teatr. Historia – ze szczególnym uwzględnieniem grabieży Polski, zwłaszcza polskich dóbr kultury przez sąsiadów od XVIII do XX wieku w trakcie rozbiorów i wojen. Filmowanie – wydarzeń i historii rodziny; kabaretu „Jama Michalika” – na DVD pt. „Od Zielonego Balonika po Jamę Michalika”; historii, tradycji i obyczajowości górniczej – na DVD, na 90-lecie AGH wg prof. Witolda Żabickiego – wykładów o sztuce, kulturze i historii Polski – na DVD, pt. „108 filmów z Jerzym Madeyskim”; wernisaży, kilkuset wystaw w Pałacu Sztuki w latach 1996–2014.

Jako producent filmowy zrealizowałem 11 filmów o polskich artystach i ich twórczości, ukazały się na DVD w serii „Galeria Artystów Pałacu Sztuki” (były emitowane w TVP3) oraz film „Akcja Burza – Armia Krajowa 1944” na DVD, w związku z wystawą pod tym samym tytułem w 2004 roku w Pałacu Sztuki.

Wspomnienia z czasów studiów

Choć jest ich wiele, to wybrałem „ogólnowojskowe” związane ze studium wojskowym na AGH. Jako byłemu harcerzowi, komendantowi biało-niebieskiego szczepu „Żbicza gromada” wyznaczono mi funkcję szefa baterii (byliśmy przeznaczeni do artylerii). W każdy poniedziałek o 7:00 (nieludzka to dla studentów pora) organizowałem za Biblioteką Główną AGH apel kanonierów, wypełniałem dziennik (za co płacono mi 240 zł miesięcznie) i jako funkcyjny często mogłem obserwować musztrowanie studentów na korytarzach A-0.

Głównym specjalistą od musztrowania i kroku defiladowego był „były ułan” podpułkownik Roman B. Z racji charakterystycznego nosa nazywany przez musztrowanych „Truskawką”.

A oto skomponowany przeze mnie dowcip o obywatelu pułkowniku i puszczony w obieg: „…Obywatel pułkownik R.B. przywołał kanoniera i poleca wymienić jakie zna szeregi? Student myśli…, myśli i powiada: szereg Taylora, szereg Eulera i Maclaurina. A obywatel pułkownik krzyczy oburzony: Nie w NATO!, w naszym wojsku!!!

Podchwycony i powtarzany przez studentów dowcip obiegł AGH podkreślając lekkie braki wiedzy wszystko wiedzących oficerów LWP, bo matematyczne szeregi funkcyjne potęgowe Taylora, Maclaurina czy szereg liczb zespolonych Eulera tak się miały do szeregów wojskowych jak przysłowiowa „pięść do nosa”.

Trwały poszukiwania autora, jak mówiono „dowcipnisia”, na szczęście nieskutecznie. Po latach, gdy już byłem pracownikiem AGH, przyznałem się do autorstwa panu pułkownikowi, ale emocje przy piwie już opadły.

Recepta na sukces

Nie sądzę, by istniała jedna uniwersalna, bo wyznaczane są różne cele, priorytety, hierarchie ważności, uwarunkowania, wybór drogi.

Ja działałem zawsze na pograniczu wielu dziedzin, w obszarach często słabo rozpoznawanych czy wręcz niedocenianych, a przede wszystkim starając się wzmacniać różnymi środkami i doświadczeniami wzajemnie nauki ścisłe, humanistyczne i kulturę.

Gdybym miał dopasować do siebie mądrości innych, to zacytowałbym: Walta Disneya (którego filmy mnie fascynują i oglądam je nadal): „Dokonywanie rzeczy niemożliwych to dobra zabawa”; Steva Jobsa: „Lubię życie na przecięciu nauk humanistycznych i technologii”, „Najlepsze metody przewidywania przyszłości to jej tworzenie”, następnie Wayne’a Gretzky’ego: „Należy jechać tam, gdzie krążek zmierza, a nie tam, gdzie znajduje się w danym momencie” oraz bliskie są mi hasła Bauhaus-u: „Bóg tkwi w szczegółach” i „Mniej znaczy więcej”.

Marzenia

Jest ich wiele, życie generuje nowe. Parafrazując słynne słowa Prezydenta J.F. Kennedy’ ego „Nie pytaj, co możesz dostać, powiedz, co możesz dać Polsce, Krakowowi, AGH – swojej Alma Mater?”

Marzy mi się wznowienie na wielką skalę, nowoczesnymi narzędziami, edukacji humanistycznej studentów AGH. Byłby to rodzaj kontynuacji wykładów z historii sztuki XI Prezesa TPSP, prof. Karola Estreichera jr., których na przełomie lat 60. i 70. XX w. słuchaliśmy w wypełnionej po brzegi Sali Amfiteatralnej. Wyrażam wdzięczność za pomysł i realizację ówczesnemu dziekanowi prof. Antoniemu Pachowi, bo skutki tej działalności do dziś owocują w kulturze i poziomie absolwentów AGH. Choć czas jest inny, nie ma już Karola Estreichera jr., to w Pałacu Sztuki przygotowaliśmy wspaniałe filmowe materiały, m.in. z Jerzym Madeyskim, które chętnie udostępnię. Są pomysły na nowe. W porozumieniu z Panem Rektorem prof. Tadeuszem Słomką, mam taką nadzieję, że uda nam się trafić „pod strzechy”, a zainteresowanie można by wzmocnić organizując konkursy z nagrodami fundowanymi przez firmy, których prezesami i dyrektorami są absolwenci AGH.

Zwykle moje marzenia się spełniają, zobaczymy, czas pokaże.

cykl Sylwetki Absolwentów AGH
redaguje Małgorzata Krokoszyńska