Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
29 marzec 2024

O człowieku który fanatycznie kochał podziemne bogactwo polskiej ziemi

Prof. dr hab. inż. Bolesław Krupiński doktor honoris causa AGH we wspomnieniach mgr inż. Barbary Sochy

Profesor Bolesław Krupiński był moim Szefem na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie od 1959 roku, kiedy zostałam zatrudniona w kierowanej przez niego Katedrze Ekonomiki i Organizacji Górnictwa na Wydziale Górniczym. Profesor miał wówczas 66 lat, a zapał, energię i kondycję człowieka młodego. Przez 8 lat pracowałam pod Jego kierunkiem jako pracownik naukowy i dydaktyczny, a przez dalsze lata, choć przestał być moim przełożonym, nasze kontakty, acz znacznie luźniejsze i rzadsze, trwały aż do jego śmierci. Sądzę, że upoważnia mnie to do tych wspomnień po długich 40 latach od odejścia profesora "na wieczną szychtę".

Wrażliwy humanista i patriota

Dwie rocznice wiążą się obecnie z osobą profesora Krupińskiego – 120 rocznica Jego urodzin przypadająca 15 marca 2013 roku i 40 rocznica śmierci, która minęła dnia 24 października w ubiegłym 2012 roku. Ślady i wspomnienia, przywołane z pamięci po 40 latach od Jego odejścia, są próbą przybliżenia sylwetki człowieka, który swój zawód i podziemny świat skał kochał fanatycznie.

Działalność naukowa i zawodowa profesora B. Krupińskiego, Jego dorobek twórczy i nieprzeciętna osobowość postawiły go w rzędzie najwybitniejszych postaci, jakie życie dało naszemu krajowi, wpisując go trwale w historię na honorowym miejscu. Był niekwestionowanym autorytetem, szeroko znanym wśród górników w kraju i cieszącym się uznaniem w górnictwie światowym. Był dumny ze swego zawodu, któremu poświęcił całe życie.

Profesor Bolesław Krupiński - fot. arch.

Profesor Bolesław Krupiński

Jaki był prof. Bolesław Krupiński? Już pierwsze zetknięcie z Nim młodego pracownika onieśmielało, ale i fascynowało. Średniego wzrostu, średniej postury starszy pan o siwych włosach i małych siwych wąsach, niebieskich przenikliwych oczach. Zawsze gustownie i ze smakiem ubrany robił miłe wrażenie, ale budził respekt. Jako Polak urodzony na kresach wschodnich charakteryzował się serdecznością i otwartością, znaną wśród ludzi z tamtego rejonu. Mówił ciepłym, przyjemnym głosem z lekkim wschodnim akcentem, w oczach miał ciepły uśmiech, ale przy tym był bardzo wymagającym szefem. Podziwiany za wielką inteligencję, wszechstronną wiedzę i ujmującą kulturę osobistą. Znany był dobrze jego upór, ogromna pracowitość i poczucie obowiązku. Wymagał zarówno od siebie, jak i od innych. Pod obliczem „dobrego wujaszka” krył pewną surowość, łagodzoną jednak poczuciem humoru. Wielki erudyta. W pracy dociekliwy, potrafił zadawać setki pytań. Zwierzchnik równie trudny i wymagający, co troskliwy i nie lekceważący zdania podwładnego. Wspaniałą sprawność umysłową, intelektualną energię i świetną pamięć zachował aż do końca. Był też poliglotą – władał doskonale językiem rosyjskim, biegle francuskim, mówił po niemiecku, angielsku i hiszpańsku – co w czasach, kiedy żył nie było zjawiskiem powszechnym wśród kadry technicznej. Był to po prostu człowiek niezwykły i niepowtarzalny.

Przyjaciel swoich pracowników, lubił młodych, interesował się ich życiem zawodowym, ale i prywatnym, pomagał, kiedy ktoś pomocy potrzebował. Razem przeżywał sukcesy i porażki, cieszył się, gdy ktoś z wychowanków awansował, można było na niego liczyć, nikomu nie odmówił, pomagał ludziom w różnych sprawach, od prywatnych trudnych spraw życiowych do starań o stopnie naukowe. Znał się na ludziach i umiał wykorzystać ich umiejętności i zamiłowania, wiedział od kogo czego wymagać, był człowiekiem o wielkiej wrażliwości. Był po prostu wielkim humanistą i bardzo dobrym człowiekiem. Ludzie nie zawsze odwzajemniali, niestety, jego życzliwość, chociaż z niej skwapliwie korzystali.

Niepodobna nie wspomnieć i o tym, jak bardzo rozmiłowany był w urokach ojczystej ziemi, jej krajobrazach, zabytkach i miał bardzo głęboki humanistyczny stosunek do przyrody. Już wtedy profesor starał się propagować w polskich warunkach konieczność ochrony środowiska, mając świadomość, że działalność rozwijających się w Polsce przemysłów wydobywczych ma niekorzystny wpływ na tereny pogórnicze. Problem szkód górniczych nie był wówczas w pełni, właściwie oceniany. Pamiętam Jego pierwsze wykłady na początku lat 60-tych na temat stosowanych już wówczas metod rekultywacji terenów pogórniczych w Europie zachodniej, ilustrowane ciekawymi materiałami wizualnymi. Zagadnienia te dla ówczesnych polskich studentów Wydziału Górniczego były zupełną nowością.

Po śmierci profesora, dla trwałego upamiętnienia jego zasług jako uczonego, praktyka i wychowawcy młodych kadr nadano Jego imię szkołom górniczym w Rybniku i Lubinie, Kopalni Soli w Inowrocławiu, Kopalni Węgla Kamiennego w Suszcu w Rybnickim Okręgu Węglowym, z którym łączyły go ścisłe związki już w latach międzywojennych. W uczelniach i instytutach górniczych umieszczone są tablice upamiętniające profesora, napisano o nim wiele książek, w TVP zrealizowano jeszcze za życia film biograficzny, wybito srebrny medal pamiątkowy, ufundowano naukowe stypendia zagraniczne dla młodej kadry inżynierskiej.

Działalność doświadczonego
górnika i naukowca

Bolesław Krupiński urodził się 15 marca 1893 roku w Woronczynie na Wołyniu (obecnie Ukraina). Miał dziewięcioro rodzeństwa. Rodzina mieszkała w niewielkim majątku ziemskim, w którym jego ojciec był administratorem. Rodzinne strony Krupińskich to jednak okolice obecnego Lubelskiego Zagłębia Węglowego, gdzie z miasteczka Kamionka koło Łęcznej pochodził ojciec Bolesława, Michał, który za udział w Powstaniu Styczniowym 1863 roku został zesłany na Sybir, gdzie przez 19 lat pracował w kopalniach rud koło Irkucka i skąd po zwolnieniu, pieszo przez Rosję, wrócił do Polski. Ze stron rodzinnych na Lubelszczyźnie przeniósł się na Wołyń, do Woronczyna. Dzięki matce Lucynie i jej wychowaniu w miłości do ojczyzny Bolesław nauczył się pogardy dla carskiego despotyzmu i wiary, że Polacy nie mogą poddawać się rusyfikacyjnym naciskom. Jednak dzięki szkole stawał się powoli „zruszczonym” inteligentem. Profesor wspominał po latach, że kiedy po rewolucji 1905 roku zezwolono na naukę religii po polsku; lekcje te młodzież traktowała jak polskie święto narodowe. Po egzaminie maturalnym w Łucku wyjechał na studia do Petersburga, gdzie w 1911 roku zdał konkursowy egzamin do Instytutu Górniczego, w którym odbył 3 lata studiów i w czerwcu 1914 roku przyjechał na praktykę studencką do Sosnowca.

Od lewej siedzą: J. Mitręga, P. Jaroszewicz stoi W. Czachórski oko siedzi B. Krupiński i Domagała (sekretarza krakowskiej PZPR w tamtym czasie) - fot. arch.

Wybuch I wojny światowej uniemożliwił 21-letniemu Bolesławowi powrót z praktyki do Petersburga i ukończenie tamtejszego instytutu. Zaczął zatem pracować w kopalni Niwka koło Sosnowca, gdzie w ciągu 4 lat przeszedł podstawowe szczeble zawodu górniczego – od ładowacza, strzałowego, nadgórnika do sztygara.

Po utworzeniu w 1919 roku Akademii Górniczej w Krakowie, młody Krupiński podejmuje studia górnicze nie przerywając pracy w kopalni. Studia na Wydziale Górniczym kończy z wyróżnieniem w czerwcu 1923 roku i otrzymuje dyplom nr 6 wydany przez tę uczelnię. Inżynierem górniczym zostaje w wieku 30 lat, mając za sobą prawie 8 lat pracy w kopalni. Po studiach nadal pracuje w kopalni Niwka na stanowisku inżyniera ruchu i zawiadowcy kopalni, a w 1933 roku przechodzi do Rybnickiego Gwarectwa Węglowego, gdzie w 1933 roku zostaje dyrektorem kopalni Rymer.

Od 1934 roku do wybuchu II wojny światowej pełni funkcję naczelnego dyrektora tego Gwarectwa. Daje się wówczas poznać jako świetny organizator produkcji i zarządzania, zwolennik dokształcania pracowników i współorganizator lokalnego życia zawodowego i kulturalnego. Przez cały ten okres utrzymuje kontakt z Akademią Górniczą w Krakowie, odbywa liczne podróże zagraniczne, interesując się górnictwem światowym – zawierając liczne znajomości z zagranicznymi przedstawicielami nauki i praktyki górniczej, co w przyszłości okaże się wielce przydatne w Jego działalności po II wojnie światowej.

W 1939 roku, 1 września, Niemcy zajmują tereny Śląska. Profesor zostaje aresztowany przez gestapo w biurze Gwarectwa i osadzony najpierw w więzieniu, a potem w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Dzięki staraniom przyjaciół ze Śląska, w tym katowickiego biskupa, zostaje zwolniony z obozu w marcu 1941 roku. Krupiński jest w bardzo złym stanie zdrowia, w obozie stracił na wadze ponad 30 kg, wybito mu zęby i złamano mu nogę, która później źle zrośnięta zmuszała profesora do chodzenia z laską do końca życia.

Po zwolnieniu jedzie do Warszawy, gdzie przebywa jego rodzina. Do końca okupacji hitlerowskiej pracuje w Zielonce pod Warszawą w firmie eksploatującej torf. Skupia wokół siebie grupę inżynierów górniczych, z którymi opracowuje koncepcję modelu polskiego górnictwa po wojnie. Wprawdzie robił to z myślą o rządzie londyńskim – historia jednak zdecydowała inaczej. Prace okazały się wielce przydatne, gdy w styczniu 1945 roku, pod koniec wojny, przybyła na Śląsk grupa operacyjna nowego polskiego rządu. W lutym 1945 roku Bolesławowi Krupińskiemu powierzony zostaje zarząd kopalń węgla kamiennego, zdewastowanych i zniszczonych przez Niemców. Pełni kolejno funkcję dyrektora technicznego utworzonego Centralnego Zarządu Przemysłu Węglowego, a następnie wiceministra górnictwa. Utworzony też zostaje z Jego inicjatywy Główny Instytut Górnictwa w Katowicach.

W pierwszych trudnych latach powojennych poświęca całą swą energię, wiedzę i doświadczenie zawodowe szybkiej odbudowie ze zniszczeń wojennych górnictwa węglowego oraz stworzeniu technicznych i organizacyjnych warunków do jego rozwoju w przyszłości. Warto przypomnieć, że w owym czasie brak było wszystkiego – ludzi do pracy, energii elektrycznej, drewna do obudowy górniczej, podstawowych maszyn i wszelkiego rodzaju urządzeń.

Przy braku dostatecznie wykwalifikowanych kadr technicznych dla górnictwa, B. Krupiński organizuje dokształcanie, otacza opieką Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie, przyczynia się do utworzenia Wydziału Górniczego na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, kieruje również pracami nad stworzeniem przepisów technicznych eksploatacji kopalń węgla i innych kopalin, i współuczestniczy przy opracowywaniu nowego prawa górniczego. Wykorzystuje przy tym swoją głęboką znajomość górnictwa i jego realiów.

Był odważny w podejmowaniu decyzji i konsekwentny w ich realizacji, otwarty w wyrażaniu swoich poglądów i ocen, a jako jedyne kryterium uznawał dobro polskiego górnictwa i Polski. Jego autorytet i wiedza sprawiały, że nowe władze państwa polskiego liczyły się z Jego zdaniem, chociaż nigdy nie ukrywał, że jest bezpartyjnym katolikiem. W tamtych czasach było to nie bez znaczenia.

Prof. Bolesław Krupiński (pierwszy z lewej) i prof. Walery Goetel
przed wejściem do Sali Kongresowej PKiN – 1969 rok - fot. arch.

Chociaż było i tak, że Jego kilkuletnie służbowe kontakty z ówczesnym wicepremierem Hilarym Mincem nie były dobre, gdyż Minca drażniła niezależność poglądów i psychiczna suwerenność bezpartyjnego specjalisty. Według Minca można było tę postawę tolerować zaraz po wojnie, ale nie w miarę umacniania się nowej władzy. Pomimo iż wiceminister B. Krupiński był lojalnym specjalistą w rządzie, Minc darzył Go polityczną nieufnością. Na przykład kiedy nastąpiło ostre starcie profesora z wicepremierem z powodu tak błahej sprawy jak zarejestrowanie po wojnie Stowarzyszenia Wychowanków AGH, Minc nie godził się podejrzewając, że będzie to „elitarne stowarzyszenie” w „reakcyjnym” Krakowie. Spór z Mincem, poparty przez profesora ustną rezygnacją ze stanowiska, zakończył się w końcu pozytywną decyzją Minca i Stowarzyszenie Wychowanków AGH uzyskało jego zgodę na rejestrację. Jednak w końcu w 1953 roku Minc odwołał B. Krupińskiego ze stanowiska wiceministra w Ministerstwie Górnictwa, pomimo że nie kwestionował Jego wielkich zasług. Wówczas przez dalsze 3 lata poświęcił się profesor bez reszty pracy naukowej i dydaktycznej na uczelniach w Krakowie i na Śląsku.

Jeszcze podczas pracy w resorcie górnictwa, B. Krupiński poświęcił wiele energii i czasu dla rozwoju polskiej nauki górniczej. Jak już wyżej wspomniałam, Jego związki z nauką miały swój początek od ukończenia w 1923 roku krakowskiej Alma Mater. W tej uczelni był wykładowcą do wybuchu wojny, tu zrobił w 1946 roku doktorat i habilitował się, tu w 1950 roku został mianowany profesorem zwyczajnym i był przez 23 lata kierownikiem Katedry Ekonomiki i Organizacji Górnictwa na Wydziale Górniczym AGH (po przekształceniu – Instytut Projektowania i Budowy Kopalń), tu też w 1968 roku nadano Mu godność Doktora Honoris Causa. Od 1961 roku był też członkiem Polskiej Akademii Nauk.

Trzeba pamiętać, że obecny kształt Akademii Górniczo-Hutniczej jest w niemałym stopniu zasługą profesora, który przez wiele lat był przewodniczącym Komitetu Kuratorskiego jej rozbudowy. Pamiętam, jak szybko w latach 1950–1960 budowano kolejne pawilony, jak uczelnia rozrastała się zajmując coraz większy teren w centrum miasta. Jemu uczelnia zawdzięczała niemałe fundusze na jej rozbudowę, na zakup aparatury i urządzeń niezbędnych do pracy naukowej i dydaktycznej. Jakie byłyby Jego odczucia dziś, gdyby mógł zobaczyć obecny stan posiadania AGH. Sądzę, że niewątpliwie wielka duma i radość.

Poza umiłowanym zawodem górniczym, drugim takim umiłowaniem było nauczanie – lubił wykładać i swoją wiedzę, i doświadczenie chciał przekazywać innym. Zawsze mówił, że kontaktów z ludźmi nigdy nie jest za dużo i trzeba szeroko popularyzować górnictwo – wówczas jeszcze ważną gałąź przemysłu polskiego. Wygłaszał wykłady w Krakowie, Warszawie, Gliwicach, Katowicach, Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu i Lublinie. Pamiętam Jego wykłady, na których sale były pełne, a profesor prostym i przejrzystym językiem – z lekkim akcentem wschodnim, który Mu pozostał na całe życie – wykładał i omawiał wyczerpująco dany temat.

Na urlopie koło Lwowa w lipcu 1939 roku, profesor B. Krupiński ze swoim synem Andrzejem - fot. arch.

Dbał również o popularyzowanie polskich osiągnięć naukowych za granicą i to nie tylko wśród „grupy państw systemu socjalistycznego” (jak uważa w swej publikacji jeden z obecnych profesorów AGH). Przy ogromnej ilości obowiązków zawsze znajdował czas na przygotowanie i prowadzenie wykładów, wygłaszanie odczytów, i nigdy nie jechał za granicę bez przygotowanego wystąpienia naukowego. W oparciu o długoletnie studia, cykle wykładów teoretycznych i praktykę ruchową powstała seria podstawowych Jego książek pod ogólnym tytułem „Zasady projektowania kopalń”.

Był autorem ponad 120 prac naukowych i publicystycznych, z których liczne przetłumaczono na wiele języków. Publikowane prace obejmowały szeroką tematykę – od problemów ruchowych, mechanizacji robót, bezpieczeństwa pracy, w tym szkolenia załóg, szkód górniczych i projektowania kopalń. Zasługą profesora było opracowanie i opublikowanie naukowych podstaw zagospodarowania górniczego rejonów i okręgów.

Na ich podstawie wykonano w Jego Katedrze Ekonomiki i Organizacji Górnictwa w AGH pod Jego naukowym kierownictwem szereg opracowań i projektów zagospodarowania okręgów: Rybnickiego i Lubelskiego Okręgu Węglowego, Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego, Tarnobrzeskiego Okręgu Siarkowego, Zagłębia Rud Cynkowo-Ołowiowych, rud żelaza, soli potasowych w różnych warunkach geologiczno-górniczych. Opracowania te zadecydowały o obecnym kształcie tych rejonów, a profesor wraz z zespołem pracowników otrzymał w 1965 roku Zespołową Nagrodę Państwową I stopnia.

Był również inicjatorem wydawania czasopism górniczych, których publikowanie trwa do dziś, wielotomowego Poradnika Górnika, 19-tomowego dzieła pt. Górnictwo, nowego Prawa górniczego, Słownika górniczego, Poradnika górnika i innych.

W okresie kryzysu 1956 roku, władze państwowe znów przypomniały sobie o przydatności Jego wiedzy dla poprawy sytuacji w przemyśle wydobywczym, proponując profesorowi powrót do resortu górnictwa na wysokie stanowisko, ale profesor wracać nie chciał. Aby mieć możliwość wykorzystania Jego doświadczenia i wiedzy zostaje dla Niego powołana przy Prezesie Rady Ministrów, Państwowa Rada Górnictwa jako organ doradczy rządu, zajmujący się całokształtem polityki surowcowej kraju, a profesor zostaje jej przewodniczącym. Na stanowisku tym pozostaje nieprzerwanie aż do ostatnich chwil swego pracowitego życia. Nie rezygnuje z pracy naukowej i dydaktycznej w AGH w Krakowie, na Politechnice Śląskiej w Gliwicach i Politechnice Wrocławskiej.

Na pracy PRG wywarł piętno swojej wielkiej osobowości. Słuchał pilnie zdań fachowców, powołanych w skład PRG i z wielkim poczuciem odpowiedzialności formułował opinie rady. Często podkreślał potrzebę specyficznej uczciwości górniczej, chciał, aby wydobywając kopaliny pamiętać zawsze o prawidłowej i bezpiecznej pracy i aby lepiej wykorzystywać bogactwa naturalne, którymi Polskę obdarzyła przyroda. Występował ostro, gdy był przekonany, że traci się niepotrzebnie zasoby, że się nimi źle gospodaruje. Uważał, że nie wolno złą pracą niszczyć złóż, bo są one własnością również przyszłych pokoleń. Jego odwaga i prostolinijność w formułowaniu merytorycznych opinii nie zawsze spotykała się ze zrozumieniem – miał wielu oponentów i przeciwników, pomimo to nie zrażał się trudnościami i przezwyciężał opory, nieraz bardzo duże. Mając możliwość wpływania na decyzje, jest wszędzie tam, gdzie budują się nowe zakłady górnicze, słucha i obserwuje, rozpoznaje trudności i potrzeby, i na ile może – pomaga.

Jako przewodniczący PRG przywiązywał wielką wagę do powiązania zadań rady ścisłymi związkami z osiągnięciami górnictwa światowego. Profesor Krupiński uważał, że rozpowszechniając osiągnięcia polskiej nauki i praktyki górniczej podnosi się prestiż Polski na forum międzynarodowym. Był wielkim patriotą, niezmiernie wrażliwym na obraz Polski w oczach cudzoziemców. Umiał godnie reprezentować jej osiągnięcia gospodarcze, naukowe, ale i kulturalne.

Przez 18 lat Profesor również reprezentował Polskę w Komitecie Węglowym Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ w Genewie, którego był wieloletnim przewodniczącym. Był inicjatorem, współzałożycielem i przewodniczącym powołanego w 1958 roku Międzynarodowego Komitetu Organizacyjnego Światowych Kongresów Górniczych. Przewodniczył siedmiu kolejnym Światowym Kongresom – od pierwszego w 1958 roku w Warszawie poprzez Pragę, Salzburg, Londyn, Moskwę i Madryt aż do ostatniego za Jego życia VII Kongresu w Bukareszcie – we wrześniu 1972 – na miesiąc przed śmiercią. Kongresy gromadziły przedstawicieli wszystkich części świata i były dowodem rosnącego znaczenia przemysłów górniczych w świecie, stwarzając okazję do poznania i rozwiązywania problemów, trapiących wielu górników. Kongresy Górnicze odbywają się nadal, co dowodzi, że przez tyle lat inicjatywa profesora jest kontynuowana i wciąż żywa.

Profesor odbył wiele podróży zagranicznych, uczestnicząc poza kongresami w konferencjach, sympozjach naukowych i zjazdach. Był jednym z najpopularniejszych w świecie uczonych polskich, Jego zdolności dyplomatyczne i wysoki autorytet osobisty sprawiały, że cieszył się ogromnym uznaniem i szacunkiem naukowców i praktyków górniczych z wielu krajów. Jednym z wielu dowodów tego wysokiego uznania było nadanie Mu, krótko przed śmiercią w 1972 roku, godności Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Politechnicznego w stolicy Peru Limie, podczas pobytu związanego z pracami organizacyjnymi planowanego w Peru w 1974 roku VIII Kongresu Górniczego, którego już nie doczekał. Władze Peru podejmowały Go wówczas z wielkimi honorami.

Za swą pracę i zasługi był odznaczony licznymi najwyższymi odznaczeniami polskimi i zagranicznymi, wśród których najwyżej cenił sobie „Zasłużonego Górnika” i „Zasłużonego Ratownika”.

Ostatnią podróż zagraniczną, mimo zakazu lekarza, odbył pod koniec września 1972 roku do Genewy na jubileuszowe posiedzenie Komitetu Węglowego Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ, któremu przewodniczył, i w którym udział swój, pomimo złego samopoczucia uznał za niezbędny.

Miał jeszcze bardzo szerokie plany, był aktywny do ostatnich dni życia – jeszcze 10 dni przed śmiercią czynnie uczestniczył w zjeździe w Katowicach. Po powrocie czuł się źle, lekarz zalecał szpital, a profesor to zalecenie bagatelizował.

Zmarł 24 października 1972 roku na ciężki, trzeci w życiu zawał serca, po czterech dniach pobytu w szpitalu. Żył 79 lat i 222 dni. W szpitalnej kostnicy, w szarym górniczym mundurze, leżał profesor w otwartej trumnie, spokojny i wolny od ziemskich spraw, które już przestały być pilne i ważne. Jego uroczysty pogrzeb zgromadził ogromne rzesze górników i przedstawicieli nauki z całej Polski, a także liczne delegacje zagraniczne, nawet z odległych krańców świata. Spoczął w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach Wojskowych.

O Jego bogatym życiu napisano książki, z których czytelnik może dowiedzieć się więcej i poznać wiele szczegółów z ciekawego i pracowitego życia. Z oczywistych względów tu są ujęte tylko najistotniejsze fakty i zdarzenia.

W ostatnim wywiadzie udzielonym w 1972 roku Telewizji Polskiej, snując refleksje nad swoim życiem, Bolesław Krupiński powiedział: „Gdybym robił bilans życia? No cóż, mnie się wydaje, że moim chlebodawcom ze mną zawsze powodziło się dobrze. Mnie różnie – raz lepiej, raz gorzej, raz szczęśliwiej, raz tragicznie*, ale w sumie bilans nazwałbym dodatnim, ponieważ są ślady mojej działalności w górnictwie, w polityce górniczej, w nauce górniczej i w środowisku…”.

Grób Haliny i Bolesława Krupińskich w Alei Zasłużonych na cmentarzu – Wojskowe Powązki w Warszawie - fot. arch.

A co z Państwową Radą Górnictwa? Nie istnieje – zlikwidowano ją w 1990 roku ostatecznie. Właściwie już po śmierci jej wieloletniego przewodniczącego ranga jej wciąż malała, jej opinie w miarę lat przestały interesować stale zmieniające się, nie zawsze kompetentne, ekipy decydentów, od których po transformacji ustrojowej po 1989 roku słyszało się wiele razy, że panaceum „na wszystko” jest likwidacja, w jak największej liczbie, kopalń węgla kamiennego i nie tylko węgla.

Na nagrobku profesora jest skromny napis i wykute w kamieniu młotki – symbole Jego zawodu. Dziś, po 40 latach, coraz rzadziej nieliczni odwiedzają grób, czyjaś ręka kładzie kwiaty i coraz rzadziej ktoś zapala znicze.

Szczęść Boże Panie Profesorze na Twoją wieczną szychtę

Barbara Socha

* Profesor stracił dwóch synów i było to Jego wielkim dramatem, z którym nigdy się nie pogodził i zagłuszał go szaleńczą pracą. Wspomnę tu w kilku słowach o tragedii rodzinnej profesora. Państwo Krupińscy mieli dwóch synów: Andrzeja i Macieja: w 1937 roku umiera 12-letni wówczas Maciuś po prostym, ale źle wykonanym, zabiegu usuwania migdałków. Starszy syn Andrzej podczas okupacji mając 22 lata i będąc studentem II roku tajnej Politechniki Warszawskiej, bierze udział w konspiracji w oddziale powstańczej Legii Akademickiej pod ps. Jacek. Rodzice nie wiedzieli, że 1 sierpnia 1944 roku udał się na zbiórkę swojego plutonu w związku z ogłoszonym wybuchem Powstania Warszawskiego. W nocy z 1 na 2 sierpnia ginie wraz ze swoim plutonem w drodze do Puszczy Kampinoskiej na skutek pochopnego rozkazu dowódcy, wydanego bez rozpoznania terenu i kierującego pluton prosto w niemiecką zasadzkę. Powstanie trwa, w ich domu na Mokotowie działa tajny punkt produkcji i naprawy broni powstańczej, a rodzice nie wiedzą nic o losie Andrzeja aż do zakończenia wojny. Mogiła zbiorowa powstańców oddziału Andrzeja znajduje się na warszawskim cmentarzu w Wawrzyszewie.


Autorka wspomnień o Bolesławie Krupińskim, Barbara Hubar-Socha pochodzi z Białegostoku. Po maturze w Technikum Ekonomicznym w 1951 roku złożyła dokumenty na AGH na Wydział Geologiczny, jednak egzamin wstępny zdawała na Wydziale Górniczym, ponieważ na uczelni zadecydowano, że na geologii jest za dużo kobiet, a na górnictwie mało. Ukończyła studia inżynierskie, a następnie magisterskie w 1957 roku, uzyskując dyplom magistra inżyniera górnika. Po urlopie macierzyńskim w roku akad. 1959/60 związała swe zawodowe życie z uczelnią na 11 lat – została zatrudniona w charakterze pracownika naukowo-dydaktycznego na Wydziale Górniczym w Katedrze Ekonomiki i Organizacji Górnictwa, której kierownikiem był prof. Bolesław Krupiński. Brała udział w pracach naukowo-badawczych dla przemysłu z zakresu wprowadzania zasad naukowo-technicznych zagospodarowania górniczych okręgów. Powstały wówczas modele istniejących do dziś nowych okręgów górniczych: lubińskiej miedzi, rud żelaza, rud cynkowo-ołowiowych, węgla kamiennego w Rybnickim i Lubelskim Okręgach Węglowych, soli, siarki.

Barbara Hubar-Socha - fot. arch.

Barbara Hubar-Socha

Za całokształt opracowania nowatorskich zasad zagospodarowania tych okręgów profesor Krupiński wraz z 5-cioosobowym zespołem, w którym była również autorka wspomnień, otrzymali w 1965 roku Zespołową Nagrodę Państwową I stopnia.

W 1967 roku Barbara Socha przeszła do Instytutu Górnictwa Odkrywkowego na Wydziale Górniczym, gdzie prowadziła zajęcia dydaktyczne z zakresu projektowania i budowy kopalń odkrywkowych surowców skalnych i dużych odkrywek węgla brunatnego. Od listopada 1970 roku została przeniesiona do Warszawy do Ministerstwa Energetyki i Energii Atomowej nowo utworzonego z podziału Ministerstwa Górnictwa i Energetyki. Nowe ministerstwo przejęło nadzór nad elektroenergetyką krajową bazującą na węglu kamiennym jak i tę część, którą zasilał w paliwo węgiel brunatny. B. Socha zajmował się całokształtem problematyki kopalń i powiązanych z nimi elektrowni pracujących na tym paliwie. W latach 80-tych resorty przemysłowe i podległe im jednostki gospodarcze zostały zmilitaryzowane w stanie wojennym. Zarządzanie ze szczebla administracji rządowej przemysłami podległymi, zwłaszcza takimi jak energetyka i górnictwo – stało się niełatwe. Wszystkie decyzje polegały na ręcznym sterowaniu ruchem zakładów i konieczności podejmowanie decyzji i zbierania informacji w najdrobniejszych sprawach. Piętrzące się trudności zaczęto rozwiązywać ruchami reorganizacyjnymi. W coraz bardziej trudnej sytuacji kraju w latach 80-tych i 90-tych (po zmianie ustroju państwa) zaczęła się permanentna reorganizacja administracji rządowej, a zwłaszcza przemysłów ciężkich w tym sektora paliwowo energetycznego w pierwszym rzędzie. W tych zamiłowaniach przynależności organizacyjnej i decyzji o zmniejszaniu administracji rządowej B. Socha wraz z prowadzonymi od lat sprawami czterokrotnie zmieniała przynależność organizacyjną i służbową do zmieniających się ministerstw. Po blisko dziesięciu latach tych ciągłych "ulepszających" zmian organizacyjnych w 1997 roku kończy pracę i zostaje emerytką ministerstwa gospodarki.

Od 1960 roku Barbara Socha należy do Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, pełniła funkcję sekretarza Zarządu Krakowskiego Oddziału SITG, w latach 1985–1990 Wiceprezesa Warszawskiego Oddziału SITG była również członkiem Rady Stołecznej NOT za całokształt pracy zawodowej i społecznej. Posiada wiele odznaczeń państwowych i resortowych ze szpadą górniczą włącznie. Jest Generalnym Dyrektorem Górniczym III stopnia. Obecnie działa w Towarzystwie Przyjaciół Zamku Królewskiego. Towarzystwo jest związane między innymi ze sponsorowaniem zamku. Jest też uczestniczką Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Politechnice Warszawskiej I Szkole Głównej Handlowej gdzie pogłębia wiedzę z różnych dziedzin.