Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
29 marzec 2024

Zdzisława Barglika, rodowitego górala, gwarą wierszo-pisanie

W poprzednim numerze Vivat Akademia starałem się możliwie szeroko zaprezentować twórczość pisarską Zdzisława Barglika, zamieszczając jego sylwetkę i fragmenty utworów z wydanych przez Niego tomików wierszy. Znalazła się w opracowaniu wypowiedź Jana Gutt-Mostowego znawcy góralskiego folkloru, że Barglik nie tylko pisze i podśpiewuje swe wiersze, ale również ilustruje je w sposób zarówno poprawny artystycznie jak i świadczący o fantazji, poczuciu humoru, znajomości realiów oraz tradycji góralskiego życia. W połowie lutego obecnego roku otrzymałem od Zdzisława Barglika e-mailową wiadomość, że przesyła do mojej wiadomości obiecane „tworki”, a w nich „Lub bób”, który robi furorę w rodzinnej Skawie oraz okolicy, chyba z racji tematu. Prezentujemy więc przysłane „tworki” (jak pisze autor), które zostały napisane w gwarze góralskiej, przez rodowitego górala, inżyniera górnictwa, absolwenta Akademii Górniczo-Hutniczej, a które mnie się bardzo podobały i rozbawiły serdecznie.

Artur Bęben

fot. arch. ZB

Lub bób

Jest w gminie Raba tako wieś,
gdzie ludzie lubiom dobrze zjeść.

Jak im bez ramie zaglondnis do miski,
świńskie, wołowe, casym nawet drób,
a nowoźniyjsy jest w tyj misce bób.

Ta piykno wioska nazywo sie Skawa,
zaś bób zapewnił Skawie awans,
bo dziynki niymu i Skawianom,
Skawa jest w koło wszystkim znano.

(Ludzie z sonsiednik wiosek za plecami,
przezywajom nos bobiorzami.
My o to nawet ni momy złości,
choć casym kómu nadwontlimy kośći,
nie cóby był to powód do zwady,
ale dlo sportu, i dlo zasady.)

U nos po polak bujnie i radośnie,
ka byś nie spojrzoł, bób dorodny rośnie,
i w ktorom byś nie posed stróne,
to sie na bobu natknies zogónek.

Bób rośnie w maku, kapuście, burokak,
w korpielak, marchwi i nawet po krzokak,
a momy nawet takie sposoby,
by bób uprawiać pomiyndzy bobym.

Ostatnio zreśtom słysołek zdanie,
ze go juz siejom nawet w maryhłanie!
A chocioz w kozdyj bojce zorko prowdy siedzi,
cegoz to ludzie nie potrefiom bredzić?

Choć w Skawie wiela rzecy sie zmienio,
bób jest podstawom wykormiynio
cy to robotni, cy to nieroby,
kozdy sie chyntnie opycho bobym.

Róźnie tyn bób jest przyrzondzany;
jest przede wszystkim gotowany,
z cosnockiym, koprym, masełkiym i solom,
niektorzy z kwaśnym mlykiym go wolom,
inksi zaś z bułkom przyrumiynionom,
cy ze spyreckom świyzo skwarzonom;
choć wtedy bób jest królewskim jadłym,
jak go okrasić łońskim sadłym.

Som ludzie ktorzy sadła nie jedzom,
ba, nawet có to sadło nie wiedzom
i nie zaznajonc tyk smakowitości,
zyjom i umrom w nieświadomości.

Wiydzcie; kto brzusek rod bobym nadziywo ,
inteligyncji mu przybywo,
z tego powodu wszyscy Skawianie,
inteligyntni som niesłychanie;
godajom mondrze, myślom przytomnie,
nojlepi zreśtom widać to po mnie.

Cy w Chicagowie, cy w Monachiumie,
z kozdym sie wartko dogodać umiym:
jak któś coś spyto, grzecnie sie śmieje,
„Jo dont udestant i nich fersztejen”

Jak potwierdzajom ucyni znani,
bób z wszystkik trucizn czyści organizm;
bo jak po bobie cłowiek se walnie,
choć pochnie moze niespecyjalnie,
to tyn aromat jasno dowodzi,
ze wszyćko chorość z cłeka wychodzi.

Wiync na ostatek jesce mnie nasło
by na cześ bobu wznieś tutok hasło;
Od narodzin jaz po grób,
kces być zdrowy, to jydz bób.


Kopyrtanki

Było to zawcora, godzine nad raniym,
nazbiyrało mi sie chynci na kochanie.
Hanke obudziłek dropkaniym po udzie,
by ji pedzieć o tym zmortwykwstanio cudzie.

Obudź ze sie, obudź, nomilso istoto,
zrób co, bo z pościeli wypycho mie to-to.
Trzimie sie jak mogem, dłuzy nie wydole,
kwila, a mie wypcho bez okno na pole.

Jak ni mos ochoty, nie powiym ni słowa,
ale grzyk by takom okazjom zmarnować !
Rok tymu potrzeby ciała meldowałaś,
myślem, ze do tego jus sprawa doźrała!

Hanka fnet pojyna moje aluzyje,
jak mie nie obłapi w poły i za syje,
jak mie nie obyrtnie, jak nie przitarmosi,
to myślołek ze mi w nuku puknie cosi.

Te skrynty, wykrynty, siarcyste ataki,
to nawet w pornolak nie widziołek takik,
a i som obeznanio scypte mom w tyk rzecak,
bo downi chlyb jodołek z niejednego pieca.

Hanusia do miyłościów zawse talynt miała,
ale zeby jaze powała trzescała…?
Kielo było jynków, kielo było krzyku,
jechalimy ostro, jak przed ślubym dziko;
w pościeli, na stole, pote wedle stoła,
a piyrze z zogowków furgały dokoła.

Jaz wreście sie syćka somsiedzi zlecieli,
„Chałpa wom sie poli, cy sie krowa cieli,
eSBe wos napadło cy inksi zbójnicy ,
bo nik po próźnicy nad raniym nie krzycy !”

Je cicho ze bydźcie ludzie, uspokójcie nerwy,
To jest ino sex małżyński, po trzek rokak przerwy


Przyśpiywki

Takie mi sie podobajom,
ftore wiedzom po co majom,
a nie takie co sie bocom,
ak prógować ik napoconć.

Myncyłek sie noc bez mała,
a ty ześ mi nie pedziała,
ze na figle ni mos chynci...
Po co jo sie telo myncył!

Kidy biyda przyprze cłeka,
case musi cłek pocekać,
Matka posła, ojciec wyseł,
chodźze, to cie pokołyse.

Odpyndzo mnie ksiądz wikary,
od odróbke młodyj spary,
a som przy niyj wkoło krązy.
jo byk zaś fcioł przed nim zdązyć.

Widno hawok wole boskom,
ze tyn chłopiec księdzym ostoł,
bo na jednom ino miyłoś,
straśnie skoda by go było.