Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
25 kwiecień 2024

AGH Lokomotywą Postępu

Z dumą i satysfakcją mogę powiedzieć, że nasza lokomotywa po prawie dwuletniej przygodzie dotarła na AGH. Spotykając studentów z Kół Naukowych odbyła przemianę z wraku przeznaczonego do złomowania w lśniącą i wprawiającą w zachwyt przechodniów maskotkę jednej z największych uczelni technicznych w Polsce. Z tego miejsca pragnę szczególnie podziękować wszystkim osobom oraz instytucjom, dzięki których przychylności ten na pozór szaleńczy pomysł doczekał się realizacji. W szczególności chcę podziękować Władzom AGH, bez których pomocy, zaufania i przychylności nie moglibyśmy nie tylko zakończyć projektu, ale nawet ruszyć z miejsca.

Narodziny pomysłu

Jeżdżąc pociągiem wielokrotnie byłem świadkiem zalegania na bocznicach zdezelowanych parowozów. Widok ten wręcz ściskał moje serce, chciałem coś z tym zrobić, ale co może uczeń liceum, którym wówczas byłem? Sytuacja zmieniła się, gdy wraz z kolegą Maciejem Królem założyliśmy Studenckie Koło Naukowe Przedsiębiorców „Firma” w Akademii Górniczo-Hutniczej. Idea powołania właśnie takiego Koła, wbrew temu, że ja studiowałem Inżynierię Materiałową na Wydziale Metali Nieżelaznych, a on Budownictwo na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej, wywodziła się z naszych ciągotek do organizowania różnych przedsięwzięć, z których najbardziej znane (wśród studentów) to imprezy z cyklu „Absinth Party”, na których bawiło się każdorazowo około dwustu osób, a które organizowane były bez wkładu finansowego. Organizujemy również akcje charytatywne Wesołe Święta Dzieciom, dzięki którym podopieczni z kilku domów dziecka otrzymują prezenty od „Mikołaja” (www.swietadzieciom.agh.edu.pl). Czynnikiem, który przesądził o skierowaniu uwagi koła na tory zabytków kolejnictwa był także fakt iż nasz ówczesny mentor, doktor ekonomii pani Maria Korzec, jest Kierownikiem Ośrodka Historii Techniki z Muzeum AGH.

Wybór lokomotywy

Tak więc nasze Koło z dużą ilością pomysłów, bardzo prężnie zaczęło swoją działalność. Na jednym z pierwszych spotkań rzuciłem propozycję, aby zrobić coś spektakularnego, co przede wszystkim pokaże młodym ludziom, że da się w Polsce coś zmienić na lepsze. Nie ukrywam, że bardzo ważną rolę przy podejmowaniu tego przedsięwzięcia odegrał Maciek, a konkretnie jego zapał. Mówił wtedy „pokażmy reszcie, że się da, że potrafimy! Że jeżeli młodzi ludzie nie zaczną brać spraw w swoje ręce, to w tym kraju nie będzie nigdy lepiej!”. Początkowo projekt zakładał pozyskanie od PKP CARGO SA eksponatu, wyremontowanie go z pomocą studentów, namalowanie na nim wielkiego serca i oddanie do licytacji na aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Projekt ewaluował po konsultacji z Pełnomocnikiem Rektora ds. Kół Naukowych Pionu Hutniczego dr. Leszkiem Kurczem, którego doświadczenie, przychylność oraz zaangażowanie, były dla nas pomocą nie do przecenienia, nie tylko na tym etapie, lecz podczas trwania całego projektu. Doktor Kurcz poradził nam, aby zatrzymać obiekt na uczelni, gdzie będzie atrakcją turystyczną i na długo stanie się pomnikiem zaradności naszych studentów. Tak wykrystalizowała się koncepcja ratowania lokomotywy parowej. W tym okresie nie było jeszcze wybranego modelu i prawdę mówiąc nie mieliśmy pojęcia o tym jakie są w ogóle modele parowozów. Pierwszym krokiem jaki wykonaliśmy był wyjazd do Krzeszowic, gdzie w rzekomym skansenie znajdowały się parowozy. To co tam zobaczyliśmy utwierdziło nas w przekonaniu o słuszności naszego zadania. Spośród znajdujących się tam zabytków największe wrażenie zrobiła na nas lokomotywa Ty2, zapragnęliśmy mieć taką samą. Drugiego dnia realizacji naszego projektu wybraliśmy się do Tarnowskich Gór na święto Gwarków, gdzie jedną z atrakcji był przejazd składem ciągniętym przez upatrzony przez nas parowóz. Byliśmy zafascynowani i podekscytowani mogąc oglądać naszą „wybrankę” w akcji. Na tym zlocie spotkaliśmy załogę skansenu w Pyskowicach, konkretnie Towarzystwa Ochrony Zabytków Kolejnictwa i Organizacji Skansenu Pyskowice. Ludzie ci podsycili palący się w nas zapał i wraz z Robertem Dylewskim z Fundacji Era Parowozów przekazali nam listę ośmiu lokomotyw Ty2 wystawionych do przetargu, którego celem było pozbycie się ze stanu PKP SA parowozów poprzez pocięcie ich na przysłowiowe żyletki. Był jeden problem, przetarg miał się odbyć w środę czyli za pięć dni. Po powrocie do Krakowa praktycznie „obracając się na pięcie” i zabierając ze sobą jeszcze jednego zapaleńca Mateusza Wędrychowicza, udaliśmy się w ponad dwutysięczno kilometrową podróż po Polsce, żeby obejrzeć wszystkie eksponaty. Większość z nich znajdowało się w Województwie Pomorskim, a że to dość daleko od Krakowa, tak więc po podróży zdążyliśmy jeszcze obejrzeć wschód słońca na morskiej plaży. Interesujący nas eksponat znajdował się w Chojnicach. Niesamowitym zbiegiem okoliczności było to, iż wszystkie przetargowe lokomotywy to Ty2 bądź Ty42. Zauważyliśmy, iż los nam sprzyja.

Tempo realizacji projektu było ogromne. Po powrocie, w poniedziałek rano poszliśmy na otwarcie wystawy w Muzeum, którą otwierał Rektor AGH prof. Antoni Tajduś. Tam właśnie, dzięki naszej opiekunce pani dr Korzec, mieliśmy szansę przedstawienia rektorowi naszej, jak można by sądzić, szalonej idei. Kolejną mile zaskakująca rzeczą było to, że rektor okazał się osobą przychylną naszej studenckiej inicjatywie i chętnie poparł projekt. Problemem był jednak fakt, że za dwa dni miał się odbyć przetarg. Tu dzięki wsparciu rektora z pomocą przyszedł nam pan Mirosław Szymański, Prezes Fundacji Era Parowozów. Efektem współpracy było wycofanie z przetargu wszystkich zabytków. Doszukano się wady prawnej przetargu w postaci braku wyceny historycznej eksponatów. Lokomotywy były uratowane!

Pozyskanie Lokomotywy
oraz lokalizacji

Od tego momentu zaczęła się dużo trudniejsza, bardzo mozolna część przedsięwzięcia. Projekt realizowaliśmy od początku do końca we dwóch, jedynie przy produkcji materiałów promocyjnych pomagał nam wspomniany już Mateusz oraz Kamil Pycia (obaj studiowali ze mną na Wydziale Metali Nieżelaznych). Musieliśmy wykonać setki telefonów i maili, przekonać dziesiątki osób do słuszności projektu oraz przygotować materiały promocyjne. W efekcie naszych półrocznych starań dostaliśmy od Kolegium Rektorskiego AGH bardzo korzystną lokalizację na terenie uczelni przy jednej z najruchliwszych ulic Krakowa, a od PKP bezpłatny siedmiuset kilometrowy transport i użyczenie lokomotywy wraz z wagonem. W tym momencie projekt rozwinął się i chcieliśmy wykorzystać ofiarowany nam teren jako skwer dla studentów, który nosiłby nazwę „Stacja AGH” i stanowił symbol już nie tylko aktywności młodych polskich intelektualistów, ale i nowoczesnego podejścia do ratowania zabytków. Naszym argumentem w negocjacjach z uczelnią był fakt znacznej reklamy jaką niesie ze sobą realizacja projektu. Podobnie było podczas rozmowy ze sponsorami, a przede wszystkim z PKP. Należy tu nadmienić, że cały projekt w założeniu miał być realizowany bez wkładu finansowego ze strony AGH.

Odbiór lokomotywy po półrocznych staraniach, Chojnice marzec 2008 - fot. Piotr Pohorecki KSAF

Transport do Krakowa

Po całonocnej podróży pociągiem do Chojnic zobaczyliśmy naszą „Żyletę”, która była wielka i całkowicie zardzewiała. Pełni zapału przypięliśmy na niej baner, który promował AGH na całej trasie przejazdu i rozlokowaliśmy się w wagonie na drewnianych pryczach. Mieliśmy nadzieję, że dojedziemy do Krakowa na drugi dzień, choć sceptyczni pracownicy kolei prorokowali nam tygodniową podróż. Jadąc 30 km na godzinę przez 700 km i oglądając niesamowite widoki zaczęliśmy wierzyć w ich słowa. Jednak choć nie na planowany termin, to dotarliśmy na stację Kraków Płaszów w niedzielę. Przygoda z lokomotywą trwała już prawie rok, ale to teraz miała zacząć się prawdziwie żmudna praca nad projektem.

Remont

Parowóz zwany w mediach „Żyletą” był w Krakowie Płaszowie, ale nie mieliśmy rozwiązanej kwestii remontu eksponatów. Przypomnę tutaj, że praktycznie wszystko, co wiąże się z projektem, liczone jest w dziesiątkach tysięcy złotych i rzeczą niesamowicie trudną jest zminimalizowanie tych kosztów. Z pomocą ponownie przyszli nam Krzysztof i Zbigniew Jakubina ze Skansenu w Pyskowicach. Skierowali nas do pana Mariusza Hrabaka Kierownika Wydziału Napraw Wagonów Przedsiębiorstwa Transportu Kolejowego Sp. z o.o., który rozumiał nasz zapał i determinację i dlatego obdarzając nas ogromną dawką zaufania postanowił pomóc. Przekonał zarząd firmy do przetransportowania Żylety na Śląsk oraz do podjęcia się tak specyficznego zadania jakim jest remont parowozu. Odtąd co tydzień odwiedzaliśmy zakład w Dzierżnie by śledzić postępy prac, ponadto odpowiedzialni byliśmy za zdobywanie brakujących części, uzupełnianie dokumentacji technicznej, a także obniżenie kosztów. W tym ostatnim bardzo pomógł nam Krzysztof Sarna, właściciel firmy Carsystem Wschód przekazując materiały do położenia podkładu i polakierowania lokomotywy. Przychylność i pomoc okazał nam również Bartosz Kłosowicz z firmy Lak Car, który pomógł znaleźć wymienioną wyżej firmę lakierniczą i zajął się lakierowaniem mniejszych elementów. Dużym problemem przy renowacji tego typu zabytków jest także brak większości części wykonanych z metali kolorowych. Taki stan rzeczy spowodowany jest przez tak zwanych „amatorów zbieractwa”, którymi często byli sami kolejarze. Wysoka cena metali w połączeniu z łatwością demontażu części sprawiły, że praktycznie na żadnej lokomotywie nie da się zobaczyć panewki ani oryginalnej tabliczki z Herbem Polski i numerem serii. Nasz Ty2 ma szczęście, że trafił na AGH. Dzięki przychylności prof. Stanisława Rzadkosza z Wydziału Odlewnictwa lokomotywa odzyskała części, o których mowa.

Remont okazał się bardziej dogłębny niż początkowo zakładaliśmy, Dzierżno listopad 2008 - fot. ZS

Remont z uwagi na swą specyfikę był długotrwały i problematyczny, ale z dniem 6 lutego 2009 zakończył się kolejny przełomowy etap projektu. Dzięki wymienionym sponsorom oraz pomocy całej ekipy zajmującej się naszym zabytkiem efekt był oszałamiający. Warto dodać, że zakład w Dzierżnie uruchomił już jeden parowóz na własny użytek, nasz był drugi, a w kolejce za nim pojawiło się kilka następnych, przez co możemy śmiało powiedzieć, że koła naukowe AGH czynnie wzmogły ratowanie zabytków kolejnictwa w Polsce.

Pracownicy pod okiem pana Mariusza Hrabaka dbają o to by wszystko idealnie pasowało, Dzierżno październik 2008 - fot. Marek Torma

Po ponad pięciu miesiącach z hali Przedsiębiorstwa Transportu Kolejowego, Zakładu Napraw i Utrzymania Taboru Sp. z o.o. w Pyskowicach (Dzierżno) wyjechała „Żyleta”. Prorektor ds. Ogólnych AGH prof. Tadeusz Słomka osobiście odbierał nasz AGH-owski parowóz po remoncie i tak jak wszyscy był oczarowany efektem przemiany z „kupy złomu na kołach” w lśniącą maszynę, przypominającą o dawnej potędze lokomotyw parowych. Można śmiało powiedzieć, że w lutym 2009 roku, była w lepszym stanie niż 66 lat temu, gdy wyjeżdżała z fabryki lokomotyw w Elblągu.

Pierwszy etap zakończony, tender czeka na malowanie, Dzierżno listopad 2008 - fot. ZS

Równolegle były prowadzone prace nad zagospodarowaniem terenu na wysokości pawilonu B-5, gdzie zlokalizowany jest projekt. Pierwotnie koncepcja zakładała stworzenie wokół zabytków sieci alejek wraz z fontanną. Dziś dzięki pracom działu technicznego uczelni, kanclerza mgr. inż. Henryka Zioło oraz Dyrektora ds. Organizacji mgr. Jacka Szopy zamiast fontanny zostanie na skwerze umieszczony zegar słoneczny.

Efekt oszałamiający, lokomotywa piękniejsza i bardziej błyszcząca niż za czasów świetności, Dzierżno luty 2009 - fot. ZS

Powrót do Krakowa

W maju odbył się transport lokomotywy ze Śląska do Krakowa, a następnie przy pomocy firmy Panas Transport na teren uczelni. Dzięki zaangażowaniu Andrzeja Żurka naczelnika PKP Cargo i dyrektora Małopolskiego Zakładu Spółki Janusza Sitarza, transport do stacji Kraków Łobzów, załadunek do transportu na teren AGH odremontowanego parowozu, poszedł bardzo sprawnie. Bardziej problematyczny, ale i spektakularny odcinek przewozu ze stacji na teren AGH odbył się bez większych problemów dzięki specjalizującej się w tego typu przewozach firmie pana Przemysława Panasa. Ojciec właściciela firmy był mechanikiem na właśnie takiej lokomotywie i z nią wiązała się duża część dzieciństwa pana Panasa. Pomogło to nam w negocjacjach, pociągając za sobą obniżkę kosztów przewozu naszej „Żelaznej Maskotki” ulicami Krakowa do symbolicznej kwoty. Trasa przejazdu lawet samobieżnych wiodła przez ulice: Wrocławską, Kijowską i Czarnowiejską. Transport odbył się nocą z 22 na 23 maja wywołując duże zainteresowanie mieszkańców Krakowa. Żyleta dotarła do stacji przeznaczenia.

Firma Przemysława Panasa fachowo przewiozła lokomotywę z Łobzowa do AGH - fot. ZS

Uroczyste otwarcie

30 maja w trakcie Jubileuszu 90-lecia miało miejsce uroczyste odsłonięcie Żylety i otwarcie obiektu. Podczas uroczystości o zabranie głosu zostali poproszeni wszyscy ci bez których nasza idea nie mogłaby się urzeczywistnić: opiekun Kół Naukowych dr Leszek Kurcz, który od samego początku czynnie uczestniczył w projekcie podsuwając nam nowe, ciekawe pomysły na każdym etapie jego tworzenia; prorektor prof. Tadeusz Słomka, który bezpośrednio opiekował się projektem, czynnie w nim uczestnicząc i do którego udawaliśmy się z wszelkimi sprawami, problemami i koncepcjami dotyczącymi kolejnych poczynań oraz rektor prof. Antoni Tajduś patron całego przedsięwzięcia. Splendor imprezy uświetniło symboliczne przecięcie wstęgi wyżej wymienionych osobistości przy naszym, Maćka i moim udziale. Po czym nastąpiły „chrzciny” „Żylety” butelką szampana o co poprosiliśmy małżonkę Rektora AGH panią Grażynę Tajduś. Pamiątkowe tablice zostały wręczone przedsiębiorstwom, które najbardziej przyczyniły się do sukcesu projektu: PKP Cargo sa, Przedsiębiorstwo Transportu Kolejowego, Zakład Napraw i Utrzymania Taboru Sp. z o.o. w Pyskowicach, Panas Transport, Towarzystwo Ochrony Zabytków i Organizacji Skansenów Pyskowice.

Tradycyjne chrzciny z rąk pierwszej damy AGH…, Kraków AGH maj 2009 - fot. ZS

Na koniec części oficjalnej prof. Tadeusz Słomka podziękował wszystkim osobom, które przyczyniły się do wspólnego sukcesu i wręczył im pamiątkowe Medale 90-lecia Uczelni.

Kolej na AGH

Jak mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia, a udana realizacja jednego przedsięwzięcia rozbudza pomysły na kolejne, pokazując możliwości dalszego działania. Dlatego choć „Żyleta” stoi już w pięknym obiekcie na terenie uczelni, to projekt „AGH lokomotywą postępu” będzie rozwijał się dalej. Kolejnym krokiem jest odremontowanie stojącego obok niej wagonu, w którym swoją siedzibę będzie miał sklepik Studenckich Kół Naukowych AGH. Projekt uratowania zabytku kolejnictwa, odremontowania go i sprowadzenia na teren uczelni miał możliwość realizacji w kole naukowym, dlatego chcielibyśmy by obiekt przyczynił się do konsolidacji, inicjatyw i działalności kół.

… i J.M. Rektor daje sygnał do ruszenia pełną parą, Kraków AGH maj 2009 - fot. ZS

Duże zainteresowanie studentów projektem pokazało z jakim sentymentem każdy z nich darzy parowozy. Pomagający nam w projekcie Zbigniew i Krzysztof Jakubina remontują w skansenie w Pyskowicach lokomotywę do złudzenia przypominającą „Żyletę”, która nie tylko będzie stała na stacji, ale także będzie jeździła po Polsce. Zaprosili AGH do wspólnego z niej korzystania co daje wiele możliwości urozmaicenia zajęć dydaktycznych i stworzenia tras naukowo – turystycznych dla studentów uczelni, stwarza również pole do popisu dla organizowania konferencji oraz zjazdów integracyjnych w stylu Orient Express. Zamierzamy wykorzystać ten potencjał…

Można powiedzieć, że projekt przerósł nasze oczekiwania i zakończył się pełnym sukcesem w każdym jego wymiarze. Nauczyliśmy się wiele o kierowaniu dużym przedsięwzięciem, poznaliśmy ciekawych, życzliwych ludzi z wieloma pasjami. Podczas trwania projektu popełniliśmy błędy, jednak z każdego z nich udało się wyjść dzięki silnemu wsparciu uczelni.

Ludzie, dzięki którym udało się osiągnąć sukces, Kraków AGH maj 2009 - fot. ZS
Dr Leszek Kurcz pomagał nam od samego początku, wspierał nas swoją wiedzą i doświadczeniem podczas całego projektu, Kraków AGH maj 2009 - fot. ZS

Zaangażowanie w projekt było długą lekcją dobrego gospodarowania czasem tak by nasza nauka, od której zaczęła się przygoda z kołami naukowymi, nie ucierpiała przez podjętą przez nas inicjatywę. Dokładnie na półmetku projektu wraz z kolegą Mateuszem broniliśmy prace magisterskie i naszą największą ambicją i celem było zebranie kompletu ocen celujących z obrony i pracy. Obaj mieliśmy plany by po obronie rozpocząć studia doktoranckie na Wydziale Metali Nieżelaznych, co nie pozostawiało złudzeń, że naszym priorytetem jest nauka. Okazało się, że ciężka praca, zapał i poświęcenie przynoszą efekty. Dziś lokomotywa lśni w słońcu na placu AGH i czeka na dalsze realizacje projektu.

Obecnie jestem doktorantem na Wydziale Metali Nieżelaznych AGH.

Łukasz Wzorek